Mariusz Wlazły: walczymy o swoje marzenia
PGE Skra Bełchatów pokonała po "złotym secie" Zenit Sankt Petersburg i awansowała do najlepszej czwórki Ligi Mistrzów. - Było sporo trudnych momentów - przyznaje Mariusz Wlazły, kapitan PGE Skry.
PGE Skra pojechała do Rosji z dużą zaliczką, bo w Polsce pokonała Zenit 3:1. Mimo to, do zwycięstwa potrzebowała "złotego seta", bowiem Rosjanie u siebie wygrali w takim samym stosunku. - Mecz nie był dla nas prosty. Wiedzieliśmy, że mierzymy się z dosyć silną drużyną, a z rosyjskimi ekipami zawsze gra się ciężko - mówi Wlazły. - Do tego Georg Grozer robił niesamowite rzeczy, jak zresztą w każdym meczu. Cieszę się, że cały zespół mógł się przeciwstawić Zenitowi.
Bełchatowianie mieli jednak przestoje, które Zenit skrzętnie wykorzystywał. - Faktycznie czasami gra nam się nie układała, zabłądziliśmy w rzeczach taktycznych, ale najważniejsze, że wygraliśmy ostatniego seta - mówi Wlazły. - Nie chcieliśmy jednak do niego doprowadzić, bo zaliczka była spora. Ale stało się i na pewno cieszymy się z tego zwycięstwa.
Warto wspomnieć, że w Sankt Petersburgu po raz pierwszy od dłuższego czasu w większym wymiarze zagrał Artur Szalpuk. - Jesteśmy na etapie, w którym powoli wszyscy wracamy do pełni zdrowia - mówi Wlazły. - Możemy sobie nawzajem pomagać. W rewanżu z Zenitem nie było lidera, który ciągnąłby zespół do przodu, ale takie osoby się wymieniały i w trudnych momentach brały na siebie odpowiedzialność i podrywały zespół. Potrafiliśmy się podnieść jako drużyna i w najważniejszym momencie odnieść zwycięstwo.
Jednym z największych marzeń Wlazłego jest... zwycięstwo w Lidze Mistrzów. - Dlatego w tym sezonie moje marzenie cały czas jest realne - mówi kapitan mistrzów Polski. - Każdy z nas walczy o swoje marzenia, ja również!