Marcus Nilsson: przed nami wciąż sporo pracy
Wczoraj Fart Kielce przegrał z PGE Skrą Bełchatów, ale mistrzowie Polski potrzebowali aż pięciu setów, aby pokonać kielecką drużynę. - Szkoda, że nie udało się wygrać, bo mieliśmy niepowtarzalną okazję, która przecież nie trafia się zbyt często – mówił po wczorajszej konfrontacji atakujący Fartu, Marcus Nilsson.
Zawodnicy PGE Skry Bełchatów przyjechali do Kielc po trzy punkty, ale szybko okazało się, że mecz z podopiecznymi Grzegorza Wagnera nie będzie tak łatwym jakiego się wszyscy spodziewali. Kielczanie zaczęli bardzo skoncentrowani i popełniali mało błędów, co zaowocowało prowadzeniem 2:1 w setach. Potem jednak bełchatowianie „włączyli piąty bieg”, głównie za sprawą świetnych zagrywek Michała Winiarskiego i Bartosza Kurka. Mecz zupełnie się odwrócił i to Skra mogła cieszyć się ze zwycięstwa w Hali Legionów.
- Skra to świetna drużyna i kiedy pojawia się konieczność zagrania trochę lepiej, oni są w stanie to zrobić. My zdawaliśmy sobie sprawę z tego, że musimy zaprezentować 100% swoich możliwości, aby zatrzymać bełchatowian. Udało nam się wygrać dwa sety i myślę, że w nich zagraliśmy naprawdę dobrze. W pozostałych partiach popełniliśmy jednak za dużo błędów w przyjęciu i zagrywce, a żeby mieć jakieś szanse przeciwko Skrze nas serwis musi być bardzo mocny. Szkoda, że nie udało się wygrać, bo mieliśmy niepowtarzalną okazję, która przecież nie trafia się zbyt często – analizował to spotkanie atakujący Fartu, Marcus Nilsson
Radość z jednego punktu zdobytego ze Skrą mieszała się z zawiedzeniem, bo przecież była szansa na dwa, a nawet trzy „oczka”, choć po ubiegłotygodniowym meczu z Gdańskiem, w którym kielczanie zagrali zdecydowanie poniżej swoich umiejętności, w konfrontacji ze Skrą gospodarze byli spisywani na szybką porażkę. - Mecz w Gdańsku to było coś strasznego. Chcieliśmy bardzo szybko zapomnieć o tym spotkaniu, bo tam nie pokazaliśmy się z dobrej strony. Wczoraj było znacznie lepiej, choć trochę szkoda, że nie udało się zwyciężyć. Myślę jednak, że satysfakcja z tego jednego punktu zdobytego ze Skrą przyjdzie z czasem – przyznał Szwed grający w barwach Fartu.
W Gdańsku wiele do życzenia pozostawiała współpraca Pierre Pujola z pozostałymi zawodnikami. Wczoraj jednak wyglądało to zdecydowanie lepiej. - Wciąż jeszcze przed nami sporo pracy nad zrozumieniem z Pierrem. Nie mam tu na myśli tego, że on jest złym rozgrywającym, bo tak nie jest, ale przez całą przerwę w PlusLidze nie było go z nami. On wtedy występował w drużynie narodowej, więc nie mieliśmy możliwości trenowania z nim. Dobra komunikacja z rozgrywającym jest bardzo ważna. Z każdym treningiem jest coraz lepiej, ale przed nami jeszcze długa droga by znaleźć swój rytm, by to wszystko odbywało się automatycznie. Trenujemy ciężko i mam nadzieję, że w końcu uda nam się to dopracować – tłymaczył Nilsson.
Teraz przed podopiecznymi Grzegorza Wagnera spotkanie z MKS MOS Interpromex Będzin w ramach Pucharu Polski. Ten mecz odbędzie się w środę o godzinie 18:00. Potem kielczanie dostaną trzy dni przerwy na Święta Bożego Narodzenia.