Marko Ivović: były lepsze i gorsze chwile
Wicemistrz Polski sprzed roku Asseco Resovia Rzeszów zajęła w PlusLidze czwarte miejsce. W rewanżowym meczu o brązowy medal zespół ten przegrał z Jastrzębskim Węglem 2:3.
Zawodnicy rzeszowskiego zespołu zdawali sobie sprawę, że aby powalczyć o medal muszą zwyciężyć z podopiecznymi Marka Lebedewa za trzy punkty. Jedynie taki wynik mógł im pozwolić na rozegranie złotego seta, który ostatecznie rozstrzygnąłby, która drużyna stanie na najniższym stopniu podium. Pierwsze dwa sety padły łupem gospodarzy, jednak po dziesięciominutowej przerwie ekipa Jastrzębskiego Węgla weszła na boisko jeszcze z jeszcze większą determinacją. Mimo zaciętej walki, dwie kolejne partie należały do przyjezdnych, którzy jeszcze przed zakończeniem spotkania mogli cieszyć się z brązowego medalu.
- Walczyliśmy, jak tylko mogliśmy, ale ciężko się gra bez libero. W czwartym secie walczyliśmy, mieliśmy piłkę meczową i jej nie wykorzystaliśmy. W siatkówce bardzo ważna jest zagrywka, a dodatkowo jeśli przeciwnik daje ci szanse, ty ją musisz wykorzystać. My tego nie zrobiliśmy w tym czwartym secie. Rywale grali dzisiaj dobrze, wygrali dwa sety. Możemy teraz mówić o systemie, ale on jest, jaki jest. Daliśmy z siebie wszystko – przyznał po ostatnim spotkaniu w tym sezonie serbski przyjmujący Marko Ivović.
Zawodnik zdaje sobie sprawę, że ich przedsezonowe aspiracje były znacznie wyższe niż wynik końcowy. - Żaden z nas nie jest zadowolony. Mieliśmy ogromny potencjał. W tym sezonie powinniśmy wygrać zarówno Puchar Polski, jak i Ligę Mistrzów i PlusLigę. Mieliśmy swoją szansę w Lidze Mistrzów, nie udało się, jednak nadal mogliśmy sięgnąć po tytuły w rozgrywkach ligowych. Na papierze moim zdaniem mieliśmy najlepszy zespół, ale nie udało nam się potwierdzić tego na boisku. – stwierdził przyjmujący, po czym dodał. - Trener robił wszystko, co mógł, podobnie jak my, zawodnicy. To jest zespół, jesteśmy razem od początku do końca. Były lepsze i gorsze chwile, ale zawsze trzymaliśmy się razem.
Podobnie jak w innych spotkaniach, hala Podpromie wypełniła się kibicami, którzy od samego początku wspierali zespół Andrzeja Kowala w drodze po brąz, a ich obecność była najbardziej odczuwalna w decydującej końcówce czwartego seta. - Dziękujemy kibicom, którzy są z nami od pierwszego do ostatniego meczu, a zwłaszcza tym, którzy byli dzisiaj z nami do ostatniej akcji. To są prawdziwi kibice. To dlatego każdy z nas lubi tutaj grać. W Rzeszowie jest najlepiej, ale zobaczymy, jak to będzie w kolejnym sezonie, z nowym trenerem i nowym zespołem. Te rozgrywki nie wyszły nam najlepiej, ale myślę, że kolejne będą lepsze – zapowiedział Ivović.
Po zakończeniu sezonu włodarze klubu rozpoczną kompletowanie składu na kolejny sezon. Niektórzy zawodnicy mają ważne kontrakty lub je przedłużyli. W gronie tych osób są: Jochen Schöps, Marcin Możdżonek, Thibault Rossard, Mateusz Masłowski, Bartłomiej Lemański oraz Thomas Jaeschke. Nadto, z rzeszowskim zespołem związał się Jakub Jarosz. Z klubem pożegnali się natomiast: Piotr Nowakowski, Frederic Winters, Gavin Schmitt oraz Damian Wojtaszek. Nadal nieznana jest przyszłość serbskiego przyjmującego. - Jeszcze nie wiem. Zobaczymy jak to się potoczy, czy klub jest zadowolony ze mnie. Wszystko jest możliwe. Zawsze powtarzałem, że dla mnie tutaj jest najlepiej na świecie. Chociaż nie byłem w Brazylii, to moim zdaniem, biorąc pod uwagę Europę, w Rzeszowie jest po prostu najlepiej. Kibice, organizacja klubu wszystko jest na wysokim poziomie. Jeśli tylko będę miał szansę, to chciałbym tu zostać. Chciałbym zobaczyć, co się dzieje, jaki jest plan w klubie. Jeśli uda nam się porozumieć w tej kwestii, to chciałbym zostać.