Marcin Waliński: przed nami dużo meczów
- Jeżeli jestem na boisku, to staram się dawać z siebie sto procent, zostawiać serce i wolę walki. Chcę, żeby trener i chłopaki czuli, że mogą na mnie liczyć - mówi Marcin Waliński, który z coraz większym powodzeniem podbija parkiety PlusLigi.
PlusLiga: W 10. kolejce PlusLigi pokonaliście Wkręt-met AZS Częstochowa 3:1. Po dwóch łatwo wygranych setach w kolejnym musieliście uznać wyższość gospodarzy. Czym to tłumaczyć, dekoncentracją, rozluźnieniem, czy myślą, że wygraną macie już w kieszeni?
Marcin Waliński: Jeśli chodzi o trzeciego seta to nie my się rozluźniliśmy, tylko zespół z Częstochowy zaczął dobrze grać. Kończyli piłki w kontrataku, co dodało im skrzydeł. Dodatkowo wspierani byli przez głośny doping publiczności po skończonych atakach i dlatego tak ciężko się nam z nimi grało. My nie zdekoncentrowaliśmy się, ponieważ szanujemy każdego przeciwnika. Nigdy nie podchodzimy do meczu z nastawieniem, że spotkanie samo się wygra. Przyjeżdżając do Częstochowy wiedzieliśmy, że gospodarze są zespołem, który nie podda się i łatwo nam nie odda punktów. Spodziewaliśmy się tego, że będą walczyć i tak też było.
- Trener Piotr Makowski powiedział po meczu, że z zespołami teoretycznie słabszymi gra się o wiele trudniej. Pokazał to m.in. trzeci set i końcówka czwartej partii, kiedy niewiele brakowało, a musielibyście się podzielić punktami.
- Dokładnie tak. Ta drużyna, która przed spotkaniem stawiana jest w roli faworyta ma trudniejsze zadanie do wykonania. Podczas naszego meczu z Kędzierzynem-Koźle to przeciwnik był faworytem, ponieważ my byliśmy oceniani jako teoretycznie słabszy zespół. W sobotnim meczu natomiast to AZS Częstochowa był teoretycznie słabszy, a nas postawiono w roli faworyta. Ciężko się wtedy gra, bo wszyscy liczą na szybkie zwycięstwo, a to nie jest takie proste do wykonania. W meczu z Akademikami chcieliśmy bardzo zgarnąć te trzy punkty, bo po to tam pojechaliśmy. Na szczęście udało się zrealizować nasz plan.
- Po I rundzie fazy zasadniczej zajmowaliście piątą lokatę w tabeli. Obecnie jesteście na trzecim miejscu. Jesteście zadowoleni z aktualnego wyniku?
- Oczywiście, że tak. To na którym miejscu teraz jesteśmy świadczy o tym, jak gramy i jaki poziom prezentujemy. Cały czas pracujemy nad poszczególnymi elementami. Zgrywać się nie musimy, ponieważ jesteśmy razem kolejny sezon. I to daje nam przewagę nad innymi zespołami. Osobiście jestem zadowolony i myślę, że chłopaki również. Te mecze, które mogliśmy wygrać wygraliśmy, a te w których przegraliśmy daliśmy z siebie wszystko.
- W tym sezonie dostajesz więcej szans na grę, ale w znacznym stopniu jest to spowodowane kontuzją Marcina Wiki.
- To fakt. Już to wcześniej mówiłem, że gram kosztem zdrowia Marcina Wiki, ale staram się pomóc drużynie jak tylko mogę. Jeżeli jestem na boisku, to daję z siebie sto procent możliwości, zostawiam na boisku serce. Chcę, żeby trener i chłopaki czuli, że mogą na mnie liczyć.
- Teraz przed wami bardzo trudny okres. W przeciągu kilkunastu dni rozegracie sześć meczów . Pojawia się pytanie, jak rozłożyć siły, żeby z każdej walki wyjść zwycięsko?
- Na pewno ciężko będzie, bo natężenie spotkań jest spore. Uważam jednak, że damy sobie radę. Ciężko pracowaliśmy przed sezonem nad formą. Jesteśmy dobrze przygotowani fizycznie i psychicznie. Mam nadzieję, że wyjdziemy zwycięsko z tych meczów. Jeżeli w którymś meczu się nie uda, nie będziemy płakać. Niemniej przed każdym meczem koncentrujemy się tak samo i wychodzimy z myślą, żeby wygrać spotkanie. Wszystko to zweryfikuje boisko. Zdajemy sobie sprawę, że w pewnym momencie może zabraknąć sił, ale mam nadzieję, że wytrwamy i podołamy wszystkiemu.
- Priorytetem będą rozgrywki europejskie, Puchar Polski czy PlusLiga?
- Ciężko powiedzieć. Mam nadzieję, że będziemy walczyć tu i tu. Jeżeli uda się w którymś z tych turniejów coś ugrać, to będzie dla nas duży sukces. W rozgrywkach europejskich występujemy pierwszy raz, więc jest to dla nas nowe doświadczenie. Będziemy starali pokazywać się z dobrej strony zarówno w Pucharze Polski, rozgrywkach europejskich , jak i PlusLidze. Mam nadzieję, że zajdziemy jak najwyżej, bo przecież po to trenujemy i gramy.
- Z drużyną z Izraela gracie dwa spotkania u siebie. Własna hala będzie waszym dużym atutem.
- Oczywiście. Przeciwnikom, którzy przyjeżdżają na pierwsze mecze do naszej hali gra się bardzo ciężko. Łuczniczka jest specyficzną halą. Dodatkowo mamy siódmego zawodnika, a jest nim nasza wspaniała publiczność. Wielu rywali przyznaje, że w Bydgoszczy gra się naprawdę trudno. Bez wątpienia hala będzie naszym dużym atutem i mam nadzieję, że go wykorzystamy.