Mariusz Szyszko: najpierw budżet
Były reprezentant Polski, olimpijczyk z Atlanty oraz legenda olsztyńskiej siatkówki od 5 maja sprawuje nową funkcję. Mariusz Szyszko, bo oczywiście o nim mowa, został prezesem Zarządu Spółki Akcyjnej pod nazwą Piłka Siatkowa AZS UWM S.A. w Olsztynie. Przed popularnym „Małym” nowe wyzwania i zadania. Czy podoła wśród klubów, które mają już doświadczonych prezesów?
PlusLiga: Od dwóch tygodni sprawuje Pan najwyższą władzę w AZS UWM Olsztyn. Okres transferowy trwa, a AZS UWM jak na razie w nim nie uczestniczy. Z klubu zawodnicy odchodzą, ale nie przychodzą…Mariusz Szyszko: My stoimy z boku. Na pewno odeszło od nas dwóch zawodników – Wojciech Grzyb i Grzegorz Szymański. Podtrzymuję, to co powiedziałem 5 maja [po ogłoszeniu nominacji na prezesa – red.] – nie podpiszę żadnego kontraktu dopóki nie będzie zdefiniowanego budżetu na przyszły sezon.
- Mimo to jesteście aktywni. Widać, że dużo robicie ku lepszemu. Na jakim etapie jest to wszystko?
- Zdajemy sobie sprawę, że czasu jest bardzo mało. Z jednej strony pracujemy nad poprawą wizerunku i kontaktów z kibicami. Niestety, musimy pracować nad odbudową zaufania. Z drugiej strony pracujemy nad budżetem, którego nie mamy. Spotykamy się z firmami z regionu. Chcemy zbudować klub, który będzie identyfikowany nie tylko ze stylem gry, zaangażowaniem zawodników, liczbą kibiców, ale również z regionalnymi firmami. Chcemy, żeby ten klub był nasz – olsztyński, regionalny. Oczywiście liczymy na wsparcie również sympatyków z całej Polski. Mamy do zaoferowania coś czego wiele klubów nie ma – wieloletnią tradycję, kilkudziesięcioletniego akademickiego orzełka na piersi. Wiem, że czeka mnie dużo pracy. Chodzę i rozmawiam z ludźmi. Przekonuję tych, którzy odwrócili się od klubu. Zaznaczam, że na początku naszej drogi na pewno poziom sportowy będzie niższy, ale w końcu zobaczą AZS taki jaki chcą oglądać – z zaangażowaniem, z jasnymi założeniami, a z biegiem czasu z dobrą organizacją, bo nad tym również pracujemy.
- Zawodnicy rozpoczęli okres roztrenowania. Ważne kontrakty z klubem ma tylko dwóch siatkarzy. Czy mimo braku budżetu prowadzone są jakiekolwiek rozmowy?
- Mimo to, jak powiedziałem, że jesteśmy z boku na rynku transferowym, to rozmawiamy z zawodnikami, którzy są w Olsztynie. Zapytałem jakie mają plany i przedstawiłem jaka jest sytuacja w klubie. Nie bazowałem na tym co ukazuje się w prasie. Chciałem z każdym się spotkać i porozmawiać twarzą w twarz o tym jak widzimy naszą ewentualną przyszłość – razem czy osobno. Nie ukrywam, że też się rozglądamy. Pomału krystalizuje nam się realny plan budżetu i szukamy zawodników, którzy być może zagrają w Olsztynie, którym możemy zaproponować takie warunki, aby mogły ich usatysfakcjonować. Mierzymy siły na zamiary.
- Co słychać w Olsztynie już wiemy. A nie martwi Pana to, że już wiadomo które drużyny będą się liczyły w Polsce, i że znowu będzie to Skra Bełchatów i Resovia Rzeszów, która dołączyła do czołówki? Co sądzi Pan o ich polityce transferowej?
- Szanuję to co zrobił pan Konrad Piechocki, bo w ciągu tak krótkiego czasu zbudował klub, który dzierży hegemonię w Polsce od kilku ładnych lat. Dokąd ta droga poprowadzi, to ciężko mi powiedzieć. Znając politykę działaczy Bełchatowa, to zawsze uważałem, że jest to przemyślana polityka. W ich transferach też jest jakaś myśl, tylko sądzę, że trochę samobójcza. Skupienie zawodników w jednym klubie zapewnia swobodę działań i wysoki poziom sportowy i rozumiem chęć podbicia Europy. Czy obróci się to przeciwko całej dyscyplinie sportu, to nie wiem.
- Czy nie jest tak, że niedługo zrobi nam się liga Skry Bełchatów? Skra ma dwunastu zawodników, którzy mogą grać w pierwszym składzie i kilku tych, którzy nie łapią się do składu. Oni natomiast są w innych klubach na zasadzie wypożyczenia. Na jednej pozycji zakontraktowany jest Mariusz Wlazły i Jakub Novotny. W minionym sezonie o sile Politechniki Warszawskiej stanowili zawodnicy Skry Bełchatów. Już wiadomo, że w przyszłym sezonie w AZS Częstochowa prawdopodobnie zagra Jakub Jarosz…
- Kto wie, może kilku przyjdzie do Olsztyna? Trzeba powiedzieć otwarcie – bogatemu wolno. Nas nie stać i nie robimy takich ruchów. Jeżeli będzie nas stać, to być może pójdziemy tą drogą i okaże się, że to daje komfort. Mając środki na wiele sezonów, to o poziom sportowy działacze Skry nie muszą się martwić, przez może nawet i kilkanaście lat. Czy to będzie z pożytkiem dla całej dyscypliny sportu? Ciężko mi powiedzieć. Nie mi to oceniać.
- Miniony sezon pokazał, że liczą się drużyny, które mają za sponsorów Spółki Skarbu Państwa. Jeszcze nie tak dawno liczyło się więcej drużyn – było PZU, PGE, Zakłady Azotowe Kędzierzyn, JSW. Było chyba atrakcyjniej?
- Kluby, które są sponsorowane przez Spółki Skarbu Państwa tak naprawdę mają spokój. Jednak z drugiej strony jest to ryzykowne. A jak bardzo, to ja czuję na własnej skórze. Wiem w jakim stanie zastałem AZS Olsztyn. Zależy to też od polityki klubu. Jeśli nie szuka się pomocy u lokalnych przedsiębiorców, to skutki odczuwa się później. My odczuwamy je teraz. Jeżeli ktoś nie będzie miał wariantu awaryjnego, to naprawdę może być w sporych kłopotach. Na razie bardzo dobrze radzi sobie Bełchatów. Jak będzie z Jastrzębskim Węglem, to nie wiem, bo panuje wokół niego cisza. Czas pokaże czy polska siatkówka jest przygotowana na takie tąpnięcia jakie są na przykład teraz u nas. Sponsorowanie przez Spółki Skarbu Państwa niesie ryzyko. Powrót do listy