Mariusz Wlazły – siatkarz 20-lecia PlusLigi
O Mariuszu Wlazłym można napisać wszystko, a i tak będzie za mało, by w odpowiedni sposób oddać jego wkład w sukcesy PGE Skry Bełchatów, Polskiej Ligi Siatkówki i całej Polskiej Siatkówki. Gdyby nie lata, w których z różnych powodów nie występował w reprezentacji Polski, mógłby zostać jedną z największych postaci w historii polskiego sportu.
Pojawił się w Polskiej Lidze Siatkówki nieprzypadkowo, bo jako mistrz świata juniorów. W 2003 roku w Iranie prowadzona przez Ireneusza Rysia reprezentacja Polski wygrała w finale z Brazylią 3:2 i cieszyła się z tytułu najlepszej juniorskiej drużyny na świecie. W tej drużynie było kilku chłopaków, którzy zrobili naprawdę duże kariery – Mariusz Wlazły, Michał Winiarski, Marcin Możdżonek, czy Paweł Woicki. Trudno było jednak wtedy powiedzieć, że spośród tej grupy najwięcej mistrzostw kraju, najwięcej nagród indywidualnych największych imprez, będzie miał właśnie Mariusz, który w Iranie musiał rywalizować o miejsce w czołowej szóstce z Marcelem Gromadowskim. I nie zawsze tę rywalizację wygrywał.
Bełchatowianie już wcześniej zauważyli, że na zapleczu Polskiej Ligi Siatkówki jest chłopak, który się wyróżnia. Widzieli w nim talent i chcieli go sprowadzić, ale… chwilę to trwało. Mariusz trafił bowiem do Skry już w trakcie sezonu 2003/2004, a początku były naprawdę trudne. – Poziom w PLS był dużo wyższy, a ja dodatkowo musiałem przestawić się w trakcie sezonu. W pierwszym sezonie nie zdobyliśmy medalu, ale ja jestem pewien, że dla mnie to były bardzo ważne miesiące. To ten sezon i to doświadczenie zaowocowały w kolejnych latach – mówi Wlazły.
Konrad Piechocki, wtedy menadżer Skry, później jej wiceprezes, a od trzynastu lat prezes bełchatowskiego klubu, prowadził negocjacje w sprawie pozyskania Wlazłego, ale przeciągały się one w nieskończoność. Siatkarz miał ważny kontrakt z klubie ze Zduńskiej Woli, a jego prezes – Przemysław Mochnik – miał przez chwilę naprawdę mocarstwowe zapędy. W końcu udało się go przekonać, by nie blokował Wlazłego w klubie, który szybko dla niego zrobi się za mały. W końcu Wlazły mógł się spakować i przeprowadzić do Bełchatowa, a następnie zadebiutować w PLS-ie.
O początkach Wlazłego w Skrze krążą legendy – że na początku był bardzo podejrzliwie traktowany przez kolegów, że ci nawet mieli pretensje do trenera Ireneusza Mazura o wystawianie Mariusza w pierwszym składzie – ale faktem jest, że chwilę aklimatyzacja w zespole Skry mu zajęła. Gdy jednak wreszcie poczuł się pewniej pokazał, że wart był kilkumiesięcznych negocjacji i starań, by go pozyskać. Pewnie, nikt nie wiedział wtedy, że ma do czynienia z gwiazdą, która będzie miała aż tak wielki wpływ na historię klubu, ale widać było, że to może być świetny zawodnik. I był.
To Wlazły od 2004 roku prowadził bełchatowski klub do kolejnych mistrzostw Polski. Oczywiście, miał obok siebie zawodników wybitnych, całą grupę, z roku na rok coraz silniejszą, ale to on w kluczowych momentach był najważniejszy. Co kilka lat przedłużał swoje kolejne kontrakty, a liczba lat spędzona w Bełchatowie rosła i rosła. Inna sprawa, że ze względu na swoją charakterystyczną budowę potrzebował nieco indywidualnego cyklu treningowego. W Bełchatowie zgadzano się na wszystko. Niemal każdego roku Wlazły miał jesienią krótką przerwę, a gdy czuł się zmęczony, to mógł nie trenować. Nieprzypadkowo – był bowiem czas, gdy zdrowie zaczęło mu szwankować, a widok cierpiącego siatkarza znoszonego na rękach przez kolegów z boiska stawał się coraz bardziej częsty. Lekarze mieli problem ze zdiagnozowaniem tych nietypowych skurczy, na linii Bełchatów i Wlazły kontra Polski Związek Piłki Siatkowej pojawiały się zgrzyty, a siatkarz rezygnował z gry w reprezentacji Polski i do niej wracał. W końcu problemy z zdrowiem udało się przezwyciężyć, ale Wlazły z Bełchatowa nie chciał się ruszać. Grał w dobrej drużynie, zarabiał dobre pieniądze i miał komfort treningu. Nie było powodu, by porywać się na zmianę klubu, co w tamtym czasie właściwie wiązało się ze zmianą ligi, bo Skra w kraju nie miała sobie równych.
Jednym z ważniejszych momentów w sportowym życiu Mariusza Wlazłego był rok 2008. Po nieudanych igrzyskach w Pekinie prezes Skry Konrad Piechocki zdecydował, że Mariusz zostanie nowym kapitanem zespołu. Jeden z większych „mruków” w drużynie miał reprezentować zespół na zewnątrz, m.in. w kontaktach z mediami. Wcześniej te kontakty były mocno średnie, Wlazły spopularyzował w polskiej siatkówce tzw. cisze medialne. – Chciałem to przeciąć, chciałem, żeby musiał otworzyć się na media – tłumaczy Piechocki. To była dobra decyzja, bo Wlazły, jako człowiek, mocno się od tego czasu rozwinął. Wystarczy posłuchać wywiadów z początków kariery i ostatnich lat – różnica jest bardzo widoczna.
