Marcin Janusz: radość jest przeogromna
Młody zespół Wkręt-met AZS Częstochowa, który do soboty był bez zwycięstwa, a na koncie miał zaledwie jednego wygranego seta, sprawił nie lada sensację ogrywając w hali na Podpromiu aktualnych mistrzów Polski, Asseco Resovię.
- Przed meczem gdyby ktoś powiedział nam, że wygramy z mistrzem Polski, to pewnie byśmy się tylko uśmiechnęli, choć z drugiej strony wierzyliśmy, że wreszcie ta nasza zła karta odwróci się - mówi MARCIN JANUSZ, rozgrywający Wkręt-met AZS Częstochowa. - Nie potrafiliśmy zdobywać punktów ze słabszymi zespołami, a tu udało nam się wygrać z mistrzem Polski i to jeszcze na wyjeździe. Po ostatniej piłce nie wiedzieliśmy co się dzieje. Radość jest przeogromna.
PlusLiga: Co było kluczem do zwycięstwa?
Marcin Janusz: - Myślę, że Grzesiek Bociek - zdecydowanie najlepszy zawodnik tego meczu. Jeśli utrzyma taki poziom gry, to będziemy w stanie pourywać punkty pozostałym zespołom z czołówki.
- Początek meczu nie był dla was korzystny. I set gładko przegraliście, w II prowadziliście 20:18 i do końca nie zdobyliście już punktów…
- Pokazaliśmy, że jesteśmy zespołem z charakterem i potrafimy się spiąć w trudnych sytuacjach i wygrać takie arcytrudne mecze.
- Sporo graliście w Rzeszowie środkiem (sam Srecko Lisinac atakował 15 razy czyli prawie tyle samo co trzej środkowy Asseco Resovii razem - 17), czy to taki element zaskoczenia z waszej strony?
- Myślę, że tak. Ten element mamy bardzo dobrze opanowany, to jedna z mocniejszych stron w naszej drużynie i skoro zawodnicy kończą akcje, to dlaczego im nie dogrywać.
- Czy ta wygrana będzie dla was przełomowa? W najbliższym meczu zagracie z PGE Skrą…
- Mamy nadzieję, że tak i w kolejnym pojedynku pójdziemy za ciosem. Widać, że nabieramy doświadczenia i pewności. Z dnia na dzień jest coraz lepiej i liczę, że uda się to pokazać także w kolejnym spotkaniu.
- Czy ta seria porażek, jakich doznaliście na początku sezonu, nie była dla was dołująca?
- Nie i ani na moment atmosfera w naszej drużynie nie popsuła się. Wierzyliśmy i dalej wierzymy w zwycięstwa. Postaramy się, żeby po tej wygranej w Rzeszowie morale zespołu utrzymać jak najdłużej.
- Kibice też w was wierzą mimo, że przegrywaliście do tej pory regularnie. W Rzeszowie dopingowała was może niezbyt liczna, ale głośna i wierna grupa fanów AZS-u, która zrobiła swoje.
- To są fantastyczni kibice i dawno nie było takiej sytuacji, żeby po pięciu meczach wygrać seta, a fani się od nas nie odwrócili i przyjechali na wyjazdowy pojedynek wierząc w nasz zespół. Cały czas nas wspierają i bardzo im za to dziękujemy. Na pewno mieli też spory udział w tej wygranej.