Maciej Muzaj: w Kielcach musimy zdobyć trzy punkty
Atakujący Jastrzębskiego Węgle rozegrał w środę świetne zawody przeciwko Cerradowi Czarnym Radom. Zdobył 23 oczka i był mocnym filarem śląskiej ekipy. Po meczu zdradził, że w przerwie na kwalifikacje olimpijskie mocno pracował nad regularnością.
PLUSLIGA.PL: Zanim porozmawiamy o pojedynku z Cerradem, chciałabym wrócić na moment do tego, co wydarzyło się przed przerwą w rozgrywkach, w Warszawie.
MACIEJ MUZAJ: O nie, wolałbym nie wracać to tamtego meczu! To było tuż przed świętami, chcieliśmy pojechać na nie w dobrych nastrojach, ale nie udało się. Myślę, że głowami byliśmy już gdzieś indziej. Porażka 0:3 i to w bardzo złym stylu dała nam do myślenia na święta. Ale co nas nie zabije, to nas wzmocni. Po Bożym Narodzeniu wróciliśmy zmotywowani do pracy, chcieliśmy się odkuć i tamtą porażkę zamienić jakoś na sukces. W przerwie spowodowanej kwalifikacjami olimpijskimi spędziliśmy trochę czasu na siłowni, także w hali. Praktycznie cały zespół był w komplecie, bo zabrakło tylko Toontje Van Lankevelta. Mieliśmy czas, żeby popracować, poprawić pewne elementy. Mam nadzieję, że zaprocentuje to w najbliższych meczach.
Już zaprocentowało, bo w świetnym stylu pokonaliście 3:0 Cerrad Czarnych Radom. Pan zagrał chyba najlepszy mecz w sezonie?
MACIEJ MUZAJ: Czułem się dobrze. Myślę, że potrzebna była mi taka przerwa od meczów, chwila odpoczynku, możliwość koncentracji na treningu i poprawie niektórych siatkarskich elementów. Przede wszystkim też, mogłem trochę ochłonąć i popracować mentalnie nad sobą.
Sam pan pracuje nas sferą mentalną czy z pomocą?
MACIEJ MUZAJ: Z pomocą wszystkich. Jest bardzo dużo osób, tak w klubie, jak i w moim otoczeniu, które mnie wspierają. Z pomocą znajomych, rodziny i dziewczyny mocno pracuję nad swoją mentalnością.
Kiedy rozmawialiśmy przed startem sezonu powiedział pan, że bardzo chciałby się odbudować, pokazać, że potrafi grać w siatkówkę. Pojedynek z Cerradem był doskonałą okazją?
MACIEJ MUZAJ: Tak, aczkolwiek jeden mecz o niczym nie przesądza. Nieustannie pracuję nad regularnością. Jestem zadowolony, że w starciu z Czarnymi cały czas grałem na równym poziomie, może z malutkimi upadkami. To cieszy mnie najbardziej, poza zwycięstwem drużyny oczywiście.
Liczyliście na to, że radomianie przyjadą do Jastrzębia trochę zmęczeni? Trzech zawodników dopiero co wróciło z Berlina, nie zagrał chory na anginę Wojciech Żaliński.
MACIEJ MUZAJ: Oczywiście. Dużym, nazwijmy to atutem naszego zespołu jest to, że nie gramy w pucharach oraz, że nie mamy zawodników reprezentacyjnych. Praktycznie przez cały czas trenujemy w komplecie, mamy też sporo czasu na odpoczynek. Jak wspomniałem wcześniej, na zgrupowaniu kadry był tylko Toontje. W spotkaniu z Radomiem nie zagrał, ale mocno wspomagał nas z kwadratu.
Prezes JW powiedział mi, że bardzo chcielibyście zagrać w turnieju finałowym Pucharu Polski. Jak ważny jest dla was ten turniej?
MACIEJ MUZAJ: Na pewno nie ma jakiegoś ciśnienia ze strony zarządu czy prezesa. Raczej sami sobie narzucamy to ciśnienie, bo bardzo chcielibyśmy pojechać na ten turniej, pokazać się z dobrej strony i może sprawić naszym kibicom jakąś niespodziankę. To są tylko trzy mecze i tak naprawdę, może zdarzyć się wszystko. Pierwszy krok w kierunku turnieju finałowego zrobiliśmy w środę. Zobaczymy jak ułoży się tabela i co najistotniejsze, jak zagramy ostatni pojedynek rundy „jesiennej”, z Effectorem Kielce.
Tym bardziej, że niezależnie od składu Jastrzębskiego Węgla, drużynie z Górnego Śląska zawsze ciężko grało się z kielczanami.
MACIEJ MUZAJ: Powiem tak, w PlusLidze nie ma zespołu, z którym nie trzeba walczyć, i który spokojnie można pokonać. Każda drużyna potrafi grać dobrze i każda może mieć swój dzień. Poziom jest w miarę wyrównany, nie ma słabeuszy i nie ma pewniaków do wygranej. Musimy mocno przygotować się przed tą konfrontacją, bo będzie ona dla nas bardzo ważna - trzeba zdobyć trzy punkty. Czy będzie presja? Na pewno. Jednym ona pomoże, drugim przeszkodzi.