Łukasz Wiśniewski: nie składamy broni
W sobotę 7 maja o godzinie 14:45 Jastrzębski Węgiel podejmie Grupę Azoty ZAKSĘ Kędzierzyn-Koźle w drugim meczu finałowym o mistrzostwo Polski. Pierwsze spotkanie zakończyło się zwycięsko dla kędzierzynian. W Hali Widowiskowo-Sportowej jastrzębianie będą mieli okazję na wyrównanie stanu finałowej rywalizacji w walce toczonej do trzech zwycięstw.
Po emocjonujących półfinałach, bitwę o złoto PlusLigi toczą te same drużyny, co w poprzednim sezonie. Jastrzębski Węgiel grę o mistrzostwo PlusLigi zagwarantował sobie po dwóch meczach z PGE Skrą Bełchatów, w których nie stracił nawet seta. Z kolei Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle mierzyła się wówczas z Aluronem CMC Wartą Zawiercie. Ta rywalizacja dostarczyła zdecydowanie więcej wrażeń, ponieważ zamknęła się w trzech spotkaniach.
Środowa batalia pomiędzy aktualnym mistrzem i wicemistrzem Polski była zdecydowanie najbardziej wyrównaną, jaką rozegrały te drużyny w ostatnim czasie. Mimo że mecz zakończył się w trzech setach, emocji nie brakowało. W końcówce pierwszej partii piłkę setową przy stanie 20:23 kędzierzynianie zdobyli przy ataku, kiedy to piłka lecąca w aut zdołała ustrzelić Tomasza Fornala w obronie. Z kolei drugą odsłonę, która rozgrywana była na przewagi, zakończył błąd w ataku Rafała Szymury. A piłka meczowa przy stanie 23:24 nieszczęśliwie wpadła w boisko po zablokowaniu Jana Hadravy, ponieważ zabrakło wtedy asekuracji.
– Frustracja jest ogromna, bo czuć, że jest się tak blisko, szczególnie w tym drugim czy trzecim secie. Było tak naprawdę bardzo blisko, a zostajemy z niczym. Tylko z takim poczuciem, że dalej to oni są z przodu i to oni nas biją, i nie możemy wygrać nawet seta. Ale z drugiej strony myślę, że to jest znowu w jakiś sposób budujące, bo jest w nas takie uczucie, że jesteśmy po prostu bardzo blisko rywali. Jedno przyjęcie lepsze, jedna zagrywka lepsza, jeden lepszy atak i wygramy seta. Także wszystko jeszcze przed nami. Przegraliśmy jeden mecz, ale ten jeden mecz o niczym nie świadczy. Teraz gramy u siebie w Jastrzębiu. Myślę, że nasi kibice, własna hala, to też może być w jakiś sposób pomocne dla nas. Mam nadzieję, że w sobotę zrobi się 1:1 w tej rywalizacji, a później wrócimy do Kędzierzyna i będziemy dalej ich kąsać – komentował po pierwszym meczu Jakub Popiwczak, podkreślając wyrównany poziom tego starcia.
W podobnym tonie wypowiadał się środkowy Łukasz Wiśniewski.
– Cieszy fakt, że nawiązaliśmy walkę. W tym pierwszym secie tylko przy zagrywce Olka Śliwki rywale nam odjechali i nie byliśmy w stanie już ich dogonić. Natomiast druga i trzecia partia może napawać optymizmem. Mamy dobry materiał do przeanalizowania. Oni wykonali pierwszy krok, ale jeszcze nic nie wygrali, ani my jeszcze niczego nie przegraliśmy. Ta rywalizacja jest wciąż otwarta – uważa Wiśniewski.
Czego zdaniem jastrzębskich graczy zabrakło do wygranej w pierwszym spotkaniu?
– Brakowało małych rzeczy. Zawsze jak z nimi gramy, to oni mają tego szczęścia trochę więcej. 25:25 w drugim secie i Łukasz Kaczmarek atakuje w aut, ale zahacza w jakiś sposób Rafała Szymurę. Przychodzi trzeci set, Kaczmarek zagrywa asa po siatce i z jednego punktu różnicy robią się trzy. Ostatnia piłka wraca do asekuracji tak, że nikt tam nie stoi. Zawsze to my mamy więcej pecha, a oni więcej szczęścia. Ale tak jak mówię, wszystko jest otwarte, wszystko jest przed nami. Myślę, że my możemy zagrać lepiej, każdy z nas może dołożyć od siebie więcej i jestem pewien, że to przyniesie dobry rezultat – zapewnia libero JW.
W sobotę Jastrzębski Węgiel stanie przed szansą, aby doprowadzić do remisu w finałowej rywalizacji toczonej do trzech wygranych. Trzeci mecz finałowy zaplanowano na 11 maja o godzinie 17:30 w Kędzierzynie-Koźlu. Ewentualne czwarte spotkanie ma się odbyć 14 maja o godzinie 17:30 w Jastrzębiu-Zdroju, zaś termin potencjalnego piątego pojedynku w serii wyznaczono na 17 maja o godzinie 20:30, ponownie w Kędzierzynie-Koźlu.
– My nie składamy broni. Cały sezon ciężko pracowaliśmy, żeby w tym finale się znaleźć i nie mamy zamiaru teraz oddać tej rywalizacji bardzo łatwo, więc przenosimy ją do nas i zobaczymy, co będzie dalej – zapewnia przed drugim starciem finałowym Łukasz Wiśniewski.
Początek sobotniego meczu o godzinie 14:45. Transmisję ze spotkania przeprowadzi stacja Polsat Sport.