Marcin Janusz: Odebranie złotego medalu VNL w Gdańsku to dla mnie wzruszający moment
Po triumfie w Gdańsku Marcin Janusz, rozgrywający reprezentacji Polski i Grupy Azoty ZAKSY Kędzierzyn-Koźle zwrócił uwagę na fakt, że naprawdę warto docenić kolejny medal biało-czerwonych: – Po raz kolejny jesteśmy bardzo wysoko w tej stawce. Przez ostatnie lata regularnie przywozimy medale ze zdecydowanej większości imprez i to jest bardzo cenne. Mamy też świadomość, że nie każdy turniej da się wygrać. Trzeba sobie zdawać sprawę przeciwko komu gramy i że ta grupa najlepszych drużyn na świecie nie ogranicza się tylko do nas, ale cały czas walczymy i postaramy się wygrać jak najwięcej – dodał.
– Czuję dużą satysfakcję i radość ze złotego medalu, dodatkowo wywalczonego w Polsce, w Gdańsku, czyli mieście, które zawsze dobrze wpominam, bo spędziłem w Treflu Gdańsk trzy bardzo dobre lata. Zdobyć tak cenne trofeum i to w tak ważnym dla mnie miejscu, to coś wyjątkowego – powiedział po wygranym meczu finałowym z USA Marcin Janusz, który w Ergo Arenie mógł się cieszyć ze swojego pierwszego złotego medalu wywalczonego z reprezentacją Polski. – Oglądałem zwycięski mecz finałowy Ligi Światowej Polska - USA, który miał miejsce w Sofii w 2012 roku. Oczywiście o takich rzeczach, jak pierwsze miejsce na podium takiej imprezy, marzy się, ale to są rzeczy bardzo odległe jak jest się młodym zawodnikiem. Ta droga, którą trzeba przejść, żeby w ogóle znaleźć się w reprezentacji Polski, jest bardzo długa, nie mówiąc już o jakichś większych sukcesach. Dlatego teraz odebranie złotego medalu Ligi Narodów w Gdańsku, to był dla mnie bardzo wzruszający moment. To było moje pierwsze wygrane trofeum z reprezentacją. Tych medali z imprez mistrzowskich było już wcześniej kilka, ale to było pierwsze złoto. Jest to dla mnie bardzo szczególna chwila. Dla takich pięknych chwil gra się w siatkówkę – dodał rozgrywający Grupy Azoty ZAKSY Kędzierzyn-Koźle, który przyznał, że grając przez trzy lata w Treflu Gdańsk jako podstawowy rozgrywający zrobił duży krok w swojej siatkarskiej karierze.
– Życie sportowca składa się właśnie z takich przełomowych kroków, które trzeba pokonywać. Na pewno gra w Gdańsku była dla mnie bardzo ważna. Tak naprawdę z drużyny, która nie była stawiana w roli faworytów, potrafiliśmy grać jak równy z równym z najlepszymi i wygrywać mecze. Ja też w Gdańsku stawiałem pierwsze kroki jako podstawowy rozgrywający, więc wspominam to miejsce szczególnie nie tylko ze względu na to, że to piękne miasto i świetnie się tutaj żyło, ale dlatego, że grając tutaj w klubie bardzo dużo z niego wyniosłem – powiedział Janusz, który na boisku emanuje spokojem.
– Staram się oczywiście zachować spokój, bo to mi pomaga. Wolę skupić się na rzeczach, które są do wykonania, ale też oczywiście mam pole manewru, żeby dokonać pewnych wyborów przy rozegraniu piłki. Ogólnie myślę jednak, że jesteśmy spokojną drużyną, może nie tyle pod względem ekspresji okazywanej po akcjach, ale właśnie w trudnych momentach, kiedy nikt z nas nie panikuje mimo tego, że nie wszyscy z nas mają tyle samo ogrania na międzynarodowej arenie. Nie ma jednak u nas paniki w trudnych momentach, jak chociażby po drugim secie meczu finałowego z USA, który przegraliśmy w końcówce. Amerykanie wtedy wrócili do gry, ale my trochę na własne życzenie przegraliśmy, bo mieliśmy wszystko w swoich rękach, żeby dokończyć tego seta i go wygrać. To się nie udało, ale to nas wcale nie wybiło z rytmu. W trzecim secie graliśmy dalej dobrze i to jest bardzo cenne. To nie zdarza się często, bo takie trudne momenty i przegrane sety na własne życzenie potrafią nieraz złamać drużynę, a nas w tym turnieju nie dało się złamać – stwierdził Janusz.
Rozgrywający Grupy Azoty ZAKSY przyznał również, że dużo pewności siebie i cennego doświadczenia dały mu wygrane finały Ligi Mistrzów ze swoją klubową drużyną. – Zawsze takie wielkie mecze, których każdy w naszej drużynie rozegrał już co najmniej kilka, pomagają, bo w takich meczach zawsze przychodzą trudne momenty i trzeba sobie umieć wtedy poradzić. My to robimy dobrze. Im więcej takich meczów rozegramy i więcej takiego doświadczenia zbierzemy, oczywiście pamiętając o tym, żeby wygrywać jak najwięcej, to tylko zaprocentuje na przyszłość, bo jeszcze wiele ciężkich meczów przed nami – stwierdził Janusz, który zapytany o dalsze cele reprezentacji Polski na ten sezon dodał.
– Teraz myśleliśmy tylko o turnieju finałowym VNL w Gdańsku. To było najważniejsze, ale każdy następny mecz też będzie dla nas istotny i postaramy się go wygrać, bo takie mamy nastawienie, że chcemy jak najwięcej wygrać. Jesteśmy przecież w grupie drużyn, które mogą myśleć o zwycięstwie w każdym turnieju. Po raz kolejny jesteśmy bardzo wysoko w tej stawce. Przez ostatnie lata regularnie przywozimy medale ze zdecydowanej większości imprez i to jest bardzo cenne. Mamy też świadomość, że nie każdy turniej da się wygrać. Trzeba sobie zdawać sprawę przeciwko komu gramy i że ta grupa najlepszych drużyn na świecie nie ogranicza się tylko do nas, ale cały czas walczymy i postaramy się wygrać jak najwięcej.
Powrót do listy