Mateusz Bieniek: Jeszcze moment i będę grał całe mecze
Dla Mateusza Bieńka przegrany 2:3 mecz z Treflem Gdańsk był dopiero drugim w tym sezonie. Kapitan Aluronu CMC Warty Zawiercie wraca do gry po kontuzji stopy, dlatego wciąż musi przestrzegać limitu wykonywanych skoków. Dlatego musiał opuścić boisko po trzecim secie.
Z jednej strony cieszy na pewno to, że możemy cię widzieć na boisku, ale na ile frustrujące jest, że nie możesz na nim zostać do końca meczu? Z Cuprum Stilonem Gorzów musiałeś zejść po dwóch setach, w Gdańsku po trzech.
Mateusz Bieniek: Wolałbym grać do końca. Aczkolwiek stosujemy taki sam program, jak rok temu, kiedy wracałem po podobnej kontuzji. Wtedy to się sprawdziło i teraz też idziemy podobnym cyklem, więc jeszcze chwila, jeszcze moment i będę gotowy, żeby już grać całe spotkania.
Miałeś okazję najpierw ten mecz oglądać z boiska, później trochę z boku. Chyba było najbardziej widać to, że mieliśmy od samego początku duże problemy, żeby się dobić do ich boiska. Tak to też wyglądało z twojej perspektywy?
Z mojej perspektywy to wyglądało tak, że troszkę w drugim secie zaprosiliśmy ich do gry. Fajnie go zaczęliśmy, żeby potem tę przewagę szybko roztrwonić. A Trefl Gdańsk to jest zespół od lat zawsze walczący. Oni nigdy się nie kładą przed meczem, zawsze grają na maksa. Dzisiaj naprawdę fajnie pograli. Ciężko nam się było dobić do boiska, bardzo dobrze grali w obronie i gratulacje dla nich za to.
To już nasz czwarty mecz w tym sezonie, trwający około trzech godzin. To może gdzieś tam martwić pod względem kondycji, zmęczenia? Czy wręcz przeciwnie, pod kątem tych najważniejszych momentów sezonu, dobrze mieć takie mocne przetarcia?
Pewnie byśmy chcieli wygrywać każdy mecz po 3:0. To byłoby lepsze dla naszego zdrowia. Ale żadne zmęczenie, na pewno nie może być o tym mowy. Jest początek sezonu i zmęczenie będzie w kwietniu, a nie w październiku.
Rozmawiał Michał Kwietko-Bębnowski, Biuro Prasowe Aluron CMC Warta Zawiercie
Powrót do listy