Marek Novotny: teraz wszystko może się zdarzyć
Jastrzębski Węgiel pokonał w środę FvB Friedrichshafen 3:2, odnosząc pierwsze zwycięstwo w Lidze Mistrzów. Nowy zawodnik klubu Marek Novotny oglądał pojedynek z trybun. Mocno trzymał kciuki wierząc, że wygrana jastrzębian odwróci losy rywalizacji w grupie E.
Czeski gracz przyjechał do Jastrzębia w poniedziałek i nawet gdyby wszelkie formalności były już załatwione, raczej nie pojawiłby się na boisku. - To nie byłoby uczciwe przyjść tutaj i od razu wskoczyć do szóstki. Na to trzeba solidnie zapracować - stwierdził Marek Novotny. Pozostało mu więc usiąść na trybunach i przyglądać się zmaganiom kolegów. - Straszenie się denerwowałem. Może nie wszyscy zdają sobie sprawę, ale to był niezwykle ważny mecz. Powiedziałbym nawet, że mógł to być mecz kluczowy dla układu sił w grupie.
Wygrana Jastrzębskiego Węgla - pierwsza w tegorocznej edycji Ligi Mistrzów, "namieszała” trochę w rywalizacji grupy E. Gdyby w czwartek Panathinaikos przegrał z Piacenzą, dwie drużyny - Panathinaikos Ateny i CoprAtlantide Piacenza miałyby na koncie po dwa zwycięstwa. Obydwie będą w najbliższym czasie rywalizowały z Jastrzębiem. Mistrza Włoch śląscy siatkarze podejmą u siebie, a z ekipą Zagumnego i Samiki zagrają na wyjeździe.
- Wszystko może się wydarzyć. Dlatego bardzo się cieszę, że zespół zachował zimną krew i udźwignął ciężar pojedynku. Proszę mi wierzyć, świadomość, że gra się o pozostanie w rozgrywkach bardzo ciąży i dlatego szczególne brawa dla chłopaków, że tak dobrze zagrali - chwali jastrzębian Novotny zdając sobie jednak sprawę, że losy jego drużyny po części są zależne od rywali. - Pozostaje poczekać i mieć nadzieję, że los uśmiechnie się do nas. W tej chwili wszystkie zespoły w grupie E grają na podobnym poziomie. Chyba nie odważę się typować kto awansuje dalej.
Jedno jest pewne - siatkarze Roberto Santilliego złapali wreszcie właściwy rytm gry, a przede wszystkim niezbędną w rywalizacji na europejskim poziomie, pewność własnych poczynań. Nie popełnili też błędów z pierwszego pojedynku z mistrzem Niemiec, gdy po wyrównanej walce, w końcówkach setów nagle stawali, podając przeciwnikom zwycięstwo "na tacy". - Fridrischafen jest szczególnie niebezpieczne na swoim gruncie. Pamiętam, gdy graliśmy przeciwko nim z Treviso, również ponieśliśmy tam porażkę. Trudno dokładnie wytłumaczyć na czym polega specyfika grania tam, ale jest bardzo ciężko - dziwne oświetlenie, szalejący tłum - tłumaczy Novotny.
Tym razem, na własnym boisku była twarda, nieustępliwa walka na mocne siatkarskie argumenty. I choć as FvB Friedrichshafen Georg Grozer zainkasował 37 punktów, to gospodarze schodzili z boiska jako zwycięzcy.
- Oni mają jedną dewizę: nie mamy nic do stracenia - mówi o podopiecznych Steliana Moculescu Marek Novotny. - Dlatego zawsze ryzykują w polu serwisowym, a ponieważ mają w tym elemencie wiele atutów, często w ten sposób ustawiają sobie mecz. Tym razem nie byli w stanie, bo drużyna po drugiej stronie siatki - Jastrzębski Węgiel wytoczyła "działa” podobnego kalibru.
- Mam nadzieję, że zdążę jeszcze wspomóc kolegów w Lidze Mistrzów. Jeśli nie w następnym spotkaniu z Piacenzą, to chociaż w tym zamykającym rywalizację, z Panathinaikosem Ateny - wierzy Novotny i dodaje, że choć bardzo przeżywał pojedynek z Niemcami, mógł przynajmniej zobaczyć zespół w akcji, przyjrzeć się z boku jak funkcjonuje w warunkach meczowych.
Jakie wrażenia? - Budujące. Dobrze poukładana grupa, w której panuje przyjazna atmosfera i przyjacielskie relacje. Jest wszystko, czego potrzeba, by grać dobrą siatkówkę.
Był jednak zagrać, trzeba udowodnić swoją przydatność i wywalczyć sobie miejsce w składzie. Z wejściem do dwunastki prawdopodobnie nie będzie problemu, bo Novotny z pewnością zastąpi w niej Ali Alp Cayira. Wszystko wskazuje na to, że klub pożegna się z Turkiem, który praktycznie od początku sezonu leczy urazy i nie wiadomo kiedy będzie gotowy do gry. O miejsce w wyjściowej szóstce czeskiemu przyjmującemu nie będzie jednak tak łatwo.
- Znam wszystkich zawodników, moich konkurentów na przyjęciu i wiem, że prezentujemy zbliżony poziom. Mając w perspektywie sporo grania - w lidze i pucharach, dobrze jest mieć tylu zmienników na podobnym poziomie. Nie tylko po to, żeby czasami dać odsapnąć szóstkowym graczom, ale też by w ważnym momentach, gdy idzie gorzej, miał kto wejść z kwadratu i pomóc drużynie. Żebym jednak mógł być przydatny, potrzebuję dużo wspólnych treningów, zgrania z zespołem, a przede wszystkim z rozgrywającym.
Marek Novotny to doświadczony siatkarz. Grał już we Włoszech, Grecji i Francji. Ostatnie tygodnie spędził w Korei, na 3-tygodniowych testach. - Miałem już podpisywać kontrakt, ale pojawił się ktoś inny na moje miejsce, kto bez wahania podpisał dwuletnią umowę i ja zostałem na lodzie. Byłem wściekły, że tak ze mną postąpili, ale ostatecznie stało się dobrze, bo dzięki temu trafiłem do Jastrzębia, do bardzo mocnej ligi.
Gdy pojawiła się oferta z Jastrzębskiego Węgla, nie zastanawiał się nawet przez moment. - Wygraliście mistrzostwo Europy - to dostateczna rekomendacja. Myślę, że aktualnie polska liga jest, obok włoskiej najlepszą ligą w Europie.