Mark Lebedew: na rynku nie ma wartościowych graczy
Jastrzębski Węgiel wygrał cztery z pięciu spotkań rundy wiosennej PlusLigi i aktualnie zajmuje trzecią lokatę w klasyfikacji. W najbliższym czasie jastrzębian czeka seria spotkań z ligowym topem. Pierwsze już w najbliższy piątek, z ZAKSĄ Kędzierzyn-Koźle. Wszystko wskazuje na to, że z potentatami zagrają bez wzmocnienia na przyjęciu.
Po stracie Scotta Touzinskiego, Pomarańczowi wciąż mają wakat na przyjęciu. Klub prowadził rozmowy z kilkoma siatkarzami, ale z żadnym nie udało się sfinalizować umowy, z różnych powodów. Jednym z kandydatów był Francesko De Marchi, zawodnik 12. ekipy ligi włoskiej, który zanim otrzymał ofertę z Jastrzębia praktycznie nie pojawiał się na boisku. Teraz sytuacja uległa zmianie, a włodarze Biosì Indexa Sora nie zgodzili się na transfer znanego z występów w Berlin Recycling Volleys Włocha do Polski.
- Mieliśmy kontakt także z kilkoma innymi zawodnikami, ale mówiąc szczerze, nie satysfakcjonował nas ich poziom sportowy. Uważamy, że w tej chwili nie ma sensu brać kogokolwiek, tylko po to, żeby wydać pieniądze. Może w najbliższym czasie pojawi się na runku jakiś wartościowy przyjmując, zobaczymy - skomentował Mark Lebedew podkreślając, że na chwilę obecną zespół nie odczuwa znacząco strat związanych z odejściem Touzinskiego. - Uzupełniliśmy skład juniorem i ten zestaw zawodników, który obecnie mamy gwarantuje nam bardzo dobrą jakość treningów - zapewnił.
Gorzej sytuacja wygląda podczas meczów. Gołym okiem widać, że Pomarańczowi mają teraz więcej problemów z odbiorem zagrywki niż wcześniej, gdy filarem strefy defensywnej był Amerykanin. Na razie braki nadrabiają bardzo wysoką skutecznością w ataku i niezłym blokiem. Czy to jednak wystarczy na ZAKSĘ, Resovię i Skrę?
- W pierwszej rundzie, w pełnym składzie przegraliśmy z MKS-em. Teraz wygraliśmy. Gdybyśmy porównali pierwsze pięć meczów rundy jesiennej i wiosennej, to w tej chwili mamy bilans plus dwa na korzyść drugiej części sezonu zasadniczego - bronił swoich racji Lebedew.
Oceniając piątkową rywalizację z MKS-em Będzin przyznał, że nie była to łatwa przeprawa. - Będzin zagrał bardzo dobrze. To był nieco dziwny mecz, bo w pewnym sensie trochę walczyliśmy z przeciwnikiem, a trochę z samymi sobą. W każdym z setów mieliśmy fragmenty bardzo dobrej gry, które pozwoliły nam przechylić szalę zwycięstwa na swoją korzyść. Hala w Sosnowcu to niezbyt wygodny teren do grania, choćby ze względu na ogłuszający doping kibiców. Momentami nie słyszeliśmy siebie nawzajem, nie mogliśmy się komunikować.
W najbliższy piątek Jastrzębski Węgiel podejmie ZAKSĘ Kędzierzyn-Koźle, z którą w I rundzie zmagań przegrał 2:3. Czy własna hala i kibice pomogą w pokonaniu mistrzów Polski, którzy także borykają się z problemami zdrowotnymi? - W fazie jesiennej przegraliśmy z Będzinem, a w następnej kolejce, na wyjeździe biliśmy się na styku z ZAKSĄ - skwitował Mark Lebedew.
Powrót do listy