Matej Cernić: szkoda mi Sebastiana
Mecz Asseco Resovii z ZAKSĄ Kędzierzyn-Koźle był niezwykle emocjonujący i dramatyczny. Po dwóch setach zanosiło się na wygrana gospodarzy za 3 punkty, ale dzięki ogromnej determinacji zespół trenera Krzysztofa Stelmacha doprowadził do tie-breaka.
- Dla mnie to nie był jakiś trudny mecz od strony sportowej – mówi Matej Cernic, który w środę zadebiutował w PlusLidze. - Sami skomplikowaliśmy sobie sytuację, ponieważ od trzeciego seta wyraźnie spuściliśmy z tonu. To przez nasze załamanie gry ZAKSA złapała swój rytm i wygrała dwa sety z rzędu. Na szczęście w tie-braku znów zagraliśmy nieco lepiej i zdołaliśmy wygrać.
PlusLiga: - ZAKSA pokazała jednak charakter. Mimo kontuzji Sebastiana Świderskiego po dwóch przegranych setach kędzierzynianie byli w stanie się podnieść.
Matej Cernić: - Bardzo szkoda mi Sebastiana Świderskiego. Jest mi przykro, że spotkało go takie nieszczęście. Życzę mu jak najszybszego powrotu do zdrowia. Na pewno Sebastian był ważnym ogniwem swojego zespołu, jak my to mówimy, zawodnikiem fundamentalnym. To jest typ gracza, który daje swojej drużynie dużo równowagi i spokoju wynikającego z jego ogromnego doświadczenia. Na pewno Sebastian dałby swojej drużynie dużo pomocy i wsparcia. Niestety, jego kontuzja jest faktem. Nie ma co gdybać, czy bylibyśmy w stanie wygrać ten mecz jeśli w ZAKSIE grałby przez cały czas Świderski. Siatkówka jest czasem bardzo dziwna i nieprzewidywalna.
- Czy zagrywka ZAKSY zrobiła na tobie wrażenie? W trzecim secie przeciwnicy złamali was kompletnie świetną grą w tym elemencie…
- Na pewno zagrywali bardzo dobrze, ale nie powiedziałbym, że mi jakoś zaimponowali, czy zaskoczyli mnie w tym elemencie. Ich dobra zagrywka, to jedna rzecz, ale druga, to nasze nieporozumienia i błędy w przyjęciu. Wciąż jesteśmy jeszcze drużyną, która potrzebuje zgrania i wielu treningów ze sobą żeby lepiej się rozumieć na boisku. Musimy nabrać pewnych mechanizmów w grze, które przychodzą wraz z czasem i wspólną pracą na treningach.
- Nie jest dla was małym problemem to, że mając w składzie czterech obcokrajowców nie możecie wykorzystać maksymalnie swojego potencjału? Gdyby zagrała para Akhrem – Cernić, może gra w przyjęciu byłaby lepsza…
- Nie jest tajemnicą, że czekamy na polski paszport Alka, ale nawet w tej sytuacji jakoś sobie radzimy, skoro mamy tyle samo punktów co lider tabeli. Jeśli chodzi o mnie, to po kontuzji odbyłem zaledwie dwa pełne treningi z zespołem. Nie chcę zbyt szybko forsować swojego organizmu i od razu grać w pełnym zakresie. Poza tym miałem praktycznie miesięczną przerwę w grze, więc wiadomo, że potrzebuję jeszcze czasu, żeby dojść do swojej formy. Obecnie odpowiada mi taka rola w zespole, żeby wchodzić na boisko stopniowo. Zresztą najważniejsze jest to, że mimo mojej niepełnej jeszcze dyspozycji mamy dobrą sytuację w tabeli.
- W szóstym meczu tego sezonu zagraliście już czwarty tie-break. Jak radzicie sobie ze zmęczeniem?
- Na pewno zmęczenie jest duże, bo gramy przecież co trzy dni. Nie ma w ogóle czasu na odpoczynek, ale jeśli chodzi o te tie-breaki, to wynikają one trochę z naszej winy. Gramy zazwyczaj dobrze na początku, a potem przychodzi załamanie gry, które nie powininno nam się przytrafić.
- Byłeś bohaterem końcówki pierwszego seta. Tuż po wejściu na boisko miałeś dobre przyjęcie zagrywki, potem atak z drugiej linii i blok. Chyba lepszego debiutu nie mogłeś sobie wymarzyć…
- Razem ze sztabem szkoleniowym ustaliliśmy, że będę wprowadzany do gry powoli. Nie jestem jeszcze fizycznie gotowy do gry w pełnym wymiarze meczowym, natomiast jestem do dyspozycji trenera na zmiany. Oczywiście, za każdym razem, jak wchodzę na boisko, chcę dać jak najwięcej pozytywnej gry swojemu zespołowi. Tak było również w tym pierwszym secie. Wchodząc na boisko chciałem mieć wkład w zwycięstwo zespołu i chyba dobrze to wyszło.
- W niedzielnym meczu w Częstochowie będziesz spełniać podobną rolę?
- Myślę, że tak, bo nie jestem jeszcze w stanie zagrać całego spotkania. Potrzebuję powoli wchodzić do gry i stopniowo mieć coraz większe obciążenia. Najważniejsze jest to, że czuję się dobrze i że jestem już w stanie pomóc drużynie, kiedy zajdzie taka potrzeba. Niestety, miałem miesięczną przerwę w grze i trudno jest po takiej przerwie wejść od razu do gry zarówno od strony fizycznej, jak i pod względem takiego rytmu meczowego. Moje nogi nie są jeszcze tak szybkie i sprawne, jak przed przerwą w grze spowodowaną leczeniem urazem mięśni brzucha, dlatego potrzebuję jeszcze treningu.