Marek Kardos: mile wspominam czas z kadrą
Reprezentacja Słowacji przegrała kwalifikacje do Mistrzostw Świata Polska 2014. W specjalnej rozmowie z PlusLigą Marek Kardos, drugi trener naszych południowych sąsiadów opowiada o turnieju w Popradzie, pracy i dalszych planach kadry narodowej.
PlusLiga: Masz za sobą dwa tygodnie pracy z reprezentacją Słowacji. Jak wrażenia?
Marek Kardos: Praca w reprezentacji wygląda zupełnie inaczej niż w klubie. Z resztą powie to każdy, kto współpracował z kadrą narodową. W reprezentacji ma się bardzo mało czasu na odpowiednie przygotowanie wszystkiego do danego turnieju. My mieliśmy zaledwie dwa tygodnie. Muszę przyznać, że w reprezentacji pracuje się przede wszystkim ciężej z tej racji, że mecze rozgrywane są z dnia na dzień, więc na analizę nie ma wiele czasu. Do tego przed turniejem, tak jak w naszym przypadku kwalifikacjami do mistrzostw świata trzeba było przeanalizować kilkadziesiąt meczów drużyn przeciwnych. Mieliśmy na to niespełna tydzień. Ponadto trzeba poznać zawodników i wszystko do nich dopasować. Wbrew pozorom nie jest to proste zadanie. Poza tym na zgrupowanie siatkarze przyjeżdżają z różnymi mniejszymi czy to większymi kontuzjami. Jednak osobiście bardzo miło wspominam czas przepracowany z drużyną ze Słowacji.
- Turniej kwalifikacyjny w Popradzie rozpoczęliście od pewnego zwycięstwa nad Grekami 3:0. W kolejnym mecz niestety przegraliście 0:3 z Ukrainą. Czy zgodzisz się z tym, że właśnie porażka z Ukrainą przesądziła o waszym braku awansu na mistrzostwa świata?
- Tak. Spotkanie z Ukrainą pokazało, że nie można oszczędzać sił na ostatni mecz. Przed turniejem wiedzieliśmy, że Ukraina i Finlandia to groźni przeciwnicy. Od początku do końca trzeba grać na maksimum swoich możliwości. Niestety przeciwko Ukrainie popełniliśmy sporo błędów własnych. Kiedy zaczęliśmy odrabiać straty było już za późno na odwrócenie wyniku. Dobrą zmianę w tym spotkaniu dał Juraj Zatko, ale niestety przy prowadzeniu w końcówce znów popełniliśmy proste błędy, które przesądziły o naszej porażce. W takiej sytuacji przed meczem z Finlandią zostaliśmy postawieni pod ścianą
- Zwycięstwo z Finlandią 3:0 lub 3:1 dawało wam jeszcze szansę na awans. Niestety spotkanie zakończyło się 3:2, ale dla Finów.
- To prawda, gdybyśmy z Finlandią wygrali 3:0 lub 3:1 nasza sytuacja byłaby inna. Co prawda było 1:1, ale nasze błędy wzięły górę. Można powiedzieć, że pojawił się ten sam problem co w AZS-ie Częstochowa. To znaczy gramy dobrze przez część spotkania, doprowadzamy do remisu, a chwilę później kilka błędów wybija nas całkowicie z uderzenia i wszystko się rozpada.
- Ta duża ilość błędów własnych o których wspomniałeś wynikała z krótkiego okresu przygotowawczego?
- Nie, myślę że to wszystko wynika z czego innego. Nie zapominajmy, że mówimy o kadrze narodowej. Problem polega na tym, że inne drużyny pracują ze sobą od kilku lat, chociażby Finlandia która nie zmieniła się praktycznie od czterech lat. Finowie od dłuższego już czasu biorą udział w Lidze Światowej i grają w niej praktycznie tą samą szóstką. Zgranie i poznanie zawodników w tych stresujących, nerwowych momentach jest bardzo ważne. My musimy jeszcze nad tym popracować.
- Twoim zdaniem Finlandia była najsilniejszą drużyną na turnieju w Popradzie?
- Tak. Po zespole z Finlandii widać było, że bardzo dobrze rozumieją się na boisku. Przytrafiały im się błędy, ale było ich naprawdę niewiele. Grali naprawdę niesamowicie.
- Na koniec powiedz jakie macie plany na kolejne miesiące wspólnej pracy z reprezentacją Słowacji?
- Przed nami kwalifikacje do mistrzostw Europy. Mam nadzieję, że uda się nam uzyskać awans, bo mamy bardzo korzystną dla nas grupę. W tym roku zagramy również w Lidze Światowej, co prawda w tej ostatniej grupie określanej najsłabszą, ale wyniesione doświadczenie na pewno z czasem zaowocuje. Mam nadzieję, że dzięki temu uda się nam poznać i lepiej zgrać zespół. Ponadto chcemy do reprezentacji „ściągnąć” naszych najlepszych zawodników. Czaka nas naprawdę wiele pracy.