Mariusz Wlazły: przegrane to efekt błędów
Cztery mecze, dwie wygrane i dwie porażki. Gra PGE Skry Bełchatów jeszcze faluje i zwycięstwa przeplatają się z przegranymi. Jak mówią w klubie ma to się jednak zmienić.
- Podstawowa różnica w pierwszej fazie między naszym zespołem, a rywalami to zgranie. W pierwszym meczu Jastrzębski Węgiel zagrał fenomenalnie. Ich skład znacząco się nie zmienił, mogą jedynie poprawiać niektóre elementy. W naszej drużynie zmienił się rozgrywający. Jako "mózg zespołu" potrzebuje najwięcej czasu, w końcu każda akcja przechodzi przez niego. Żeby wszystkie schematy zaczęły działać, potrzeba wielu treningów i rozegranych setów. To kwestia czasu, kiedy staniemy się bardziej regularni w naszej grze - przekonuje statystyk PGE Skry Robert Kaźmierczak.
- Gramy bardzo szybko, więc niedokładności mogą się pojawiać. To, co cieszy, to dobra gra w pierwszych setach, w których gramy na wysokim poziomie. Moim zdaniem to dobry prognostyk. Gramy fajną dla oka siatkówkę, widać już kilka schematów, jak np. atak z drugiej piłki naszych skrzydłowych, widać pomysł. Jeśli wyeliminujemy nasze błędy, to jestem przekonany, że będziemy grać lepiej - dodaje.
W czterech ligowych spotkaniach bełchatowianie zdobyli 214 punktów atakiem, 30 razy zatrzymali rywali blokiem i zaserwowali 22 asy. To co jeszcze martwi, to liczba popełnianych błędów.
- Przegrane to efekt błędów z naszej strony. W ostatnim meczu też się zdarzyły, ale były rozłożone w secie. W Olsztynie przytrafiły się w jednym, dwóch momentach i wynik nam uciekł, choć mieliśmy go pod kontrolą. Trzeba także przyznać, że nasi rywale nie są słabi i wykorzystują takie prezenty. Tak zrobił Olsztyn i doprowadził do dobrego dla siebie rezultatu. Staraliśmy się "gonić" i odwrócić ten wynik, ale nie daliśmy rady. To też było dla nas pewnym doświadczeniem. W meczu z Cuprum każdy z nas pamiętał te sytuacje. Staramy się do nich nie dopuszczać. Nie powiem, że one się nie powtórzą, ale postaramy się ich uniknąć - ocenia Mariusz Wlazły, najlepiej punktujący siatkarz PGE Skry.
Uspokaja także Grzegorz Łomacz. - Będziemy pracować nad wyeliminowaniem błędów. Są one wynikiem początku sezonu, charakterystyczne dla wielu zespołów na tym etapie. Podobnie jest w naszym przypadku, dlatego będziemy trenować, żeby to falowanie nie było tak duże, a jeśli już się pojawi, to żebyśmy rozstrzygali te pojedynki na naszą korzyść.