Marzy mu się "bułgarski” finał
Ważne jest wygrać coś pierwszy raz, ale najważniejsze by wygrywać systematycznie i nieustannie potwierdzać swoją wartość - to dewiza Radostina Stojczewa, bułgarskiego szkoleniowca Itasu Diatec Trentino, który nie ukrywa, że na Final Four do Łodzi przyjedzie z jasno sprecyzowanym celem - by zachować prymat w najbardziej prestiżowych rozgrywkach europejskich.
- To co już wygraliśmy jest ważne, ale dziś trzeba o tym zapomnieć. Liczy się wyłącznie to, co przed nami. Marzy mi się kolejny triumf w Lidze Mistrzów - deklaruje tuż przed rozpoczęciem turnieju finałowego Radostin Stojczew, porównując zawody w Łodzi do tych sprzed roku, w Pradze. - Olbrzymi obiekt, który niemal w całości będzie wspierał Skrę Bełchatów. Rok temu wszyscy dopingowali Iraklis Saloniki. Różnica jest taka, że tym razem to nas ustawia się w roli faworytów. Moim zdaniem jednak, są trzy równorzędne drużyny - Dynamo, Skra i Trentino.
W półfinale łódzkiego turnieju Trentino BetClic zmierzy się ze słoweńskim Bledem, który chociaż uchodzi za najsłabszą ekipę turnieju, jest w stanie napsuć sporo krwi przeciwnikom. - Ich siła polega na dobrej organizacji gry i na zespołowości. Dodatkowo, ciągle zmieniają parę rozgrywający - atakujący i trudno przewidzieć w jakim ustawieniu wybiegną na boisko. To czyni ich grę nieprzewidywalną i zróżnicowaną. Mocno też ryzykują na zagrywce. Sprawili już w tym sezonie kilka niespodzianek. To nieobliczalna drużyna - charakteryzuje rywali szkoleniowiec włoskiego dream teamu.
- Do rywalizacji z ACH Volley Bled jesteśmy już gotowi, teraz pracujemy nad taktyką przeciwko pozostałym rywalom – dodaje, nie ukrywając też, że przygotowania do turnieju nie odbywały się bez kłopotów.
Problemy zdrowotne dopadły brazylijski duet Trento - Leandro Vissotto i Raphaela. Atakujący dochodzi do pełni sił po urazie, a rozgrywający ma problemy z prawą ręką. - Vissotto powinien być w pełni gotowy do gry, większy problem mamy z Raphaelem. Ma mocno opuchniętą prawą rękę i trudno powiedzieć kiedy wróci na boisko - komentuje Stojczew.
Mimo to nie ma wątpliwości, że to jego siatkarze zawalczą o krążek z najcenniejszego kruszcu. W finale chciałby spotkać Dynamo Moskwa - klub, w którym spędził dwa lata jako II szkoleniowiec i z którym dwukrotnie występował w FF LM, a w 2007 roku wywalczył brązowy medal. - Marzy mi się "bułgarski” finał. Chciałbym zagrać przeciwko Salparowowi i innym graczom moskiewskiego klubu, z którymi wciąż mam bardzo dobre relacje. Dynamo to świetny team, ich gra się ostatnio poprawiła i ustabilizowała. Istnieje realna szansa, że spotkamy się w wielkim finale.