Marcin Komenda: chcemy utrzymać się w pierwszej czwórce
BOGDANKA LUK Lublin przegrała w Rzeszowie z Asseco Resovią 2-3. Mecz był emocjonujący i trzymał w napięciu do samego końca tie-breaka.
- Ten mecz na pewno był dziwny i taki nietypowy – podsumowywał spotkanie w Rzeszowie, Marcin Komenda, rozgrywający BOGDANKI LUK Lublin. - Każdy set miał swoją historię i każdy był od siebie różny. Wydaje mi się, że przez pierwsze trzy sety graliśmy naprawdę dobrą siatkówkę. Gdyby ten drugi nam się nie wymknął, a wydaje mi się, że mieliśmy go pod kontrolą, to ten mecz mógłby się szybciej zakończyć. Natomiast jest to gdybanie, bo Asseco Resovia jest klasowym zespołem. Dzisiaj wyszli najmocniejszym zestawieniem jakim tylko mogli zagrać. Widać było u nich bardzo pozytywne nastawienie i dużą wolę walki. Od czwartego seta my przestaliśmy grać, a Asseco Resovia zaczęła spisywać się kapitalnie i nakręciła się. Tak naprawdę do samej końcówki tie-breaka tak już to wyglądało. Z pozytywów wydaje mi się, że można przychylnie patrzeć na tę końcówkę tie-breaka, bo można powiedzieć że wróciliśmy wtedy z zaświatów, przegrywając już 6:12. Wydawało się, że Asseco Resovia zdeklasuje nas, ale my doszliśmy przeciwników na remis 13:13 i niewiele brakło, abyśmy tego tie-breaka wyciągnęli. W jakimś stopniu można się cieszyć więc z tego, że nie spuściliśmy głów, natomiast trzeba mocno zastanowić się z czego wynikało to, że od czwartego seta przestaliśmy grać swoją siatkówkę. Gdyby nie ten zryw tie-breaku, to ten mecz mógłby się szybciej skończyć. Brawa dla Asseco Resovii, bo zagrała dobre spotkanie i było widać u nich niesamowitą determinację. Duże wrażenie na pewno zrobiło na nas to, jak radzili sobie na wysokiej piłce. Zarówno precyzja wystawy zawodników, czasem za band czy z okolic band, była naprawdę na najwyższym poziomie. To, że kończyli te ataki także było czymś, co mogło przechylić szalę zwycięstwa na stronę rzeszowian - mówił Komenda, którego zespół zadomowił się już na czwartym miejscu w tabeli.
- Mam nadzieję, że będziemy trzymali ten dystans i będziemy starali się jak najdłużej być na tym czwartym miejscu. Wiemy, że ZAKSA i Norwid Częstochowa deptają nam po piętach. Chcemy jednak utrzymać się w tej pierwszej czwórce, bo to będzie dobry handicap przed play-off. Taki mamy cel i mam nadzieję, że mimo tej porażki w Rzeszowie nasza sytuacja w tabeli będzie cały czas pod kontrolą – stwierdził rozgrywający BOGDANKI LUK.
Lubelski zespół bardzo dobrze radzi sobie w rozgrywkach CEV Challende Cup, gdzie dotarł do ćwierćfinału, a jak mówi Marcin Komenda oczekiwania co do gry w europejskich pucharach są spore. - Radzimy sobie dobrze i mam nadzieję, że tak będzie do samego końca – mówi rozgrywający lubelskiego zespołu. - W poniedziałek lecimy do Hiszpanii, a w zasadzie do Maroka na mecz europejski (hiszpańska Melilla, skąd wywodzi się rywal BOGDANKI LUK, to bowiem autonomiczne miasto, które swoją siedzibę ma na wschodnim wybrzeżu Maroka, na kontynencie afrykańskim – przyp. red.). Będzie to egzotyczny wyjazd. Chcemy tam dojść do samego finału, więc na pewno musimy pokonać Hiszpanów. Będzie to dość nietypowy przeciwnik, jednak musimy podejść do tego spotkania z dużą pokorą. Z całą pewnością nie możemy zlekceważyć przeciwnika, bo to zawsze odbija się czkawką – kończy Marcin Komenda.
Powrót do listy