Maciej Zajder: oprócz chęci i umiejętności, czasami potrzebne jest też szczęście
Aleuron Virtu Warta Zawiercie przegrał mecz 4. kolejki PlusLigi z Jastrzębskim Węglem 0:3. W składzie beniaminka znalazł się Maciej Zajder, który przeniósł się do Zawiercia ze Szczecina. - Drużynie i zawodnikom Espadonu życzę jak najlepiej, a ja cieszę się, że jestem w nowym klubie, gdzie będę robił co w mojej mocy, by pomóc w zrealizowaniu celów - powiedział pytany o powód zmiany barw klubowych.
PLUSLIGA.PL: W minioną niedzielę zadebiutował pan w składzie meczowym Aluronu Virtu Warta Zawiercie, ale nie był to udany debiut.
MACIEJ ZAJDER: Zadebiutował to może trochę za duże słowo, bo niestety, nie miałem możliwości pomóc drużynie. Niemniej, pewnie ciężko byłoby cokolwiek zmienić, bo Jastrzębski Węgiel postawił poprzeczkę bardzo wysoko i nie udało nam się jej przeskoczyć.
Paradoksalnie chyba, gorąca hala w Zawierciu pomogła rywalom, bo oni lubią grać w takich okolicznościach?
MACIEJ ZAJDER: Takie właśnie miałem wrażenie podczas meczu. Pomyślałem, że u siebie w Jastrzębiu mają bardzo podobne warunki do gry, czyli Klub Kibica blisko boiska, tuż za swoimi plecami. Wydaje mi się, że nieważne co kibice krzyczą, czy wspierają ich czy rywali, byleby było głośno, byle były emocje i gorąca atmosfera - wtedy gra im się znacznie lepiej niż w jakimś cichym miejscu, gdzie brakuje meczowego klimatu.
Czego zabrakło w Szczecinie, że tuż po starcie rozgrywek ligowych postanowił pan zmienić klub? Okoliczności pana rozstania z Espadonem są dość enigmatyczne…
MACIEJ ZAJDER: Ten temat chciałbym skwitować krótko - drużynie i zawodnikom ze Szczecina życzę jak najlepiej, a ja cieszę się, że jestem w nowym klubie, gdzie będę robił co w mojej mocy, by pomóc w zrealizowaniu celów. Wśród nich jest gra o zwycięstwo w każdym spotkaniu, zdobywanie punktów i zajęcie możliwie najwyższej lokaty w klasyfikacji na koniec ligi.
Konkurencja jest duża, bo jest pan piątym środkowym w Aluronie. Choć w niedzielę nie było w składzie Patryka Akali - jest jeszcze w drużynie?
MACIEJ ZAJDER: Faktycznie, skład mamy szeroki, a na środku rywalizacja jest spora i nikt z nas nie dostanie nic za darmo, wszystko trzeba będzie wywalczyć wyłącznie ciężką pracą. Ja tej pracy się nie boję i wierzę, że gdzieś tam przyjdzie moment, w którym dostanę szansę na pokazanie swoich możliwości. W kwestii Akali nie mam dokładnych informacji, proszę zapytać o źródła, w klubie.
Ostatnie dwa - trzy sezony nie były dla pana zbyt szczęśliwe. Brakowało zdrowia i chyba też trochę szczęścia?
MACIEJ ZAJDER: W sporcie oprócz chęci i umiejętności, czasami trzeba mieć także odrobinę szczęścia. Ja miałem pecha, przede wszystkim do kontuzji i do tego, że nie mogłem trenować w pełnym wymiarze praktycznie przez całe sezony. To z pewnością ważyło na mojej dyspozycji oraz na decyzjach szkoleniowców. Były dobre momenty - w Olsztynie czy Szczecinie, kiedy będąc w pełni zdrowia udawało mi się wywalczyć miejsce w wyjściowym składzie i często przebywać na boisku. Ale były też momenty, związane z problemami o których wspomniałem wcześniej, że okazji do pokazania się w polu gry miałem zdecydowanie mniej. Każdy sportowiec, ja również, chciałby grać bardzo dużo, zdobywać punkty dla drużyny, jednak jasno trzeba sobie powiedzieć, że nasz zawód ma zarówno blaski, jak i cienie. Te cienie czasami trzeba przyjąć z pokorą.
- Na chwilę obecną jestem całkowicie zdrowy i mam nadzieję, że ten stan utrzyma się przez cały sezon oraz, że ciężka praca na treningach przyniesie wymierne efekty.
Jest pan w Zawierciu od kilku dni, więc może pan w miarę obiektywnie ocenić potencjał drużyny. Na co stać tę grupę w rozgrywkach PlsuLigi, bo początek sezonu nie jest zbyt pomyślny?
MACIEJ ZAJDER: Myślę, że tę drużynę stać na bardzo dużo. Jako beniaminek mamy niesamowicie ciężki terminarz. Podobną sytuację mieliśmy w zeszłym roku, w Szczecinie i mogę powiedzieć, że granie na „dzień dobry” z samą górą i ogrywanie się w lidze na tle naprawdę najlepszych drużyn i zawodników w Polsce, jest niezwykle wymagającym wyzwaniem. Tak naprawdę, odpowiedź na co stać ten zespół otrzymamy po konfrontacji z rywalami teoretycznie w naszym zasięgu. Oczywiście, na każdy mecz wychodzimy po to, żeby walczyć i aby wygrywać, ale tak jak powiedziałem, budowanie tożsamości drużyny i atmosfery w niej, zgrywanie się i zbieranie pozytywnych doświadczeń na tle Jastrzębskiego Węgla czy ZAKSY jest niezwykle trudnym zadaniem.
Powrót do listy