Marek Kardos: przerwa jest potrzebna
Siatkarze Tytana AZS Częstochowy awansowali do kolejnej rundy Pucharu Challenge. Przed nimi mecze w europejskich pucharach i PlusLidze. Najpierw jednak będzie przerwa, a ona jak mówi trener Marek Kardos jest bardzo potrzebna.
PlusLiga: Gratulacje za wygrany mecz z Portugalczykami i awans do kolejnej rundy. Jednak spotkania dobrze nie zaczęliście, wręcz przeciwnie. W pierwszym secie drużyna popełniła mnóstwo błędów w przyjęciu i w konsekwencji w ataku. Czym było to spowodowane, brakiem koncentracji, czy gorszą dyspozycją?
Marek Kardos: Dziękuje za gratulacje. Przyjęcie to taki element w siatkówce, na którym cały czas trzeba być mocno skoncentrowanym. Na początku byliśmy trochę zdekoncentrowani. Przyjmowaliśmy piłki niedokładnie, co ułatwiło grę przeciwnikowi. Zdarzają się mecze, w których przyjęcie nie jest perfekcyjne, a i tak wygrywa się spotkanie. Zespół z Portugali to dość dobra drużyna. Nawet gdy my atakowaliśmy bardzo mocno to oni i tak podbijali piłkę i wykorzystywali kontrataki. Z biegiem meczu wszystko zaczęło już lepiej funkcjonować. Nie mniej zły jestem na sytuacje, kiedy mieliśmy trzy razy albo nawet cztery razy obronioną piłkę i nie potrafiliśmy jej skończyć. To są proste błędy, łatwe punkty, które oddaje się przeciwnikowi. Natomiast odrobić straty jest bardzo ciężko. Na pewno na następnych treningach musimy popracować nad przyjęciem, ale także nad koncentracją, aby takie sytuacje już się nie powtarzały.
- Od drugiego seta gra zespołu wyglądała już dużo lepiej. Zawodnicy zaczęli konsekwentnie zagrywać, co ułatwiło potem pracę blokującym.
- To prawda. Portugalczycy zaczęli gorzej przyjmować. Z kolei my trzymaliśmy się taktycznej zagrywki, o której rozmawialiśmy przed meczem. Jednak w końcowych fragmentach, kiedy gra się punkt za punkt naszą drużynę coś paraliżuje, boją się zaryzykować. Zespół zagrywa na około 80 procent swoich możliwości. W konsekwencji nie odrzucamy rywala od siatki i wtedy toczy się nerwowa końcówka. Na szczęście w czwartym secie z Fonte Bastrado Azores pod koniec świetnym blokiem popisał się Wojtek Sobala, a Łukasz Wiśniewski zaryzykował na zagrywce i udało nam się wygrać mecz 3:1.
- Na wyróżnienie w rewanżowym meczu 1/16 Challenge Cup zasługuje Dawid Murek, który kończył piłki, które wydawałoby się, że najlepiej oddać za darmo przeciwnikowi. W niektórych sytuacjach ponosił dość duże ryzyko, ale jak widać opłaciło się.
- Dawid zawsze ponosił ryzyko, wiadome jest że raz się udaje a raz nie. Moim zdaniem pod tym względem nasz kapitan jest fenomenalny. Potrafi mądrze wykorzystywać piłkę w ataku. Gdyby był w jeszcze lepszej formie, bo należy pamiętać, że on wraca po kontuzji, to myślę że zagrałby jeszcze lepiej.
- Najwięcej punktów w całym spotkaniu zdobył Bartosz Janeczek. Jak oceniasz jego formę?
- Pewnie się powtórzę – jeśli Bartek będzie grał tak jak trenuje to z meczu na mecz będzie lepiej. Wtedy i wyniki całej drużyny będą lepsze. To zależy od niego, od jego psychiki, czy się odblokuje. Bartek ma taki problem, że gdy zepsuje jedną, czy drugą zagrywkę, popełni błąd w ataku to gdzieś się blokuje, jego gra się zacina. Mam nadzieję, że niedługo nie będzie miał już takich problemów.
- Przed Wami kilka dni odpoczynku, dopiero 30 stycznia zagracie z Fartem Kielce. Nie żałujecie, że właśnie teraz następuje przerwa, gdy udało się wygrać dwa mecze z rzędu?
- Nie. Ta przerwa jest nam potrzebna. Musimy odpocząć od siebie, bo spędzamy ze sobą bardzo dużo czasu. Przed nami trudny okres. W lutym czekają nas ciężkie spotkania – dwa mecze w Challenge Cup, pojedynki rewanżowe ze Skrą Bełchatów, Resovią Rzeszów, Zaksą Kędzierzyn-Koźle. Naprawdę bardzo dużo pracy przed nami.
- W najbliższy weekend zostanie rozegrany turniej o Puchar Polski. Kto Twoim zdaniem zdobędzie to trofeum?
- Ciężko jest wskazać zwycięzcę. Moim zdaniem, jeśli Skra Bełchatów wygra pierwszy mecz z Resovią Rzeszów to wygra cały turniej.