M. Wlazły: rehabilitacja zamiast wypoczynku
Mariusz Wlazły, podobnie jak dwa i trzy lata temu był jednym z głównych ojców sukcesu bełchatowskiej Skry w rywalizacji z Jastrzębskim Węglem. Reprezentacyjny atakujący miał w tym sezonie wzloty i upadki, ale w najważniejszym momencie potwierdził, że nie ma na niego mocnych.
Półfinałowa walka Skry Bełchatów z Jastrzębskim Węglem, wbrew wcześniejszym oczekiwaniom i przesłankom, zamknęła się w trzech meczach. Mistrz z Bełchatowa pozwolił ugrać przeciwnikom zaledwie dwa sety.
- Wynik mógłby wskazywać, że był to jednostronny półfinał, ale nic z tych rzeczy. Pierwszy pojedynek był w miarę łatwy, ale w kolejnych bardzo się męczyliśmy - przekonywał kapitan bełchatowian Mariusz Wlazły dodając, że drużyna z Jastrzębia pokazała naprawdę dobrą siatkówkę.
Najbliżej pokonania ekipy Castellaniego jastrzębianie byli w ostatniej konfrontacji, na własnym terenie. W czwartym secie, w którym goście jeszcze przed pierwszą przerwa techniczną wypracowali sobie cztery oczka przewagi, doganiali ich kilkakrotnie - ostatni raz przy stanie 23:23. - Po łatwo wygranym pierwszym secie, w nasze szeregi wkradło się rozluźnienie. Podobnie było w końcówce czwartej partii, gdy nasza dezorientacja pozwoliła rozegrać się przeciwnikom - analizował Mariusz Wlazły.
- To był ciężki bój, zdobywanie punktów przychodziło z ogromnym trudem - dorzucił zadowolony, że w decydującym momencie to jego zespół wykazał więcej zimnej krwi. Pojedynek zakończył asem serwisowym Miguel Falasca.
MVP ostatniego meczu wybrano Stephana Antigę. Gdyby takąż nagrodę przyznawano za całokształt rywalizacji play off, statuetka z pewnością powędrowałaby w ręce Mariusza Wlazłego. To on w decydujących momentach włączał piąty bieg i bombardował rywali zagrywką. - Różnica między Jastrzębiem a Skrą tkwi w sile Wlazłego - skwitował w jednym z wywiadów lider śląskiej drużyny Guillaume Samica.
- Cieszę się, że w jakimś stopniu mogę przyczyniać się do zwycięstw Skry, nie przeceniałbym jednak swojej roli w zespole - odpowiedział na to atakujący z Bełchatowa. - Każdy z nas daje z siebie maksimum i wszyscy razem zapracowaliśmy na finał. Nieważne kto zostaje MVP, czy zdobywa najwięcej punktów. Najistotniejsze, żeby po ostatnim gwizdku sędziego to Skra schodziła z boiska zwycięska. Siatkówka to sport zespołowy i nie ma w niej miejsca na indywidualne splendory.
Po zakończeniu spotkania w Jastrzębiu, zwycięzcy podeszli do dyrektora sportowego miejscowego klubu Zdzisława Grodeckiego, bijąc brawo. Dawid Murek natomiast wręczył mu tajemniczy pakunek. Co w nim było? - Nie chciałbym i nie powinienem zdradzać szczegółów, bo to sprawa między Dawidem Murkiem a dyrektorem Grodeckim. To była inicjatywa Dawida, my się tylko solidaryzowaliśmy - tłumaczył Mariusz Wlazły.
Nie zdradził również z kim chciałbym spotkać się w finałowej batalii o piąte w historii złoto. Docenił natomiast, że w drugim półfinale spotkali się godni siebie rywale. - Oglądałem drugie spotkanie tej pary w Kędzierzynie i to była ostra walka. Szczerze mówiąc byłem przekonany, że będzie tam pięć pojedynków. Dobrze, że rozstrzygnęło się wcześniej, bo przynajmniej wszyscy zaoszczędzimy zdrowia - powiedział burząc tym samym wrażenie, że jego problemy zdrowotne poszły już w zapomnienie.
- To złudny obraz mojej osoby. Być może tak to wygląda z boku. Tymczasem zaraz po zakończeniu sezonu czeka mnie poważna rehabilitacja i oby skończyło się tylko na niej.
Zawodnik ma zerwaną jedną trzecią więzadła w kolanie. Z tego powodu, zamiast pojechać na zasłużony wypoczynek w gronie rodzinnym, filar Skry Bełchatów i reprezentacji Polski spędzi letni czas w gabinecie lekarskim. Na razie podpiera się środkami przeciwbólowych i gorliwie marzy, żeby ten sezon zakończył się jak najszybciej.
- Nie chciałbym, żeby ktoś pomyślał, że się skarżę czy narzekam. Takie jest życie zawodowego sportowca i nie tylko ja borykam się z problemami natury zdrowotnej. Gdybyśmy wszyscy zaczęli opowiadać w prasie co nam dolega, to pisma siatkarskie zamieniłyby się w poradniki zdrowia. Dlatego niechętnie podejmuję temat.
- Mam tylko nadzieję, ze szybko się z tym uporam i będę mógł pomóc reprezentacji.