Łukasz Żygadło: głowa odgrywa niebagatelną rolę
Łukasz Żygadło, rozgrywający Itac Diatec Trentino po raz drugi w historii ze swym włoskim zespołem sięgnął w ub. niedzielę po Puchar Italii. Po niezwykle emocjonującym meczu jego zespół pokonał Lube Banca Marche Macerata 3:2, mimo, że przegrywał 0:2 i 13:18 w III secie…
- Patrząc na grę Maceraty, która grała fenomenalnie przed dwa i pół seta ciężko było sobie wyobrazić, że nastąpi jakiś nagły zwrot akcji, bo nie potrafiliśmy nawiązać równorzędnej walki z naszym przeciwnikiem – opisuje rozgrywający polskiej reprezentacji, Łukasz Żygadlo. - Nastąpił jednak moment, w którym przyszedł taki impuls z naszej strony i dodatkowe pobudzenie do gry. Zaczęliśmy grać na takim poziomie, na jakim potrafimy najlepiej i po wygranej w trzecim secie, to my przejęliśmy inicjatywę. Naprawdę rzadko ogląda się takie mecze, w których jest aż tyle mocnych zagrywek, skutecznych bloków, niesamowitych obron. Spotkanie było pełne emocji i stało na bardzo wysokim poziomie - stwierdza Żygadło.
W końcówce trzeciego seta i na początku czwartej partii gra Maceraty wyglądała tak nieporadnie, że wystarczyło wręcz tylko przebić piłkę na stronę przeciwnika, który sam popełniał błędy. - Ta sytuacja pokazała, że w siatkówce głowa odgrywa niebagatelną rolę – mówi Żygadło i dodaje. - Zespół, który wcześniej praktycznie nie popełniał błędów, podbijał w obronie prawie wszystkie piłki, świetnie atakował i zagrywał, nagle - mając mecz praktycznie wygrany - przekonał się o tym, że „prawie wygrać” a „wygrać”, to jednak duża różnica – mówi rozgrywający ekipy mistrza Włoch, która w tym sezonie triumfuje jak na razie we wszystkich ważnych imprezach (Superpuchar Włoch i Klubowe MŚ) wygrywając co się da. - Nasz zespół jest zbudowany po to, żeby wygrywać i dlatego włąściwie do każdego spotkania podchodzimy tak samo. Nie czujemy wcale jakiejś dodatkowej presji. Praktycznie od trzech lat w każdych rozgrywkach jesteśmy w finale i większość tych najważniejszych spotkań wygraliśmy. Jesteśmy więc przyzwyczajeni do grania o najwyższą stawkę – mówi Żygadło, którego zespół już w środę w 1/6 play-off CEV Champions League zmierzy się z Lube Banca. - Do Maceraty polecieliśmy bezpośrednio z Rzymu po Pucharze Włoch. To będzie bardzo trudny dwumecz. Na małej hali w Maceracie gra się nieprzyjemnie, ale zwycięstwo w pucharze Włoch dało nam w pewnym sensie przewagę psychologiczną. Bardzo zależy nam na tym, żeby przyjechać do Polski na turniej Final Four LM. Lube Banca w finale Pucharu Włoch udowodniła, że jest bardzo ciężkim przeciwnikiem. Czeka nas na pewno bardzo trudna przeprawa i zacięta walka o to by znaleźć się w Final Four – mówi Żygadło.
Drużyna z Maceraty wyrasta obecnie na największego konkurenta ekipy z Trento w lidze włoskiej, takiego, jakim w poprzednich latach był zespół z Cuneo, z którym Trentino Volley przegrało m.in. mistrzostwo Włoch przed dwoma laty, czy Puchar Włoch w zeszłym roku. - Nie skreślałbym jeszcze zespołu Cuneo, który w ostatnich tygodniach musiał sobie radzić bez kontuzjowanego Nikoli Grbicia. Myślę, że zarówno Cuneo, jak i Macerata będą się liczyć w walce o mistrzostwo – kończy Łukasz Żygadło.