Marcin Możdżonek: inna hala też nie pomogłaby
W pierwszym spotkaniu półfinałowym Asseco Resovia Rzeszów przegrała w łódzkiej Atlas Arenie z PGE Skrą Bełchatów 0:3, która stała się faworytem w tej parze w walce o finał PlusLigi.
- Zdominowali nas praktycznie od początku spotkania do samego końca. Mecz rozegrał się w polu serwisowym. Bełchatowianie zagrywali zdecydowanie mocniej i lepiej niż my. Natomiast my nie zrobiliśmy dzisiaj im żadnej krzywdy naszym serwisem, dodatkowo mieliśmy problemy z przyjęciem. Po drugiej stronie siatki był Mariusz Wlazły i Bartosz Kurek, którzy się uzupełniali nawzajem. Obaj zagrali świetne spotkanie – powiedział po meczu środkowy wicemistrza Polski, Marcin Możdżonek.
Rzeszowianie od samego początku spotkania mieli problem z przyjęciem oraz zagrywką, co w dużym stopniu odbiło się na całokształcie gry zespołu. Poza pierwszą połową pierwszego seta ekipa z Rzeszowa nie potrafili nawiązać walki z gospodarzami niedzielnego pojedynku.
- Zagrywamy poniżej jakichkolwiek oczekiwań. To był nasz najgorszy mecz w sezonie. Musimy się zastanowić nad tym, co było tego przyczyną. Myślę, że gdybyśmy zagrywali poprawnie, na naszym poziomie, chociażby jak w meczu z ZAKSĄ Kędzierzyn-Koźle, to ten mecz wyglądałby całkiem inaczej. Bez zagrywki i przyjęcia nie mogliśmy wygrać seta, a co dopiero całego spotkania. – przyznał środkowy.
Z pewnością po bardzo dobrym występie w ostatniej kolejce rundy zasadniczej, w której zmierzyli się z mistrzem Polski, ZAKSĄ Kędzierzyn-Koźle, kibice obu drużyn spodziewali się emocjonującego widowiska. Tymczasem mecz, poza połową pierwszego seta, był jednostronny. - Spotkanie z ZAKSĄ Kędzierzyn-Koźle może nie było na najwyższym poziomie emocjonalnym, ale pod względem sportowym było na pewno lepsze niż to dzisiejsze. Cóż, mamy o czym myśleć, a czasu niewiele – stwierdził Możdżonek.
Niedzielne spotkanie zostało rozegrane w łódzkiej Atlas Arenie, która pod względem gabarytów jest znacznie większa od bełchatowskiej hali Energia. - Kwestia hali nie ma tutaj znaczenia. Co prawda jest znacznie większa niż ta w Bełchatowie, ale przegrać w takim stylu… Myślę, że nawet inna hala by nie pomogła – powiedział zawodnik.
Przed podopiecznymi Andrzeja Kowala nie lada wyzwanie. By zagrać o awans do finału muszą pokonać PGE Skrę Bełchatów za trzy punkty. - Uratować nas może jedynie wygranie meczu i rozegranie złotego seta i takiej wersji się trzymajmy - kończy Marcin Możdżonek
Spotkanie rewanżowe odbędzie się już w środę, 12 kwietnia o godz. 20.30. Czy rzeszowianom uda się pokonać PGE Skrę Bełchatów i tym samym doprowadzić do złotego seta, czy też może podopieczni Philippe’a Blain przypieczętują swój awans do finału?