Mariusz Wlazły: o finale nie myślę
- O finale nie myślę. Najpierw trzeba się do niego dostać. Wszystkie siły, całą determinację i wszystko co teraz robimy chcemy jak najlepiej sprzedać na boisku w tym pierwszym meczu. Zależy nam na tym, aby zaprezentować się z jak najlepszej strony - mówi kapitan PGE Skry Bełchatów Mariusz Wlazły na kilka dni przed Final Four Ligi Mistrzów.
- Nieco ponad rok temu zapytany o sportowe marzenia powiedziałeś, że chciałbyś wygrać Ligę Mistrzów. Zostały tylko dwa kroki. Tylko, albo aż…
- Zgadza się, zostały dwa kroki. Mogłoby się wydawać, że to tylko dwa kroki, ale my też podchodzimy do tego, że mogą to być aż dwa kroki. Do pierwszego meczu będziemy podchodzić w pełni zdeterminowani. Później będziemy się zastanawiać co dalej. Na razie najważniejszy jest dla nas półfinał.
- PGE Skra już trzykrotnie brała udział w Final Four, a Resovia ani razu. Może to być Waszą przewagą?
- Myślę, że niekoniecznie. Nie ma znaczenia, kto ile razy brał udział w takiej imprezie. Możemy być pewni jednego, że polska drużyna zagra w finale (śmiech).
- Pobujajmy trochę w obłokach. Wy ogrywacie Resovię, Zenit gospodarzy i… mamy powtórkę z niezwykle dramatycznego finału z 2012 roku.
- Ja bym tak daleko nie wybiegał. Myślę, że dla każdego zespołu najważniejszy będzie ten pierwszy mecz, a później sytuacja ułoży się bardzo dobrze, albo trochę gorzej. Każdy z nas skupia się na tym pierwszym spotkaniu.
- Ale chciałbyś spotkać się z Zenitem w finale?
- O finale nie myślę. Najpierw trzeba się do niego dostać. Wszystkie siły, całą determinację i wszystko co teraz robimy chcemy jak najlepiej sprzedać na boisku w tym pierwszym meczu. Zależy nam na tym, aby zaprezentować się z jak najlepszej strony.
- Jak wyglądają przygotowania do tego pierwszego meczu?
- Są ciężkie.
- A na czym się skupiacie najbardziej?
- Mamy teraz trochę więcej czasu na to, aby popracować ciężej nie tylko na siłowni, ale również nad elementami, które ostatnio nam źle funkcjonowały. Jest teraz okazja, aby to poprawić.
- Które elementy?
- Tego nie będę wymieniał, bo sprzedałbym się przed meczem (śmiech).
- Okiem kapitana drużyny - na co stać PGE Skrę w Final Four?
- Na wszystko. Każdy z nas ma swoje wewnętrzne ambicje, które mogą się przełożyć na dobro drużyny. Stać nas na wszystko, ale ciężko powiedzieć co stanie się w Berlinie. Będą tam cztery silne drużyny, które mogą wygrać każdy mecz. Kwestia dnia zdecyduje o tym, kto znajdzie się dalej.