Marcelo Mendez wraca do kraju, w którym zaczynał europejską karierę
W piątej kolejce fazy grupowej Ligi Mistrzów Jastrzębski Węgiel zagra na Wyspach Kanaryjskich z mistrzem Hiszpanii Guaguas Las Palmas. Dla Marcelo Mendeza będzie to podróż sentymentalna w rejony, w których przed laty zaczynał swoją trenerską karierę w Europie.
Szkoleniowiec Jastrzębskiego Węgla trafił do Europy 20 lat temu jako 40-latek. Ściągnął go niego Drac Palma z Majorki. Przed przyjazdem na Baleary Argentyńczyk był przez 12 lat związany szkoleniowo ze swoim macierzystym klubem CA River Plate z Buenos Aires, z którym jako trener, a wcześniej także jako zawodnik, zdobył mistrzostwo swojego kraju.
- W tamtym czasie Hiszpania miała mocną ligę i niezłe kluby. Objąłem drużynę złożoną ze świetnych zawodników, jak: Miguel Falasca, Stephane Antiga, Jose Luis Molto, Sebastien Ruette, Luis Diaz, Oleksij Gatin. Znakomici gracze! Klub z Majorki bardzo o mnie zabiegał, a zawodnicy również byli za mną – wspomina opiekun Jastrzębskiego Węgla.
Przez rok był asystentem trenera Vladimira Bogoevskiego, a od 2005 roku samodzielnie prowadził już zespół.
Prezesem klubu i jego głównym sponsorem był wówczas Damia Segui, znany w Las Palmas przedsiębiorca turystyczny, który stworzył firmę Son Amar i zainwestował w siatkówkę na Majorce. Drac Palma była jej flagowym okrętem. Mendez zdobył z hiszpańskim klubem po trzy razy mistrzostwo kraju i Superpuchar. Oprócz tego błysnął w rozgrywkach europejskich. Dotarł do finału Pucharu Top Teams (2006), ale uległ w nim Coprze Piacenzie 2:3. Rok wcześniej jeszcze jako asystent miał okazję wystąpić także w finale Pucharu CEV, ale i tym razem musiał uznać wyższość Włochów z Lube Banca Marche Macerata.
Dobre wyniki z klubem z Balearów zaowocowały nominacją na trenera reprezentacji Hiszpanii. Mendez przejął ją po największym sukcesie w historii hiszpańskiej siatkówki – mistrzostwie Europy wywalczonym pod wodzą Andrei Anastasiego. Na stanowisku tym Argentyńczyk wytrwał jednak tylko rok, łącząc pracę selekcjonera z pracą w klubie.
- Praktycznie wszyscy reprezentanci z tej złotej ekipy grali u mnie w klubie. Pod moją wodzą reprezentacja prezentowała się dobrze. Byliśmy w finale kwalifikacji do mistrzostw Europy, pokonując m.in. Włochów i Polaków, a w finale przegraliśmy z Serbią. W Pucharze Świata w Japonii w 2007 roku zajęliśmy piąte miejsce, najwyższe w historii. Wykonaliśmy dobrą pracę – podkreśla trener.
- Cała moja rodzina czuła się na Majorce wyśmienicie. To było wspaniałe miejsce do pracy oraz do życia i naprawdę wartościowe doświadczenie dla mnie. Sporo się wówczas nauczyłem. Poprawiłem swój warsztat, poznałem lepiej europejską siatkówkę i statystyczną stronę siatkówki. To był ważny epizod w moim życiu – wspomina argentyński szkoleniowiec.
W 2009 roku Mendez pożegnał się z klubem z Majorki z powodu kryzysu ekonomicznego w Hiszpanii, który mocno odbił się na siatkówce. Przeniósł się do brazylijskiego Montes Claros/Funadem.
Po zakończeniu trenerskiej przygody na Balearach Mendez był w Hiszpanii jeszcze tylko raz, z wykładem trenerskim za zaproszenie tamtejszej federacji. – Dlatego teraz wspomnienia znów powrócą. Już mam sporo sygnałów od znajomych, między innymi od mojego asystenta, z którym pracowałem w reprezentacji Hiszpanii, że przyjedzie do Las Palmas, by spotkać się ze mną – cieszy się Argentyńczyk.
Prowadzony przez niego Jastrzębski Węgiel już w tej kolejce ma szansę zapewnić sobie awans do ćwierćfinału Ligi Mistrzów. Potrzebuje do tego tylko punktu w meczu z mistrzem Hiszpanii Guaguas Las Palmas. – Już pierwszy mecz pokazał, że nie można ich lekceważyć. To zespół złożony z doświadczonych zawodników, z wieloma reprezentantami swoich krajów, którzy grają dobrą siatkówkę. Trzeba mocno wejść w to spotkanie i spróbować go wygrać – uważa Mendez.
Początek czwartkowego meczu w Las Palmas godz. 21. Transmisja w Polsacie Sport.
Obrońca tytułu gra o awans
Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle straciła już praktycznie szansę na zajęcie pierwszego miejsca w grupie A, w której prowadzi Ziraat Bank Ankara. Broniący tytuły kędzierzynianie muszą bronić drugiej pozycji, dającej prawo gry w play-off, bo Knack Roeselare ma tylko punkt mniej. W piątej kolejce podopieczni Tuomasa Sammelvuo zagrają w Pireusie z Olympiakosie, który nie bez trudu pokonali w swojej hali 3:1.
- Każdy z nas zdaje sobie sprawę, jak ważny jest dla nas mecz z Olympiakosem. Po wyniku Ziraatu z Roeselare [turecka drużyna wygrała 3:2 - przyp. red.] zwycięstwo daje nam praktycznie wyjście z grupy - podkreśla Łukasz Kaczmarek. - Zrobimy wszystko, żeby wygrać, ale zdajemy sobie sprawę, że będzie ciężko. Atmosfera w hali jest wyjątkowa, a fani będą mocno wspierać gospodarzy. Zrobimy wszystko, żeby pozytywnie zacząć Nowy Rok.
Początek meczu w Pireusie o godz. 18.30. Transmisja w Polsacie Sport.
Powrót do listy