Maciej Muzaj: musimy dawać z siebie sto procent, a nawet więcej
Po słabszym okresie gry i porażkach z Asseco Resovią Rzeszów, Treflem Gdańsk oraz Indykpolem AZS Olsztyn, mocno zmotywowany Jastrzębski Węgiel pokonał bez straty seta Cuprum Lubin. W powrocie na właściwe tory pomogły liczne rozmowy wewnątrz zespołu, który już w najbliższą środę, na Cyprze rozpocznie bój z Omonią Nikozja o udział w fazie grupowej Ligi Mistrzów.
PLUSLIGA.PL: Słyszałam nieoficjalnie, że w ostatnim czasie zespół odbył kilka rozmów motywacyjnych?
MACIEJ MUZAJ: Było dużo rozmów w szatni o tym, co się ostatnio działo, co trzeba zrobić, żeby było lepiej i o tym, żeby odzyskać nasz styl gry oraz tę atmosferę na boisku, która zawsze pomagała nam w trudnych chwilach. Więcej nie mogę zdradzić, ale tak, te rozmowy się odbyły i z pewnością przyniosły jakiś skutek. Zobaczymy na jak długo. Na razie zagraliśmy jeden dobry mecz, ale mam nadzieję, że na tym się nie skończy.
W spotkaniu z Lubinem był entuzjazm, team spirit, ale też miałam wrażenie, że szybciej poruszaliście się na boisku, była świeżość. Tego wcześniej brakowało.
MACIEJ MUZAJ: Być może zmieniło się trochę nasze nastawienie. Przekonaliśmy się, że w każdym meczu musimy dawać z siebie co najmniej sto procent. Dodatkowo, każdy musi dołożyć od siebie jeszcze coś więcej, żebyśmy mogli wygrywać tak, jak przyzwyczailiśmy do tego kibiców w zeszłym sezonie. A jeśli jeden, dwóch zawodników schodzi poniżej tych swoich stu procent, to siada gra całego zespołu. W miniony piątek każdy z nas zagrał na maksimum i to przyniosło efekt.
Po raz pierwszy w wyjściowej szóstce wystąpił Jason DeRocco, który ponoć ma niemały wpływ na dobrą atmosferę w drużynie?
MACIEJ MUZAJ: Na pewno jest jednym z dobrych duchów w zespole, bo mamy ich wielu. To bardzo pozytywny facet i bardzo się cieszę, że coraz lepiej daje sobie radę. W minionych rozgrywkach dobrze się prezentował. W tym sezonie nie miał jeszcze szansy gry w wyjściowym składzie, ale sporo pograł w reprezentacji Kanady i to z pewnością dużo mu dało. Nabrał pewności siebie, regularności, jest mocniejszy w przyjęciu - a to jest dla nas bardzo ważne. W ataku robi niesamowite rzeczy, co widać także po statystykach. Bardzo się cieszę, że Jason odpalił.
W spotkaniu z Miedziowymi zagraliście świetnie, ale trzeba oddać, że rywale byli osłabieni brakiem Roberta Tahta, który w zeszłym roku narobił wam sporo krzywd.
MACIEJ MUZAJ: To jedna z najjaśniejszych postaci w drużynie z Lubina i wspólnie z Łukaszem Kaczmarkiem wykonują tam bardzo dobrą robotę w ofensywie. Tahta zastąpił Terzić, który wcześniej nie miał zbyt wielu okazji do gry, a do tego jest raczej defensywnym graczem, więc na pewno było im ciężko. Wiedzieliśmy wcześniej, że zabraknie jednego z ich najmocniejszych filarów, ale byliśmy gotowi na każdą opcję, spodziewaliśmy się ciężkiej przeprawy i bardzo dobrej gry Lubina. Na szczęście dla nas, bez Roberta nie potrafili odnaleźć się na boisku.
Tahta nie było, ale był Łukasz Kaczmarek. Stoczyliście jakąś podświadomą (a może świadomą) rywalizację między sobą?
MACIEJ MUZAJ: (śmiech). Oczywiście, że gdzieś tam ciągle ze sobą rywalizujemy, ale wyłącznie sportowo. Ja chcę być lepszy od niego, a on ode mnie i taka zdrowa rywalizacja dobrze robi nam obydwu, bo stwarza szansę na rozwój, potęguje chęć tego rozwoju. Konkurowanie z zawodnikiem prezentującym taki poziom, jak Łukasz to dla mnie ekstra sprawa. Obaj znamy swoją wartość i jednocześnie wiemy jaka jest aktualnie sytuacja w polskiej siatkówce - biliśmy się o miejsce w czternastce w minionym sezonie reprezentacyjnym i pewnie będziemy bić się także w tym następnym, bo gdzieś powolutku patrzymy już na kolejny rok w kadrze. Prywatnie natomiast bardzo się lubimy. Łukasz to super gość, którego niezwykle cenię.
Poprawa jakości gry i nastawiania przyszły w dobrym momencie, bo już w najbliższą środę Jastrzębski Węgiel rozpocznie kwalifikacje do Ligi Mistrzów. Rywal zdecydowanie w waszym zasięgu?
MACIEJ MUZAJ: Nastawienie jest bojowe, inaczej być nie może. Teoretycznie patrząc, jesteśmy faworytem dwumeczu z Omonią Nikozja, ale też wiadomo, że z pozycji faworyta nie gra się najłatwiej. Musimy po prostu tam pojechać i zrobić swoje, tak jak zrobiliśmy to w piątek, w rywalizacji z Cuprum Lubin. A potem, na własnym boisku, rewanż powinien być łatwiejszy.
Rozpoczęliście już przygotowania do Ligi Mistrzów? Rozmawialiście o celach?
MACIEJ MUZAJ: Do meczu z Lubinem odbyliśmy jeden trening „zielonymi” piłkami, takimi jakie obowiązują w Lidze Mistrzów. Koncentrowaliśmy się wyłącznie na poprawie własnej gry i na najbliższym starciu ligowym, bo wcześniej przydarzyły nam się potknięcia i bardzo chcieliśmy się zrehabilitować. Nawet między sobą nie rozmawialiśmy na temat pucharów, o tym czego się spodziewamy po występach na europejskich parkietach.
Ja osobiście chciałbym dotrzeć do Final Four i z takim podejściem przystąpię do zmagań. Uważam, że nie ma sensu przystępować do jakichkolwiek rozgrywek, jeśli się nie chce, albo przynajmniej nie planuje ich wygrać. Dobrze nam zrobi to, że nie jesteśmy upatrywani w gronie pretendentów do medali, bo zagra tam wiele innych, silnych drużyn. Jedno jest pewne - jeśli uda nam się awansować do fazy grupowej, będziemy mieli doskonałą okazję by sprawdzić się na tle mocnych europejskich zespołów.
Powrót do listy