Łukasz Żygadło: Wyjazdy nauczyły mnie życia
Łukasz Żygadło jest ponad 200-krotnym reprezentantem kraju, wicemistrzem świata, zwycięzcą Ligi Światowej i brązowym medalistą mistrzostw Europy, a w siatkówce klubowej mistrzem Polski, Włoch i Iranu oraz triumfatorem Ligi Mistrzów. Niedawno został dyrektorem Exact Systems Hemarpol Częstochowa, beniaminka PlusLigi. - Moją rolą w klubie nie jest obszar stricte sportowy, ale on jest w obecnym sezonie najważniejszy - wyjaśnia.
PLUSLIGA.PL: Wraca pan do Częstochowy, czyli do miasta, w którym zaczynał pan seniorską karierę, ale do zupełnie innego klubu. Jak to się stało, że ponownie znalazł się pan w polskiej siatkówce?
Łukasz Żygadło: Do wsparcia w klubie namówił mnie założyciel klubu Krzysztof Wachowiak. Znamy się od momentu, kiedy w 1998 roku kończyłem klasę maturalną w liceum Norwida, a on w tamtym momencie planował założenie stowarzyszenia, które miało być odpowiedzialne za wychowanie zdolnej sportowo młodzieży pod kątem siatkówki. Norwid wychował wielu polskich siatkarzy grających w PlusLidze, jak i w reprezentacji Polski. Z obecnej kadry to między innymi Mateusz Bieniek i Bartosz Bednorz.
PLUSLIGA.PL: Nie czuł się pan zniechęcony po nieprzyjemnym doświadczeniu w Stoczni Szczecin, które w sensie sportowym i zaangażowania niejako pan firmował?
Dużo się mówi o kłopotach beniaminków z brakiem możliwości zrobienia transferów po awansie, dlatego że transfery często się zaczynają już pod koniec roku w trwającym sezonie. Kiedy dowiadujesz się pod koniec maja, że masz awans, to sprawą skomplikowaną jest budowa drużyny. Ewenementem był zespół Stoczni Szczecin, który w pewnym sensie był takim beniaminkiem, bo dla zmiany celów drużyny praktycznie cały zespół musiał zostać przemeblowany, a jego budowa rozpoczęła się po sezonie, w maju. Dzięki zaangażowaniu i umiejętnościom osób, które miały międzynarodowe doświadczenie i zaufanie w budowaniu takich drużyn, powstał zespół, który bił rekordy popularności na hali i w transmisjach telewizyjnych. Wiele osób do tej pory zastanawia się, jak można było zmarnować taki potencjał sportowy i przede wszystkim marketingowy. Mam nadzieję, że sprawy sądowe, które się toczą, pokażą jak to naprawdę wyglądało, a ich finał zadośćuczyni wielu osobom, które były zaangażowane w tym klubie za to, co zostało zmarnowane.
PLUSLIGA.PL: Jaka rola przypada panu w nowym klubie? Czy jest to obszar tylko sportowy, czy coś więcej, na zasadzie dyrektora generalnego?
Nie jest to obszar stricte sportowy, ale on jest w obecnym sezonie najważniejszy. Poza tym, awans do Plus Ligi wymaga wielu zmian organizacyjnych, szczególnie kiedy mecze rozgrywane w naszej hali cieszą się dużym zainteresowaniem. Mam w planie kilka rzeczy, które chciałbym wdrożyć już w tym sezonie.
Grecja, Turcja, Rosja, Włochy, Iran, a ostatnio Katar. Można powiedzieć, że jest pan prawdziwym obieżyświatem, nie tylko w sensie siatkarskim. Czego nauczyło pana te 17 lat spędzonych na obczyźnie?
Te wyjazdy przede wszystkim nauczyły mnie życia. Dały mi niesamowite doświadczenie nie tylko życiowe, ale i sportowe. Doceniam fakt, że miałem możliwość grania w tak wielu klubach, często o dużych różnicach kulturowych. Robiłem dodatkowo rzeczy, które nie były związane ze sportem. Poznałem niesamowitych ludzi. Wielu z nich mnie zainspirowało. Od wielu z nich nauczyłem się sporo rzeczy. Od samego początku, jak zacząłem wyjeżdżać, a proszę pamiętać, że były inne czasy i polska siatkówka nie była na takim poziomie, jak jest obecnie, zawsze miałem na celu rozwój i doskonalenie się, a wiedzą, którą zdobywałem, chętnie dzieliłem się na co dzień.