Marko Ivović: mamy nową energię
Były gracz Asseco Resovii Rzeszów Marko Ivović opowiada nam o swojej przyszłości, rozstaniu z PlusLigą i o reprezentacji Serbii, z którą biało-czerwoni zmierzą się w turnieju finałowym Ligi Światowej. Stracie obu reprezentacji już 17 lipca.
PLUSLIGA.PL: Reprezentacja Serbii może być zadowolona z postawy w fazie interkontynentalnej LŚ ?
MARKO IVOVIĆ: Tak, bo widać, że w naszej drużynie zaszły pozytywne zmiany. Z nowym trenerem mamy nową energię i jest nieco inaczej. Potrzebujemy jeszcze czasu, żeby dostosować się do nowej sytuacji, lepiej się zgrać i dobrze funkcjonować jako drużyna, ale z pewnością jesteśmy na dobrej drodze. Moim zdaniem nasz zespół ma duży potencjał i cały czas może iść w górę.
Mimo że Liga Światowa nie jest nigdy najważniejszą imprezą sezonu, to w tym roku występ w Final Six w Rio de Janeiro będzie miał chyba dodatkowy smaczek, bo już za rok w tym miejscu odbędzie się turniej olimpijski?
MARKO IVOVIĆ: Na pewno tak, bo nie dość, że finały LŚ zostaną rozegrane w tej samej hali, to jeszcze mniej więcej w tym samym czasie, co przyszłoroczne igrzyska. Oczywiście LŚ to zupełnie inny turniej niż igrzyska, ale nawet pod kątem aklimatyzacji pożytecznie będzie zobaczyć jak to wszystko wygląda na miejscu.
W tym sezonie reprezentacyjnym gra pan dużo więcej niż w poprzednim.
MARKO IVOVIĆ: Jestem szczęśliwy, że dostaję szanse. Właściwie w każdym meczu wychodziłem w podstawowym składzie. Nie zawsze moja dyspozycja jest taka, jakiej bym sobie życzył, ale staram się wyciągać wnioski i rozwijać się. Chcę grać jeszcze lepiej i zyskać coraz większe zaufanie trenera. Przede wszystkim jednak cieszę się z tego, że jestem w drużynie narodowej i zaakceptuję każdą rolę, jaką przewidzi dla mnie trener.
Przyjęcie zagrywki, to jest element, nad którym wciąż musi pan pracować najwięcej?
MARKO IVOVIĆ: Tak i mam tego świadomość. Moja niepewność w przyjęciu zagrywki wynika po części z tego, że nie od początku grałem na tej pozycji, bo wcześniej byłem rozgrywającym. Jako przyjmujący gram dopiero od 7-8 lat. Wciąż potrzebuję dużo pracy i więcej doświadczenia.
Sezon w PlusLidze pozwolił panu zrobić krok do przodu i zyskać cenne doświadczenie?
MARKO IVOVIĆ: Zdecydowanie tak. Już wielokrotnie mówiłem o tym, że małymi krokami staram się piąć w górę i ten sezon w Asseco Resovii też dał mi wiele, bo poziom rozgrywek był na pewno wyższy niż we Francji i Turcji, gdzie grałem wcześniej. Myślę, że w tym momencie jestem lepszym siatkarzem niż rok temu.
O tym, że nie został pan w Rzeszowie zadecydowały kwestie finansowe? Odszedł pan do Biełgorodu „wyłącznie dla kasy”, jak piszą na forach niezadowoleni z pana postawy kibice?
MARKO IVOVIĆ: Jeśli chodziłoby o pieniądze, to w ogóle bym się nie zastanawiał, tylko od razu zaakceptowałbym ofertę Biełgorodu, a tak nie było. Nie wiem, czemu powszechna opinia w Polsce jest taka, że odszedłem do Rosji tylko ze względu na pieniądze. Uważam, że wciąż jestem takim zawodnikiem, który się rozwija i najlepsza gra jest przede mną, oby mi tylko zdrowie dopisało. Dlatego kwestie finansowe nie są dla mnie w tym momencie najważniejsze. Gdyby tak było, nie miałbym się nad czym zastanawiać, tylko od razu wybierałbym oferty najatrakcyjniejsze finansowe.
Pojawiły się też takie opinie, że nie był pan szczery wyznając, że odchodzi z Rzeszowa ze łzami w oczach…
MARKO IVOVIĆ: To tak jakby ktoś mi zarzucił, że przez cały sezon spędzony w Rzeszowie byłem fałszywy i udawałem swoje reakcje na boisku. Nie rozumiem takich zarzutów. Wiem, że kibice potrafią mieć skrajne opinie, ale jeśli ktoś naprawdę by mnie poznał, to nigdy nie zarzuciłby mi żadnego udawania czy pozerstwa.
Jeśli gra w Asseco Resovii była dla pana dużym wyzwaniem, jeśli chodzi o wywalczenie sobie miejsca w podstawowym składzie, to co powiedzieć o Biełgorodzie, który razem z panem dysponuje aż piątką przyjmujących, w tym trzema mistrzami olimpijskimi…
MARKO IVOVIĆ: Taki jest sport, że trzeba podejmować wyzwania i próbować swoich sił mierząc się z najlepszymi. Pojadę do Biełgorodu, żeby sprawdzić swoje możliwości. Zrobię wszystko, żeby jak najwięcej grać. Dam z siebie maksimum i zobaczymy, jak będę się prezentował na tle utytułowanych kolegów z drużyny.
Niektórzy twierdzą, że liga rosyjska nie jest dla pana dobrym rozwiązaniem, bo ma pan problemy z przyjęciem zagrywki a do tego będzie musiał walczyć z bardzo wysokim blokiem?
MARKO IVOVIĆ: Zobaczymy, jak to będzie wyglądało. Jeśli są tacy ludzie, którzy potrafią wywróżyć przyszłość, to należy im tylko pogratulować. Ja jestem pozytywnie nastawiony do swojej przyszłości i chcę sprawdzić swoje możliwości w tak wymagającej lidze, jaką jest Superliga. Na własnej skórze przekonam się w jakim miejscu jestem.
Wyobraża pan sobie taki scenariusz, że w turnieju Final Four Ligi Mistrzów, który być może zostanie rozegrany w Krakowie, Biełgorod zagrałby w finale z Asseco Resovią?
MARKO IVOVIĆ: To byłoby coś niesamowitego. Oczywiście mam nadzieję, że w takim starciu górą byłby mój obecny zespół. Życzę jednak Asseco Resovii jak najwięcej sukcesów. Tak jak już wspominałem, chciałbym jeszcze kiedyś zagrać w tym klubie i to są jak najbardziej szczere słowa. Tylko ktoś szalony nie chciałby przeżyć takich chwil, jakich doświadczyłem grając w Rzeszowie.