Mariusz Wlazły: z każdym rokiem jest trudniej
Z roku na rok jest coraz trudniej, wszyscy chcą wygrać z mistrzem. Gra się nam z każdym przeciwnikiem nie lekko, drużyny przyjeżdżają do nas i nie mają nic do stracenia, a my za każdym razem musimy coś udowadniać – powiedział w rozmowie z PlusLigą atakujący PGE Skry Bełchatów Mariusz Wlazły.
PlusLiga: Pięć tytułów mistrza Polski, cztery Puchary, jesteś ze Skrą przez ten cały wspaniały okres tego klubu. Jakie to uczucie i jak to jest z każdym nowym sezonem?
Mariusz Wlazły: Ufam, że jeszcze wiele dobrego przed nami, ale jest coraz ciężej. Znamy dobrze zasadę – bij mistrza. Nam się trudno gra z każdym przeciwnikiem, drużyny przyjeżdżają do nas i nie mają nic do stracenia, a my za każdym razem musimy coś potwierdzać, udowadniać, walczyć o punkty. Żadna ekipa w innym meczu tak nie ryzykuje, bo wtedy walczy o punkty, a z nami wychodzą z założenia, że pewnie i tak przegrają to przynajmniej mogą zaryzykować. Finał jest taki, że jak przegramy seta, to z naszego rywala robi się wielkiego bohatera. Przecież każdy gra o wygrane sety, o punkty, a każdemu zdarza się coś przegrać, nawet faworytom, my podchodzimy do tego normalnie, a co niektórzy robią z tego wielki szum. Słyszałem już, że obrona przez nas mistrzowskiego tytułu to jest czysta formalność - to ja się pytam, po co w ogóle grać. We wrześniu rozdajmy medale, a my będziemy się spokojnie przygotowywać do Ligi Mistrzów.
- Tak jest, że można z wami wygrać jedno spotkanie, ale gdy przychodzi do fazy play off – wygrać trzy mecze ze Skrą graniczy z cudem.
- Ale to nie jest nasza wina, to jest pewna klasa zespołu. My zawsze walczymy o wygraną, nawet jeśli po drodze coś przegramy, nawet gdy nie idzie, gdy zdarzają się potknięcia, my się tym nie załamujemy, bo takie rzeczy są wliczone w sport. Próbujemy znaleźć wtedy zawsze jakiś pozytyw, ale tak jak mówię to jest klasa zespołu, na tę markę bardzo długo pracowaliśmy i cały czas to robimy. Jeśli ktoś na starcie zakłada sobie, że zajmie drugie, trzecie miejsce … to dajmy sobie spokój z play offami, albo może zróbmy tak, że ligi my grać nie będziemy, a niech reszta gra o drugie miejsce. Bolą nas komentarze ekspertów, którzy powinni znać się na tym co robią. Ludzie często słuchają relacji, komentarzy nie znając się na siatkówce i potem mają taki, a nie inny obraz, gdyż wierzą tym co wypowiadają się na wizji. Myślą, że jak my nie wygramy Final Four to mamy sezon totalnie stracony mówiąc delikatnie. Przepraszam, na turniej finałowy nie przyjeżdża nikt przypadkowy, przyjeżdżają zespoły, które też chcą wygrać, nikt się nie położy - takie opinie są zupełnie nie na miejscu.
- Wracając do ligi, czy każdy złoty medal cieszy tak samo – masz ich spory wachlarz.
- Absolutnie nie można mówić o przyzwyczajeniu, ani rutynie. Ja myślę, że każdy kolejny cieszy nas bardziej, bo wiemy jak trudno jest utrzymać tak dobrą dyspozycje przez tyle lat, tę klasę drużyny, która niewątpliwie jest, każde zwycięstwo dodaje nam skrzydeł, motywacji jeszcze większej na następny sezon. Daje nam możliwość grania w Lidze Mistrzów, a to dla nas jest super sprawą. Mamy możliwość konfrontacji z równymi sobie i z lepszymi, ale tam też decyduje często jedna, czy dwie piłki o tym, czy się mecz wygra czy przegra.
- Zdrowie na chwilę obecną ci dopisuje.
- Jak jestem w miarę w stanie używalności, że tak powiem, to zawsze staram się grać na maksa tego co umiem, nie oszczędzam się. Wracając myślami do ubiegłego roku – grałem tak jak się czułem, a, że koniec sezonu miałem bardzo ciężki, ból kolana czasami nie pozwalał nawet zgiąć nogi, to było z tym różnie – raz lepiej raz nie do wytrzymania.
- Koniec sezonu mocno się skomplikował przez tragiczną katastrofę pod Smoleńskiem.
- Wobec tego, co spotkało naród polski, nie da się przejść obojętnie, to wielki ludzi dramat. My przyjmiemy każde wyjście, ale wszyscy wiedzieliśmy, że na boisko w Łodzi byśmy nie wyszli, jeśli ktoś tego nie rozumiał ... nie będę tego komentował.