Marko Samardzić: Zagraliśmy głową
Niespodzianki na trwających mistrzostwach świata sypią się jak z rękawa. W kolejnej kandydaci do złota Rosjanie ulegli Serbom 1:3 i co najwyżej grać będą o miejsca 5-8. Serbowie, po niefortunnej porażce z Kanadą w I fazie turnieju, w dalszej części pokonali Kubę i Rosję. Zwycięstwo nad teamem Bagnoliego dało im awans do półfinału.
Libero Serbii Marko Samardzić oglądał najważniejszy pojedynek turnieju z trybun, ale po jego zakończeniu pierwszy wyskoczył na boisku z gratulacjami dla kolegów.
- To był kluczowy mecz. Wszystkie spotkania były ważne, ale to było wyjątkowe – z wielu powodów. Taktykę mieliśmy prostą - zagrać głową, nie siłą - komentował Samardzić.
Założenia sprawdziły się połowicznie, bo gdyby nie atomowe ciosy Ivana Mijkovica w przełomowych momentach meczu, kto wie jak potoczyłyby się jego losy. Z formą gwiazdora Serbii bywało na włoskim Mundialu różnie, ale – jak dzieje się od lat - wtedy gdy jest najbardziej potrzebny nie zawodzi.- Mamy swoje problemy, jak każdy zespół na tym turnieju, Ivan Miljković może nie zawsze gra z najwyższą skutecznością, ale i tak jest jednym z najlepszych atakujących turnieju – zauważył libero bałkańskiej drużyny.
Serbom zależało na zwycięstwie podwójnie. Bo chcieli wskoczyć do najepszej czwórki oraz udowodnić, że gra fair play się opłaca. Choć oni sami stali się autorami jednej z większych sensacji I rundy (porażka 0:3 z Kanadą, a potem 1:3 z Polską), uparcie przekonują, że w ich postawie nie było ani krzty kalkulacji.
- Nie wiem dlaczego niektórzy w to nie wierzą – takie zachowania nie leżą w naszej, serbskiej naturze. My nie moglibyśmy tak postąpić, bo mamy zupełnie inną mentalność. Po takim, oddanym przeciwnikom pojedynku moglibyśmy mieć problemy z koncentracją na następne. Gdzieś w naszych głowach tkwiłoby, że zrobiliśmy coś złego - zarzekał się Marko Samardzic.
- Kalkulacje na tym turnieju były, ale nie w naszym wykonaniu. Powiem więcej – wcale nie winię Brazylii, Bułgarii czy Rosji. Jedynym winowajcą tak kuriozalnych sytuacji jest regulamin turnieju, który promuje po pierwsze gospodarzy, a po drugie cwaniactwo i odpuszczanie meczów. Gdzie fair play? O to proszę zapytać tych panów, którzy wymyślili system rozgrywek. Skoro Włochom oficjalnie stworzono najprostszą z możliwych dróg do półfinału, dlaczego inni nie mogą wykorzystać okazji i uprościć sobie rywalizacji?
Tak czy inaczej, Serbowie ciężko zapracowali na półfinały i już w najbliższy weekend, w Rzymie powalczą o medale. Kto wygra ten najceniejszy?
- Dla mnie faworytem numer jeden jest Brazylia – mimo wszystko. Mogą mieć jakieś problemy w jednym czy drugim spotkaniu, ale w tych najważniejszych zawsze stają na wysokości zadania. Włosi grają dobrze na turnieju, ale nie tak dobrze, by dojść do finału.