Marcin Komenda: podtrzymać medalową passę
PLUSLIGA: Udało się już panu przestawić na polskie realia po powrocie z Pucharu Świata z Japonii?
MARCIN KOMENDA (rozgrywający Asseco Resovii Rzeszów i reprezentacji Polski): Może na boisku podczas turnieju w Krośnie nie było tego widać, ale po meczu odczuwam zmęczenie. Jest jednak w porządku. Fajnie, że mogłem z chłopakami rozegrać te dziesięć setów, bo to na pewno będzie ważne w kontekście inauguracji PlusLigi. Dobrze, że wygraliśmy ten turniej, zagraliśmy dwa ciekawe mecze. Miałem w niedzielę czas na odpoczynek, a od poniedziałku wracamy do pracy, bo już za kilka dni jakże ważny pierwszy mecz.
- Trenował pan w Rzeszowie z zespołem przed wyjazdem na mistrzostwa Europy i Puchar Świata, więc z tym zgraniem w nowym otoczeniu nie powinno być źle. Zresztą trener Piotr Gruszka stwierdził, że na tyle się znacie, że pewne rzeczy w przyspieszonym trybie zrealizujecie…
- Myślę, że nie będzie problemów z wejściem w drużynę wszystkich naszych nowych zawodników, bo czy Nick Hoag czy Luk Perry widać, że są pozytywnymi osobami i mimo tego, że późno przyjechaliśmy do Rzeszowa, szybko się wkomponujemy i będziemy jednym, fajnym monolitem jako czternastka. Żeby w tej lidze coś wygrać, to trzeba mieć taki właśnie szeroki skład, złożony z dobrych zawodników.
- Na inaugurację PlusLigi zagracie w Katowicach, z GKS-em, w którym grał pan przez ostatnie dwa lata. Będą chyba dodatkowe emocje?
- Zmierzyliśmy się już w Krośnie, ale to sparing, bardziej szkoleniowy pojedynek i jakiegoś dodatkowego smaczku nie miał. Jednak w lidze ten pierwszy mecz może już mieć. Fajnie, że wygraliśmy, bo jakaś tam powiedzmy przewaga psychologiczna jest po naszej stronie ale najważniejsze było mentalne podejście do rywala. Wydaje mi się, że nie było to ważne, że akurat w finale turnieju w Krośnie zagraliśmy z Katowicami. Istotne jest to, że wygraliśmy i że zagraliśmy pięć setów.
- GKS Katowice, to zupełnie nowy zespół, w niczym nie przypominający tego dobrze panu znanego z ub. sezonu. Jest aż 12 nowych zawodników i sztab szkoleniowy…
- Zgadza się, ale trenera Daszkiewicza znam, bo współpracowałem z nim grając w Kielcach. Mimo tego, że jest tam dużo nowych zawodników, to jednak mam sentyment do tego klubu, gdzie spędziłem fajne dwa lata. Zaczynamy ligę meczem w Katowicach, który będzie się liczył i ważył.
- Jakie są pana oczekiwania co do sezonu 2019/2020?
- Myślę, że taki klub jak Asseco Resovia musi mieć wysokie oczekiwania, bo jest to uznana marka i nie można o tym zapominać. My zawodnicy zrobimy wszystko, żeby walczyć o jak najwyższe cele, bo nie wyobrażam sobie, żeby było inaczej. Jesteśmy profesjonalistami i chcemy, żeby w Rzeszowie wróciła siatkówka na najwyższym poziomie. Oczywiście, że taka była, bo Asseco Resovia grała w ósemce, ale chcemy awansować do czwórki i walczyć o medale. Po to gramy, żeby je zdobywać i ja sobie tego inaczej nie wyobrażam. Musimy sobie stawiać wysokie cele, czyli zdobycie medalu.
- Marcin Komenda jest takim magnesem medali. W debiutanckim sezonie w reprezentacji zgromadził już trzy: brąz mistrzostw Europy i Ligi Narodów oraz srebro Pucharu Świata…
- W tym sezonie tak, ale wcześniej to tak nie było. To był fajny okres kadrowy i mam nadzieję, że ta passa medalowa zostanie podtrzymana w klubie.
Powrót do listy