Marko Ivović: przed nami seria trudnych meczów
Asseco Resovia w środę z mierzy się na wyjeździe z zajmującym czwarte miejsce Transferem. Bydgoszczanie w tym sezonie spisują się bardzo dobrze (zajmują czwarte miejsce), ale jak do tej pory z zespołami z czołowej trójki regularnie przegrywają. W I rundzie w Rzeszowie wicemistrzowie Polski wygrali 3-0.
- Zespół z Bydgoszczy zajmuje wysoką pozycję w tabeli i potrafi grać na dobrym poziomie – mówi Marko Ivović, przyjmujący Asseco Resovii. - Jesteśmy teraz na takim etapie rozgrywek, że każdy kolejny mecz jest dla nas bardzo ważny. W PlusLidze czeka nas teraz seria trudnych spotkań, bo poza wyjazdem do Częstochowy, gdzie też możemy spodziewać się ciężkiego pojedynku, zmierzymy się z czołówką ligi, najpierw z Bydgoszczą, potem z Gdańskiem, a na koniec ze Skrą. To jest trudny kalendarz, ale musimy zrobić wszystko, żeby powalczyć o to pierwsze miejsce w tabeli na koniec rundy zasadniczej. W każdym z tych najbliższych meczów musimy zagrać na sto procent żeby wygrać – stwierdza serbski przyjmujący, którego zespół czeka też wkrótce dwumecz w I rundzie play-off z VfB Friedrichshafen.
- Losowanie dla nas było całkiem niezłe, ale musimy pamiętać o tym, że Friedrichshafen to nie jest łatwy przeciwnik – mówi Ivović i dodaje. - Myślę, że na tym etapie rywalizacji nie ma już łatwych rywali i na kogo byśmy nie trafili, to musimy zagrać naprawdę dobrze, żeby awansować do następnej rundy. Na pewno lepiej jest mierzyć się z drużyną niemiecką niż rosyjską. Czeka nas jednak trudne zadanie, bo zagramy z Friedrischshafen w tym napiętym okresie spotkań ligowych. Pojedziemy tam po meczu z Lotosem u siebie i nie zostanie nam zbyt wiele czasu na przygotowania. Mam nadzieję, że znajdziemy w sobie odpowiednio dużo energii, żeby rozegrać z Niemcami dobre mecze i awansować dalej. Plusem jest to, że ten decydujący rewanżowy mecz zagramy u siebie. Będziemy mogli liczyć na wsparcie naszych kibiców i ich niesamowity doping. To będą trudne spotkania, ale jestem pozytywnie nastawiony do tej rywalizacji i wierzę w nasz zespół. – kończy marko Ivović.
Powrót do listy