Mark Lebedew: trzeba wierzyć do ostatniej piłki
Aluron Virtu Warta Zawiercie na inaugurację sezonu 2018/2018 pokonał Asseco Resovię 3-2. Dla australijskiego szkoleniowca „Jurajskich Rycerzy” Marka Lebedewa nie była to pierwsza wygrana nad zespołem z Rzeszowa (wcześniej dokonał tego prowadząc Berlin Recycling Volleys i Jastrzębski Węgiel. Tym razem jednak w szczególnych okolicznościach, mimo niekorzystnego wyniku 6:12 w tie-breaku.
- To się rzadko zdarza, ale zawsze trzeba wierzyć do ostatniej piłki, bo jak widać nawet przy takim wyniku można zakończyć mecz zwycięstwem – mówi Mark Lebedew, trener Aluronu Virtu Warty Zawiercie. - Będąc w ciężkiej sytuacji trafiliśmy na znakomity moment, w którym złapaliśmy właściwy rytm i graliśmy wręcz perfekcyjnie. Podjęliśmy maksymalne ryzyko na zagrywce i w każdym elemencie wykonywaliśmy dokładnie to, co trzeba było zrobić, żeby wygrać każdą kolejną akcję i przejąć kontrolę. To dla nas wspaniały mecz i bardzo cenne zwycięstwo, zwłaszcza, że była to inauguracja PlusLigi przed własną publicznością. Mieliśmy bardzo dobry dzień. Dla mnie jako trenera, który debiutował w roli szkoleniowca Aluronu Virtu Warty Zawiercie w meczu ligowym, to zwycięstwo też miało dodatkowy smak – stwierdza australijski szkoleniowiec ekipy z Zawiercia, w której z bardzo dobrej strony pokazali się skrzydłowi: Marcin Waliński, Mateusz Malinowski i Kamil Semeniuk. W podstawowej szóstce zabrakło natomiast miejsca dla bardziej uznanych nazwisk, jak Grzegorz Bociek czy Alek Achrem. Decyzja o wyjściowym składzie, to efekt obserwacji i oceny aktualnej formy poszczególnych graczy na treningach? - Oczywiście, że tak – odpowiada Lebedew. - W naszej drużynie nie ma podziałów na lepszych i gorszych. Wszyscy prezentują bardzo wyrównany poziom, także na pozycji atakującego i przyjmującego. Jeśli chodzi o Malinowskiego i Boćka, to decyzja o wystawieniu Malinowskiego była uwarunkowana tym, że w ostatnich tygodniach Grzesiek miał trochę problemów zdrowotnych. Natomiast „Malina” prezentował się świetnie i w meczu z Asseco Resovią zagrał wręcz perfekcyjnie. Z kolei Alek Achrem borykał się z kontuzją w okresie przygotowawczym. Potem z czasem prezentował się coraz lepiej, ale jeszcze nie na takim poziomie, jak Marcin Waliński. Widać zresztą, że na inaugurację PlusLigi cała nasza drużyna zaprezentowała się z bardzo dobrej strony i pokazała zespołową grę. Nie mogę jednak wykluczyć, że w środowym meczu z Jastrzębskim Węglem ten wyjściowy skład będzie wyglądał inaczej – kończy Lebedew.
Powrót do listy