Mateusz Mika: każdy chciał popchnąć ten wózek do przodu
LOTOS Trefl Gdańsk odniósł historyczny sukces, zdobywając po raz pierwszy Puchar Polski. - Na pewno jest to bardzo miłe być w takiej drużynie, która zaczyna się budować - powiedział Mateusz Mika, przyjmujący gdańszczan i MVP turnieju finałowego Pucharu Polski.
plusliga.pl: Co miało decydujący wpływ na odniesienie zwycięstwa nad rzeszowianami?
Mateusz Mika: Myślę, że w porównaniu do tego pierwszego meczu z Asseco Resovią w finale PlusLigi o wiele lepiej przyjmowaliśmy i serwowaliśmy. Zagraliśmy dobrze jako cała drużyna. Każdy pomagał, każdy chciał popchnąć ten wózek do przodu, w efekcie udało nam się go dopchać do końcowego sukcesu.
- Co zrobiliście, żeby odbudować się w tak krótkim czasie po porażce w pierwszym meczu finału PlusLigi?
- Trzeba pamiętać o tym, że każdy mecz jest inny. Nie ma sensu rozpamiętywać porażek tym bardziej takich jak ta w Rzeszowie, gdzie nie mieliśmy nic do powiedzenia. Byliśmy przekonani, że możemy grać lepiej. Zdawaliśmy sobie z tego sprawę, że nasz występ był bardzo słaby. Musimy jednak uszanować to, że takie dni się zdarzają. W niedzielę wiedzieliśmy, że to jest nowy rozdział, tak samo jak w piątek 24 kwietnia będzie nowa partia (drugi mecz finału PlusLigi - red).
- To pierwsze, tak ważne trofeum w historii gdańskiego klubu. Jak się czujesz ze świadomością, że osiągnęliście właśnie tak znamienny sukces?
- Na pewno jest to bardzo miłe być w takiej drużynie, która buduje się. To jest pierwszy sezon, który gramy w takim zestawieniu. Myślę, że to niesamowity rok jak na drużynę, która dopiero powstała. We wrześniu czy w październiku zaczynaliśmy grać razem. Mam nadzieję, że to wszystko pójdzie w dobrym kierunku i że nadal Lotos Trefl będzie odnosił sukcesy w kolejnych sezonach.
- Jakie znaczenie ma dla Ciebie fakt, że zdobyliście Puchar Polski, wygrywając z Asseco Resovią Rzeszów, w której spędziłeś trzy pierwsze sezony twojej kariery w PlusLidze. Czy ten triumf jest dla Ciebie w jakiś sposób cenniejszy?
- Na pewno nie jest to bez znaczenia, bo w żadnym innym polskim klubie nie grałem. Jednakże koncentrowałem się na tym, żeby wygrać mecz. Nie zastanawiałem z kim gram. Wiedziałem oczywiście, co mam robić na boisku, jacy są zawodnicy po drugiej stronie boiska, ale podczas spotkania nie myślałem, że gram przeciwko swojemu byłemu klubowi.