Pozycja Wlazłego w PGE Skrze rosła z każdym rokiem, ale poza Bełchatowem był problem. Fani innych drużyn często na atakującego bełchatowskiej drużyny gwizdali, obrażali go m.in. po słynnym wywiadzie, w którym skrytykował wyposażenie w sprzęt reprezentacji Polski. I choć wielu innych reprezentantów po cichu przyznawało mu rację, to nikt go publicznie nie poparł. – Gdzie masz skarpetki, hej Wlazły gdzie masz skarpetki? – w przynajmniej kilku polskich halach takim hasłem witano gracza PGE Skry. Działało to na niego, jak płachta na byka.
– Pamiętam jeden nasz mecz, gdy byliśmy w średniej formie, po mocniejszych treningach. Wyszliśmy na boisko na pewno obawiając się o wynik i nagle usłyszeliśmy ryk tłumu miejscowych kibiców w kierunku Mariusza. Spojrzałem na niego i zobaczyłem, że jest z tego powodu wściekły. I byłem już spokojny o wynik – opowiadał kiedyś Michał Winiarski.
Mariusz Wlazły do reprezentacji Polski wracał trzy razy – dwa skutecznie i jeden nie. Ten ostatni nastąpił przed igrzyskami olimpijskimi w Londynie. Wlazły spotkał się z ówczesnym selekcjonerem reprezentacji Andreą Anastasim, ale ostatecznie powołania się nie doczekał. Wcześniej do drużyny wrócił na chwilę w 2010 roku, gdy selekcjonerem był Daniel Castellani, do niedawna jego trener klubowy z Bełchatowa. Castellani w 2010 roku razem z reprezentacją leciał do Włoch po medal mistrzostw świat – miał przecież w składzie mistrzów Europy sprzed dwunastu miesięcy wzmocnionych m.in. Mariuszem Wlazłym i Michałem Winiarskim. Niestety, nie wypaliło, a biało-czerwoni przedwcześnie wrócili do kraju. Castellani tego nie przetrzymał i stracił pracę, a jego następcą miał być Jacek Nawrocki, ówczesny trener PGE Skry. Zarząd PZPS nie zgodził się na łączenie przez Nawrockiego roli trenera w klubie i reprezentacji, Nawrocki nie chciał zostawić Skry i ostatecznie nowym selekcjonerem został Andrea Anastasi. Na dzień dobry usłyszał, że nie będzie miał do dyspozycji trzech graczy Skry – Wlazłego, Winiarskiego i Daniela Plińskiego. Z tej grupy u Anastasiego zagrał już tylko Winiarski.
Ostatni powrót Wlazłego do reprezentacji był najbardziej spektakularny. W 2014 roku trenerem reprezentacji został Stephane Antiga, kolega z boiska Wlazłego. Ba, Antiga został nazwany „trenerem narodowej zgody”, który miał sprawić, że możliwie najsilniejsza drużyna zagra na „polskich” mistrzostwach świata. I sprawił, Wlazły wrócił do reprezentacji, biało-czerwoni sięgnęli po tytuł mistrzów świata, a atakujący PGE Skry wybrany został najlepszym graczem imprezy. I zaraz po meczu finałowym ogłosił, że znów odchodzi z reprezentacji, tym razem definitywnie. To było szokujące, wydawało się, że gracz PGE Skry będzie chciał jeszcze zagrać na igrzyskach w Rio de Janeiro. Ale nie, zdecydował inaczej.
W tym roku Wlazły też poinformował o czymś ważnym – po siedemnastu latach pożegna się z PGE Skrą, ale nie zakończy kariery, tylko będzie grał w innym polskim klubie. To szokująca decyzja, chyba nawet bardziej szokująca, niż ta z września 2014. Trudno wyobrazić sobie Wlazłego w innej koszulce w hali w Bełchatowie. Bo choć rozstanie było raczej naturalne – głośno mówiono o tym już w poprzednim roku – to jednak fakt, że Wlazły zamierza grać w innym polskim klubie jest zaskakujący. Atakujący jest łączony z Treflem Gdańsk, aczkolwiek transfer nie został jeszcze ogłoszony.
Mariusz Wlazły
ur. 4.08.1983 r. w Wieluniu
Kluby:
1997-2001 WKS Wieluń
2001-2003 SPS Zduńska Wola
2003-2020 PGE Skra Bełchatów
2015-2015 Al-Arabi Dauha (Katar)
Sukcesy w klubie:
Mistrzostwo Polski: 2005, 2006, 2007, 2008, 2009, 2010, 2011, 2014, 2018
Wicemistrzostwo Polski: 2012, 2017
Brązowy medal PlusLigi: 2015, 2016
Puchar Polski: 2005, 2006, 2007, 2009, 2011, 2012, 2016
Superpuchar Polski: 2012, 2014, 2017, 2018
Srebrny medal Ligi Mistrzów: 2012
Brązowy medal Ligi Mistrzów: 2008, 2010
Klubowe wicemistrzostwo świata: 2009, 2010
Brązowy medal Klubowych Mistrzostw Świata: 2012
Sukcesy w reprezentacji Polski:
Mistrzostwo świata juniorów: 2003
Mistrzostwo świata seniorów: 2014
Wicemistrzostwo świata seniorów: 2006
Nagrody indywidualne:
Najlepszy zawodnik i najlepszy atakujący mistrzostw świata: 2014
Najlepszy zawodnik Ligi Mistrzów: 2007
Najlepszy zawodnik Final Four Ligi Mistrzów: 2012
Najlepszy atakujący Final Four Ligi Mistrzów: 2008
Najlepszy siatkarz PLS: 2006, 2008, 2010, 2011, 2014