Maciej Muzaj: Byliśmy przygotowani na grę ZAKSY, ale i tak się nie udało
- Gramy na dystansie pięciu meczów i mam nadzieję, że jutro to my będziemy górą. Na pewno będzie to wyrównane widowisko - mówi Maciej Muzaj, atakujący Asseco Resovii Rzeszów, która przegrywa w play-off z Grupą Azoty ZAKSĄ Kędzierzyn-Koźle 0:1. Drugi mecz w niedzielę o godz. 14.45.
PLUSLIGA.PL: Kapitalna gra w pierwszym i drugim secie dawała olbrzymią szansę na sukces w pierwszym półfinale. W trzecim i czwartym rywale złapali jednak właściwy rytm, a wam nie udało się do nich dostosować. Jak można ocenić to spotkanie?
Maciej Muzaj, atakujący Asseco Resovii: Myślę, że tutaj się po prostu szala przechyliła. W pierwszych dwóch setach my graliśmy lepiej, a oni grali gorzej. W dwóch kolejnych było na odwrót. Ciężko do końca powiedzieć, czy to nasza drużyna zgasła, czy ZAKSA zaczęła grać. Sądzę, że obie te rzeczy. Szkoda, bo wygraliśmy dwa sety i dobrze się czuliśmy. Jednak to jest ZAKSA, oni z tego słyną, i wiedzieliśmy, że tak to może wyglądać. Zarówno po wygranym pierwszym secie, jak i po wygranym drugim, wiedzieliśmy, że tak się może stać, bo są do tego zdolni. Niestety, sprawdził się ten scenariusz. Liczyliśmy, że w tie-breaku trochę bardziej powalczymy. Tak naprawdę finalnie tego tie-breaka przegraliśmy trzema punktami, także to też nie jest wstyd. Gramy na dystansie pięciu meczów i mam nadzieję, że jutro to my będziemy górą. Na pewno będzie to wyrównane widowisko.
PLUSLIGA.PL: Tie-break z początku wyrównany, następnie rywale po zagrywkach objęli trzypunktowe prowadzenie. Zabrakło tego, co prezentowaliście w pierwszych dwóch setach.
- Myślę, że ZAKSA zaczęła trochę mądrzej grać w ataku. Może gdzieś tam jakaś jedna piłka uciekła przez nieszczelny blok, jednak głównie jest to zasługa zawodników, którzy atakowali, ich wyborów i decyzji. Te ataki były naprawdę dobre, ciężkie do zablokowania i obrony. Po tej ich ucieczce próbowaliśmy i troszeczkę udawało nam się chwilami podgonić, ale na dystansie krótkiego seta ciężko wrócić do remisu. Zabrakło tych kilku punktów.
PLUSLIGA.PL: Przystępując do kolejnego meczu, z bilansem 0:1 będzie wam znacznie trudniej?
Ciężko powiedzieć czy trudniej... Nie, w niedzielę będzie zupełnie nowa historia. Nie ma co patrzeć na sobotni wynik. Na pewno trochę odkryliśmy karty przed sobą. Jeśli coś trzeba będzie zmienić taktycznie, to mamy już świeży materiał z dzisiaj i zawsze można popracować. Myślę, że jutro będzie już, brzydko mówiąc, solidna nawalanka.
PLUSLIGA.PL: Co wydarzyło się na początku tego tie-breaka? Wydaje się, jakby was tamta sporna sytuacja wybiła z rytmu, bo później była właśnie ta seria punktów zespołu z Kędzierzyna-Koźla…
- Na początku było zamieszanie z blokiem. Wydaje mi się, że my dobrze sobie radzimy z takimi sytuacjami. Aczkolwiek ZAKSA jest chyba najlepsza na świecie w takich dziwnych sytuacjach, gdzie trzeba się trochę pokłócić, trochę wybić z rytmu przeciwnika czy nawet sędziów. Po prostu lepiej sobie poradzili z tą sytuacją, a gdzieś może nawet takie minimalnie, nawet jedno, czy dwuprocentowa utrata koncentracji w takim tie-breaku powoduje stratę trzech punktów. Przeciwnik też może coś dobrze wtedy zrobić. Trochę nas bombardowali, dobrze blokowali, bronili i ciężko było skończyć piłkę. Dobrze zagrali w tie-breaku.
PLUSLIGA.PL: Paradoksalnie im rywale dłużej grali, tym lepiej wyglądali, chociaż powinno być odwrotnie.
- Dokładnie, to chyba taka specyfika ich drużyny. Pokazują to nie pierwszy raz. Byliśmy na to przygotowani w takim sensie, że widzieliśmy, że może tak być, ale nie udało się z tym zwyciężyć.
Powrót do listy