Mały sekret Terence’a Martina
Mecz Gwiazd i przyznanie siatkarskich Plusów – pod tym znakiem upłynie sobota fanom siatkówki. Ale miliony kibiców na całym świecie bardziej pochłonie start XXI Zimowych Igrzysk Olimpijskich. Jestem naprawdę bardzo podekscytowany tą imprezą, bo w końcu to mój kraj jest gospodarzem - przyznał przyjmujący ZAKSY Kędzierzyn Koźle Terence Martin.
Obywatelski obowiązek
Klimat stanowi, że w Kanadzie to właśnie sporty zimowe wiodą prym. - Mieszkając tam masz przez 3-4 miesiące minus 30 stopni za oknem, do tego tony śniegu – musisz robić coś uwzględniając śnieg i mróz. Po prostu - będąc Kanadyjczykiem musisz się w jakiś sposób interesować sportami zimowymi. Sam kiedyś dużo jeździłem na nartach. Nawet po trasach, na których w tym roku odbywają się Igrzyska.– opowiada zawodnik, zacierając ręce na myśl o sportowej rywalizacji w jego ojczyźnie. - W igrzyskach będą kibicować każdemu rodakowi. Zwłaszcza że to my będziemy organizatorami imprezy. Jestem naprawdę bardzo podekscytowany tym faktem. Będę oglądać tak dużo jak tylko mogę.
Swego czasu Martin sporo oglądał hokeja. - Jako Kanadyjczyk musisz go oglądać – to jak nasz religia. Ale… tylko oglądałam. Nigdy nie grałem. To mój sekret. Nie mogę powiedzieć go nikomu w Kanadzie – wtedy zabraliby mi paszport albo zabronili jeździć tam na nartach!
Powrót do Kanady
Kanadyjczyk żartuje chętnie, ale wiek już coraz poważniejszy. 34-letni zawodnik sam przyznaje, że myśli już o siatkarskiej emeryturze. - Uświadomiłem sobie, że ten moment już nadchodzi – może za 2 – 3 lata. O ile szczęśliwie moje ciało będzie się dobrze sprawować. Nie mam żadnych urazów. Myślę nawet że mógłbym pograć nawet i dłużej, ale dla mojej rodziny to będzie myślę odpowiedni czas. Chciałbym wrócić do Kanady, spędzić święta z rodziną. Co prawda kocham święta w Polsce, ale chciałbym też mieć moją rodzinę blisko siebie. No i moja córka będzie niedługo potrzebować angielskojęzycznej szkoły, a tutaj możliwości pod tym względem są ograniczone – wyjaśnił kędzierzyński przyjmujący.
Konkretnych planów na przyszłość Martin jeszcze nie ma. Ale w roli trenera na pewno się nie widzi. - Myślę, że bym się nie sprawdził. Nie jestem zbyt dobry w analizowaniu gry, „studiowaniu” siatkówki. Chciałbym zostać przy siatkówce. Ale na poziomie „zwykłych ludzi”. Może dzieci w szkole – pomagałbym rozwijać dyscyplinę w ten sposób. Ale z pewnością będą miał jakąś pełnoetatową pracę. Może wreszcie będą pełnoetatowym tatą? Wtedy mogłaby pracować moja żona, która cały czas podąża za mną od kiedy jesteśmy w Europie. Teraz muszę się odpłacić. Siedzieć w domu, dbać o mieszkanie, o rodzinę – to nie jest łatwa praca.