Marko Samardzić: jeśli prezent, to tylko czekoladki
Jako ostatni zasilił zespół Trefla Gdańsk, gdzie występuje razem ze swoim rodakiem i przyjacielem Bojanem Janićem. W Polsce czuje się równie dobrze, jak w Serbii, a jedyne czego mu tutaj brakuje, to rodzina. Dlatego też najpiękniejszym prezentem, jaki mógł sobie wymarzyć jest wizyta bliskich i wspólnie spędzone święta.
PlusLiga: Dlaczego Trefl Gdańsk gra tak słabo?Marko Samardzić: Nie powiedziałbym, że gramy słabo. Były mecze, w których spisywaliśmy się naprawdę dobrze. Najgorsze spotkanie w rozgrywkach zagraliśmy w Jastrzębiu i mam nadzieję, że już więcej tak źle się nie zaprezentujemy. Trzeba jednak pamiętać, że skład był nieco wymuszony, bo zabrakło Bojana Janića i trener miał ograniczone możliwości manewru. Zdaję sobie sprawę, że oczekiwania w Gdańsku są znacznie większe, ale wierzę, że sytuacja się unormuje, gdy do zespołu dołączy Bruno Zanuto. Liczę, że zdąży przed play offami i że w najważniejszej części sezonu pokażemy kawał dobrej siatkówki.
- Czego, poza Janićem, zabrakło w spotkaniu z Jastrzębskim Węglem?
- Przede wszystkim to Jastrzębie zagrało bardzo dobrze. My natomiast nie podjęliśmy walki, właściwie w ogóle nie było nas w tym meczu. Być może dlatego, że byliśmy zmęczeni podróżą, która zabrała nam prawie dwadzieścia godzin, bo mieliśmy awarię autokaru. To oczywiście nie tłumaczy naszej słabej gry. Każdy z nas zagrał na przysłowiowe pół gwizdka i dlatego gładko przegraliśmy. Cóż, trzeba pracować jeszcze ciężej, przede wszystkim nad charakterem zespołu, bo tego chyba brakuje najbardziej. Z drugiej strony, czasami zdarza się że kontuzje lub urazy uniemożliwiają nam normalne treningi. Ciągle kogoś brakuje i ciężko jest prowadzić przygotowania. To również dość boleśnie odbija się na wynikach.
- Czy te słabe rezultaty wpływają na atmosferę w drużynie?
- Absolutnie nie. Mogę oczywiście mówić tylko za siebie i uważam, atmosfera w zespole jest naprawdę fajna. Zostałem bardzo ciepło przyjęty w klubie i od pierwszego dnia wszyscy pomagali mi, jak mogli. Było mi łatwiej wejść w drużynę, bo wcześniej do Gdańska trafił Bojan i przetarł szlaki. Znamy się od dawna i bardzo się ucieszyłem, kiedy zasygnalizował mi, że w Gdańsku szukają libero. Polubiłem się też z Łukaszem Kadziewiczem. Myślę, że mamy podobny sposób myślenia o siatkówce i o sporcie w ogóle. Dobrze się tutaj czuję i mam nadzieję, że potwierdzę to na boisku.
- I nie żałuje pan decyzji o przeprowadzce do Polski?
- Oczywiście, że nie. Czuję się w Polsce znacznie lepiej, niż we Francji, gdzie poprzednio grałem. Polacy i Serbowie mają ze sobą wiele wspólnego, jesteśmy bardzo do siebie podobni mentalnie. Również styl życia i sposób spędzania czasu są identyczne.
- Żadnych różnic?
- Jest jedna wyraźna różnica - to jak Polacy kibicują, nie tylko siatkarzom. Dla was pójście na mecz, to nie jest zwykłe wydarzenie. Większość ludzi przychodzi ubrana w barwy narodowe, mężczyźni przyprowadzają żony i dzieci, na trybunach jest wielkie święto i wspaniała zabawa. Bardzo mnie to urzekło i muszę przyznać, że uwielbiam atmosferę w polskich halach. Jestem zdumiony, że równie gorący doping towarzyszy rozgrywkom ligowym.
