Mateusz Janikowski: gra w mistrzostwach Europy to bardzo cenne doświadczenie
Polscy juniorzy wrócili już do Polski po mistrzostwach Europy U-20, w których zajęli wysokie 6. miejsce. O wrażeniach z turnieju, zebranym doświadczeniu i nowych, sportowych celach opowiedział Mateusz Janikowski, przyjmujący ONICO Warszawa, która na parkietach PlusLigi zadebiutuje w sezonie 2018/19.
ONICO WARSZAWA/KATARZYNA OWCZAREK: Gratulacje, za wami udział w ME U-20, w których ostatecznie zajęliście wysokie 6. miejsce. Jak oceniasz wasz występ na turnieju w Holandii i Belgii?
MATEUSZ JANIKOWSKI: Wydaje mi się, że na turnieju zaprezentowaliśmy się z dobrej strony. Początek może nie był najlepszy, ale potrafiliśmy się podnieść i w dalszej fazie prezentować przyzwoity poziom. Widać było w nas wolę walki i charakter, przez co zaczęliśmy być lepiej postrzegani jako drużyna.
Trzy zwycięstwa i dwie porażki w fazie grupowej – jak na prawdziwą grupę śmierci, to chyba zadowalający bilans?
MATEUSZ JANIKOWSKI: Po fazie grupowej wielu z nas miało mieszane uczucia. Gdybyśmy wygrali ostatni mecz z Włochami, gralibyśmy o medale. Prawda jest jednak taka, że byliśmy równie blisko gry o medale, co odpadnięcia z grupy. Trzeba na to spojrzeć z szerszej perspektywy. W meczu z Italią nie zabrakło jednej czy dwóch piłek, można się zastanawiać, co by było, gdybyśmy wygrali pierwszy set (24:22 dla nas), jednak ostatecznie przegraliśmy to spotkanie 1:3. Po pierwszym meczu z Belgią i przy stanie 0:2 z Rosją, byliśmy o krok od odpadnięcia z walki o wyjście z grupy. Mało tego, w kwalifikacjach, w decydującym o awansie meczu, przegrywaliśmy 0:2 z Hiszpanami, i byliśmy kilka piłek od odpadnięcia. Sumując te wszystkie momenty, 6. miejsce w Europie to wynik, który jak najbardziej odzwierciedla to, gdzie aktualnie się znajdujemy na tle europejskich zespołów.
Co było waszym najmocniejszym, a co najsłabszym punktem podczas tego turnieju?
MATEUSZ JANIKOWSKI: Myślę, że naszą mocną stroną był blok. Zdobywaliśmy w ten sposób w bardzo dużo punktów, nasza taktyka była podporządkowana pod ten element. Drugim naszym atutem była skuteczność w ataku – gdy piłka była dobrze dograna do siatki i rozgrywający mieli komfort rozegrania, kończyliśmy większość naszych akcji. Za słabą stronę należy na pewno uznać przyjęcie zagrywki, z którym mieliśmy spory problem, zwłaszcza jeśli chodzi o floata. Oprócz tego oddawaliśmy zbyt dużo punktów przeciwnikowi z błędów własnych, co podcinało nam skrzydła w ważnych momentach.
Co tobie, jako młodemu zawodnikowi dał udział w tych mistrzostwach?
MATEUSZ JANIKOWSKI: Niewątpliwie gra w mistrzostwach Europy to bardzo cenne doświadczenie na przyszłość. Bardzo cieszę się, że mogłem zagrać na tym turnieju, gdyż roku temu uciekły mi mistrzostwa Europy i świata kadetów. Gdy gra się przeciwko lepszemu przeciwnikowi, wychodzą wszystkie nasze mankamenty, dlatego to dobra lekcja. Teraz wiemy, nad czym powinniśmy pracować w przyszłości.
Jakie są więc twoje nowe, sportowe cele?
MATEUSZ JANIKOWSKI: Skończyliśmy w tym roku naszą przygodę z kadrą, dlatego nie pozostaje nic innego, jak koncentracja na sezonie klubowym. Większość z nas pójdzie teraz do nowych zespołów, do nowych środowisk, czeka nas wiele wyzwań. Ja osobiście skupiam się na tym, żeby przede wszystkim odpocząć i psychicznie, i fizycznie, aby później solidnie przepracować okres przygotowawczy do sezonu. Na razie nie stawiam sobie celów zbyt daleko wybiegających w przyszłość. Na pewno nowy sezon będzie ciężki, ponieważ to mój pierwszy w profesjonalnej lidze. Na pewno też nowe cele, jakie będę sobie stawał, będą zależały od formy sportowej i liczby minut, jakie dostanę od trenera na boisku.