Marcin Janusz: mieliśmy świetne momenty, ale również takie, że można byłoby się załamać
ZAKSA Kędzierzyn-Koźle po emocjonującym meczu pokonała Asseco Resovię 3-2. Pierwszy set wygrany przez gości 25:11 nie wskazywał, że mecz może być tak zacięty i potrwać aż pięć setów.
- My się spodziewaliśmy, że tak to może wyglądać – mówi Marcin Janusz, rozgrywający ZAKSY Kędzierzyn-Koźle. - Przygotowując się do tego meczu trener zaznaczył, że Asseco Resovia jest takim zespołem, który jest jak sinusoida, potrafią grać świetnie, a później nie potrafią tego utrzymać. Dotyczy to również słabej gry i kiedy grają słabiej, to można oczekiwać, że zaraz zaczną lepiej. Tak też było. Podczas drugiego seta powtarzaliśmy sobie, że było za łatwo w pierwszym. Tak zapewne dalej nie będzie grając przeciwko takim zawodnikom. Te sety nam uciekały. Jesteśmy przeszczęśliwi ze zwycięstwa. Nie wiem, czy byliśmy faworytem, ale myślę, że typowania były równe, szczególnie grając tutaj na Podpromiu. Jesteśmy szczęśliwi i w ogóle nie ma mowy o tym, że żałujemy straty jednego punktu. Myślę, że to był świetny mecz na wysokim poziomie i doceniamy to, co zdobyliśmy – stwierdza Janusz, którego zespół od II seta napotkał na duży opór ze strony rywali. Czy może zmiana rozgrywających odmieniło grę Asseco Resovii, a kędzierzynianom nieco zaburzyła założenia taktyczne?
- Przygotowywaliśmy się zarówno na jednego i drugiego rozgrywającego, bo tak to w tym sezonie wygląda, że jest dużo rotacji, a ci zawodnicy często się zmieniają – odpowiada Janusz i dodaje. - Oczywiście, że Gregor Ropret wszedł i zmienił trochę styl gry Asseco Resovii. Zaczęli grać bardzo skutecznie, a to było również świetne spotkanie z jego strony. Asseco Resovia jest takim zespołem, że trzeba się przygotować na wielu zawodników, bo nie tylko w szóstce, ale na rezerwie również mają świetnych graczy. Dzisiaj bez Klemena Cebulja, więc trochę nam tych zawodników odpadło do analizy, ale dalej było ciężko – mówi rozgrywający zespołu z Kędzierzyna.
Dla ZAKSY był to trzeci w tym sezonie mecz zakończony tie-breakiem, ale pierwszy wygrany...
- Bardzo cenne zwycięstwo, szczególnie tutaj, przeciwko świetnej drużynie. My na pewno nie będziemy takim zespołem, który będzie wygrywał wszystkie mecze gładko i będzie je kontrolować. Trzeba się właśnie dotrzeć w takich trudnych sytuacjach. Dzisiaj wiele cierpieliśmy, naprawdę. Mieliśmy świetne momenty, ale również takie, że można byłoby się załamać. My tego nie zrobiliśmy do końca i wygraliśmy tę szaloną końcówkę – stwierdza Janusz.
Powrót do listy