- Rozpoczął się grudzień, niedługo najważniejsze dla Polaków święta Bożego Narodzenia. Czy dla pana również?
- Jestem wyznawcą kościoła prawosławnego i święta obchodzę dopiero w styczniu. Miałem już jednak okazję obchodzić święta katolickie, we Francji i muszę przyznać, że zwyczaje są równie piękne, jak nasze. Tak naprawdę różnica tkwi w szczegółach. Wy macie w kościele szopkę, my czcimy Ikonę. Główne przesłanie świąt jest jednak identyczne - celebrujemy narodziny Chrystusa. Również mamy choinkę, tyle że nie przywiązujemy do niej tak dużej wagi, jak wy w Polsce. Nie ma natomiast kogoś takiego, jak Mikołaj. Prezenty dostajemy dopiero na święta.
- Wymarzony prezent pod tegoroczną choinkę?
- Rzeczy materialne nie są dla mnie istotne, nie ma więc jakiegoś szczególnego prezentu, który chciałbym otrzymać. Jedyne czego pragnę, to zdrowie dla mnie i moich bliskich oraz szczęście dla mojej rodziny, mojego kraju i wszystkich ludzi na całym świecie. Jeżeli ktoś już bardzo chce kupić mi jakiś prezent, to najlepsze będą czekoladki. Uwielbiam czekoladę, wszystkie jej odmiany i rodzaje.
- Z czym najbardziej kojarzą się panu święta Bożego Narodzenia?
- Z rodziną. W tym roku szczególnie. Bardzo mało czasu poświęcałem ostatnio moim bliskim i mam nadzieję nadrobić te zaległości w okresie świąt. 23 grudnia przyjeżdżają do mnie brat i dziewczyna, która właśnie kończy studia i zostanie ze mną już do końca sezonu. To dla mnie bardzo ważne, bo otrzymuję od niej wiele wsparcia i spokoju. Trochę mi tego brakowało.
- Jakieś ulubione potrawy świąteczne?
- Jeśli mam być szczery, to bardziej skupiam się na stronie duchowej, niż na posiłkach. Właściwie jadam wszystko, co mi podadzą, nie mam specjalnych preferencji w tym zakresie.
- Powoli dobiega końca rok 2008. Jaki był dla pana?
- Rozpatrując rok z punktu widzenia siatkówki klubowej, to nie był dla mnie dobry okres. Mój zespół, Volley Tours zaliczył bardzo słaby sezon i nie pożegnaliśmy się w dobrych nastrojach. Biorąc pod uwagę wyniki reprezentacji Serbii, to był pomyślny czas, dla mnie najlepszy od 2005 roku, gdy dostałem po raz pierwszy powołanie. W finale Ligi Światowej zaprezentowaliśmy się bardzo dobrze. Szkoda, że w najważniejszym meczu zabrakło sił, by pokonać Amerykanów. Igrzyska olimpijskie, choć nie zdobyliśmy medalu, nie były takie złe. Ja osobiście jestem usatysfakcjonowany postawą Serbii w kończącym się roku. Najbardziej wyjątkowy był Final Six w Rio de Janeiro. Przede wszystkim dlatego, że poczuliśmy swoją moc. Uświadomiliśmy sobie, że ta gruntownie odmłodzona drużyna jest w stanie nawiązać do swoich wielkich poprzedników, którzy stanęli na najwyższym podium w Sydney. W roku 2008 jeszcze się nie udało, ale przed nami nowy rok i nowe wyzwania.
- Jakieś inne marzenia na nadchodzący rok?
- Prozaiczne. Jako sportowiec chciałbym wciąż mieć sposobność grania na wysokim poziomie i rozwijania się. Chce występować w koszulce z barwami narodowymi i odnieść znaczący sukces z reprezentacją. Mam nadzieję, że na najbliższych mistrzostwach Europy w Turcji. Prywatnie, chciałbym po prostu być dobrym człowiekiem. Powrót do listy