Marcin Komenda o TAURON Pucharze Polski: Wszystko jest w naszych rękach
- Jeżeli wygramy najbliższy mecz za trzy punkty, to będziemy w najlepszej szóstce. Na pewno musimy podejść do niego z pełną koncentracją, bo takich spotkań nie gra się łatwo - twierdzi Marcin Komenda z Bogdanki LUK Lublin.
BILETY NA TURNIEJ FINAŁOWY TAURON PUCHARU POLSKI
PLUSLIGA.PL: Chyba pozostaje żal i niesmak po meczu w Rzeszowie?
Marcin Komenda: rozgrywający Bogdanki LUK Lublin: Niesmak, to będzie złe słowo w takim wypadku, bo nie przegraliśmy z zespołem słabym, tylko piekielnie mocnym, który ma wiele argumentów i myślę, że był zdecydowanym faworytem tego spotkania. Na pewno żal, że nie skończyliśmy tej piłki, która była w górze, przy stanie 24:23. Oczywiście to była trudna piłka i nie zawsze się takie kończy... Zawodnicy z Rzeszowa wyciągali je już spod band, więc na pewno tego szkoda. Co do samego wyniku, to trzeba szanować ten punkt. Teraz już bardziej na chłodno, wydaje mi się, że to był naprawdę dobry mecz. Zagraliśmy świetnie i zrobiliśmy prawie wszystko co mogliśmy, żeby to spotkanie wygrać.
Wydaje mi się, że po prostu w końcówkach trzeciego i czwartego seta przeważyło doświadczenie drużyny z Rzeszowa i przez to przegraliśmy spotkanie. Jest smutek, bo zwycięstwo mieliśmy na wyciągnięcie ręki. Z drugiej strony jednak graliśmy z naprawdę mocnym zespołem.
PLUSLIGA.PL: W konfrontacji z Asseco Resovią pokazaliście dużą determinację. Wiele zespołów po takiej przegranej końcówce trzeciego seta pewnie by zwiesiło głowę, ale wy walczyliście i niewiele brakowało do wygrania czwartej partii.
Wydaje mi się, że chwała nam za to, że po tym trzecim secie, przegranym w końcówce, gdzie mieliśmy swoje szanse na zamknięcie meczu, nie zwiesiliśmy głów, tylko w tym czwartym secie walczyliśmy jak równy z równym. Tam też mieliśmy piłki meczowe przy naszej zagrywce. Mieliśmy naprawdę dużo możliwości w swoich rękach. Ale Resovia to świetny zespół i oni też wiele rzeczy robili na fenomenalnym poziomie. Nie jest łatwo się przeciwstawić takiej drużynie.
PLUSLIGA.PL: Grał pan już kiedyś w meczu, który skończył się tak późno?
Tak, nawet w tym sezonie. W Warszawie graliśmy podobny mecz, gdzie skończyliśmy 23.55, więc dokładnie tak jak w Rzeszowie. Jesteśmy więc przyzwyczajeni. Może gdyby ten tie-break był na przewagi, to skończylibyśmy po północy, mówiąc oczywiście tak pół żartem, pół serio... Tak już jest, że w tygodniu trzeba grać mecze o 21 i trzeba się do tego dostosować. Nie ma co na to narzekać, tylko trzeba wyjść i pokazać na parkiecie swoją najlepszą grę. Mecz skończyliśmy późno, ale nie mam z czymś takim problemu.
PLUSLIGA.PL: Punkt zdobyty w Rzeszowie przedłuża wasze szanse na grę w TAURON Pucharze Polski.
Nie wiem, czy dobrze mi się wydaje, że wszystko jest w naszych rękach. Jeżeli wygramy najbliższy mecz za trzy punkty, to będziemy w tej szóstce. Na pewno musimy podejść do tego spotkania z pełną koncentracją, bo takich spotkań nie gra się łatwo. Będziemy faworytem, ale Katowice przyjadą i nie będą mieli dużo do stracenia. Jest tam wielu świetnych zawodników. Ostatnio się przejechaliśmy na tym, że byliśmy faworytem i przegraliśmy z Częstochową. Musimy dobrze podejść do tego meczu, dobrze się przygotować i mam nadzieję zagrać na podobnym poziomie jak dzisiaj. Myślę, że to powinno dać zwycięstwo.
PLUSLIGA.PL: W tym sezonie celem Bogdanki LUK jest play-off i wydaje się on całkiem realny.
Myślę, że na ten moment tak. Jeszcze oczywiście gramy z Katowicami, ale na tę chwilę myślę, że możemy być z tej rundy zadowoleni. Oczywiście zdarzyły nam się wpadki na początku sezonu i z Częstochową, ale mimo wszystko wydaje mi się, że jest dobrze. Jeżeli utrzymamy taką grę w drugiej rundzie, to play-off powinien być.