Mateusz Malinowski: nie ma co rozpamiętywać porażki
Porażką 0-3 z Asseco Resovią zakończyli 2014 rok siatkarze Jastrzębskiego Węgla. Zespół trenera Roberta Piazzy musiał sobie radzić w pojedynku z wicemistrzem Polski bez kontuzjowanego Zbigniewa Bartmana.
- Pierwszy set zmienił oblicze całego meczu – opisuje Mateusz Malinowski, atakujący Jastrzębskiego Węgla. - No niestety musimy teraz przełknąć gorycz porażki i poprawić błędy, żeby w kolejnych meczach nawet po przegranym I secie nie zdarzało się coś takiego, że zespół przestaje walczyć i jest bezradny. Na pewno nie pomogło nam też to, że graliśmy bez swojego lidera, najlepiej punktującego człowieka w naszej drużynie – Zbyszka Bartmana. To też był spory problem. Mam nadzieje, że ten jego uraz to nic poważnego i szybko wróci do gry. Za nami najważniejsze mecze ze Skrą i Resovią, w których wywalczyliśmy tylko dwa punkty. Liga jest jednak długa, a dopiero przecież zaczęły się rewanże więc na pewno będziemy bardzo dobrze grali – mówi atakujący ekipy z Jastrzębia, która w I secie prowadziła 22:20 i wydawało się, że jest na dobrej drodze do zwycięstwa. - Bardzo szkoda tego seta, bo naprawdę była okazja żeby stoczyć taki fajny wyrównany mecz jak to było w Bełchatowie - mówi Malinowski i dodaje. - Tak samo dobrym pierwszym setem otworzyliśmy sobie grę w niedawny meczu z ZAKSĄ w Pucharze Polski. W pojedynku z Resovią nie zaprezentowaliśmy naszej gry i popełniliśmy sporo błędów. Rywale sporo bronili, a te nasze ataki nie były takie soczyste jak zawsze. Nie ma co rozpamiętywać porażki, trzeba iść dalej. Nowy Rok zaczynamy meczem z Będzinem i trzeba się w nim odbudować. Musimy wygrać pewnie i powrócić do swojej dobrej gry – kończy Malinowski.
Powrót do listy