Maikel Salas Moreno: bardzo chciałem zostać w Polsce
Kubański rozgrywający AZS Politechniki Warszawskiej Maikel Salas Moreno, w akademickich derbach z AZS-em Tytan Częstochowa wyszedł na boisko w podstawowym składzie. Tym bardziej przeżywał gorycz porażki - Bardzo zależało mi, żeby przed własną publicznością pokazać się z jak najlepszej strony, ale niestety gra nam się nie układała tak, jak tego chcieliśmy – powiedział w rozmowie z PlusLigą.
Znasz już dość dobrze „polskie podwórko siatkarskie”, przez dwa lata grałeś w Radomiu. Łatwo było opuścić ten klub?
Dla mnie najważniejsze jest to, że nadal mam gdzie grać. Tak już jest, że często przenosimy się w miejsce, gdzie nas chcą. Przyzwyczaiłem się do gry i mieszkania w Radomiu, ale nie robię problemu z tego, że musiałem go opuścić.
Z twoim kontraktem były małe problemy. Na początku wcale nie mogłeś grać, bo klub musiał zapłacić za ciebie europejskiej federacji sporą sumę.
Rzeczywiście z moim przejściem do Politechniki było małe zamieszanie. Z tego co wiem, to po raz pierwszy miało miejsce takie zajście. Z tego względu, że nie jestem zrzeszony przez kubańską federację, klub z Warszawy musiał mnie niejako odkupić. Ja dokładnie nie znam się na prawniczych kruczkach, ale najbardziej mnie cieszy fakt, że w końcu mogę grać i cała sprawa została rozwiązana.
Widać, że cieszysz się z przeprowadzki do stolicy. Miałeś już okazję zobaczyć coś ciekawego?
Na to niestety nie miałem jeszcze czasu. Dużo gramy, sporo podróżujemy, brakuje czasu na treningi i na mały odpoczynek. Dlatego nie miałem jeszcze okazji, żeby pochodzić po mieście. Mnie przede wszystkim cieszy, że mogłem zostać w Polsce. Tu panuje niepowtarzalna atmosfera na meczach, a ludzie znają się na siatkówce. Poza tym, co pokazały pierwsze cztery kolejki, w tym roku wszystko może się wydarzyć. Poziom ligi ciągle się podnosi, to fajna rzecz, grać i wiedzieć, że przeciwnik jest wymagający. Niestety odnieśliśmy pierwszą porażkę przed swoją publicznością, a to boli podwójnie.
Nie czujesz się w Polsce samotny? Jest z tobą twoja rodzina?
Niestety, w tym roku moja córeczka weszła w wiek szkolny i musieliśmy z żoną podjąć decyzję, gdzie pójdzie do szkoły. Wspólnie zdecydowaliśmy, że najlepsza będzie szkoła we Włoszech. Grałem przez dwa lata we włoskiej lidze. Mamy tam sporo przyjaciół, to też miało wpływ na nasz wybór. Taka decyzja wydała nam się najlepsza, ale ja przez to tęsknię za rodziną. Pomaga mi ciągłe granie i przemieszczanie się. Przy tym systemie gry, jaki został wprowadzony w tym sezonie- dwa razy w tygodniu - nawet dwudniowe odwiedziny nie wchodzą w grę. Czekam na jakiś dłuższy oddech, wtedy się zobaczymy.
Powrót do listy