Marko Podrascanin: przyjechaliśmy do Rzeszowa po medal. Jakikolwiek
Włoską wojnę w półfinale turnieju finałowego Ligi Mistrzów wygrało Trentino Diatec, pokonują Lube Banca Marche Civitanova 3:0 (25:19, 25:20, 25:18). - Nie wytrzymaliśmy tej potyczki mentalnie. Musimy się pozbierać i wygrać z Resovią brąz, to też będzie sukces - ocenił Marko Podrascanin, środkowy Lube.
PLUSLIGA.PL: W włoskim półfinale spodziewałam się twardej walki i długiego meczu.
MARKO PODRASCANIN: Szczerze mówiąc, też oczekiwałem długiego i zaciętego spotkania, a przynajmniej tego, że zaprezentujemy się przyzwoicie. Po dobrych kilku latach Lube ponownie jest w miejscu, gdzie gra się siatkówkę na najwyższym europejskim poziomie, a tymczasem my zagraliśmy fatalnie. Podobnie jak w dwóch pojedynkach półfinałowych w lidze, przeciwko Perugii.
Jest pan w stanie powiedzieć dlaczego gracie tak słabo?
MARKO PODRASCANIN: Po wyeliminowaniu Halkbanku Ankara z Ligi Mistrzów, w bardzo dobrym stylu zresztą, mieliśmy osiemnaście dni przerwy, zgubiliśmy swój dobry rytm. Treningi wyglądały bardzo dobrze, ciężko pracowaliśmy. Ale nie zagraliśmy żadnego meczu. W mojej opinii ta przerwa była zbyt długa i to jest powodem naszej słabej postawy. Przecież wcześniej graliśmy świetnie, praktycznie przez całą rundę zasadniczą. Próbujemy jakoś to zmienić, ale na razie nie znajdujemy recepty jak.
Macie problemy natury fizycznej czy mentalnej?
MARKO PODRASCANIN: W całym sobotnim meczu zrobiliśmy zaledwie 5-6 break pointów, to za mało by myśleć o wygranej. Trento zagrało lepiej w każdym elemencie, lepiej znieśli ten mecz mentalnie - tu była największa różnica. My nie wytrzymaliśmy tej potyczki mentalnie, to nie była kwestia związana z taktyką czy techniką. Wiem, to dziwnie brzmi, ale tak właśnie było.
Doświadczenie trenera Stojczewa w walce o najwyższe cele miało jakieś znaczenie?
MARKO PODRASCANIN: Myślę, że to akurat nie było istotne. Faktycznie Stojczew jest bardzo doświadczony, ale trener Blengini jest jednym z najlepszych szkoleniowców we Włoszech. Jestem przekonany, że gdyby ktokolwiek inny prowadził w sobotę nasz zespół, nic by to nie zmieniło.
Pytam, bo w trzecim secie jeszcze przed pierwszą przerwą techniczną Blengini wykorzystał dwa challenge. Niepotrzebnie chyba.
MARKO PODRASCANIN: To faktycznie było dziwne. Ale wydaje mi się, że do wzięcia drugiej weryfikacji namówił go któryś z zawodników.
Zdążycie się pozbierać przed starciem o brązowy medal z Asseco Resovią?
MARKO PODRASCANIN: Musimy zapomnieć o spotkaniu z Trento i najlepiej jak to możliwe przygotować się do rywalizacji z Resovią. Jeśli staniemy na trzecim stopniu podium, potraktujemy ten wynik jako sukces. Przyjechaliśmy to po medal, jakikolwiek więc dla nas turniej jeszcze się nie skończył.
W półfinałach Rzeszów wypadł jednak lepiej niż Lube.
MARKO PODRASCANIN: Trzeba przyznać, że Rzeszów zagrał bardzo dobrze przeciwko Zenitowi, byli bliscy prowadzenia 2:0. Gdyby tak się stało, finalny wynik mógł być różny. Mam nadzieję, że wrócimy do domu z medalem, który doda nam wiary i energii w walce o ligowy finał z Perugią. Wierzę, że jeszcze zdołamy odwrócić losy półfinałowej batalii (Lube Civitanova przegrywa z Sir Safety Conad Perugią 0-2 - red.).
Siatkarze z Trydentu zagrają w finale z Zenitem Kazań, a Lube Civitanova spotka się z Asseco Resovią Rzeszów w rywalizacji o 3. miejsce. Początek meczu godz. 14.45.
Powrót do listy