Matti Oivanen: Serie A1 najlepsza dla rozwoju
Już w najbliższy weekend poznamy zwycięzcę rywalizacji w Pucharze CEV. W finałowej czwórce znajduje się aktualny mistrz Włoch i pogromca kędzierzyńskiej ZAKSY, CoprAtlantide Piacenza. Trapiony kontuzjami zespół wciąż jednak nie może odnaleźć mistrzowskiej formy. - Żeby sezon nie zakończył się kompletną klapą, musimy coś wygrać - wyznaje środkowy Piacenzy Matti Oivanen.
PlusLiga: - Bieżący sezon jest wyjątkowo pechowy dla Piacenzy. Jak obecnie wygląda sytuacja zdrowotna?
Matti Oivanen: - Marco Meoni boryka się od dłuższego czasu z achillesem, ale na Final Four na pewno będzie w pełnej gotowości. Gorzej sytuacja ma się z Leonelem Maschallem, który najprawdopodobniej będzie operowany i nie zagra już do końca sezonu. Także Michał Rak ma kłopoty z nogami i nie może grać na pełnych obrotach.
- Z tego akurat powinien pan się cieszyć...
- Nigdy nie cieszą kontuzje kolegów, bo gramy jako drużyna i żeby cokolwiek osiągnąć, potrzebujemy zdrowia - jako całość i każdy z nas osobno. Ale faktycznie, ostatnio dostaję więc szans od trenera i mogę wreszcie poczuć smak rywalizacji dłużej, niż przez kilka piłek w meczu.
- Skąd taka plaga kontuzji, co się dzieje?
- Nie wiem z czego wynikają te mnożące się kontuzję. Może to zwykły pech, a może przyczyna tkwi gdzieś głębiej. Teraz musimy się skupić nad tym, by końcówkę sezonu zagrać dobrze, najlepiej jak umiemy i wygrać to, co jeszcze pozostało do wygrania.
- Pozostało niewiele - Puchar CEV i Scudetto. Gdzie widzi pan większe szanse dla swojej drużyny?
- Tak się złożyło, że w obydwu przypadkach na drodze w pierwszej kolejności stanie nam Bre Banca Lannutti Cuneo - zespół, który ma świetny sezon, ale z którym niedawno wygraliśmy 3:1, i z którym gra nam się całkiem dobrze. Wygraliśmy z nimi grając w osłabieniu. Krótsza droga do szczęście będzie w CEV Cup i mimo wszystko, rywale bardziej do przejścia, niż w rodzimych rozgrywkach. Jeśli tylko zagramy na swoim poziomie i utrzymamy dobry rytm w polu serwisowym - na pewno puchar będzie w naszym zasięgu.
- Wytrzymacie presję? Mam wrażenie, że w tym sezonie w szeregach Piacenzy jest wyjątkowo nerwowo.
- Presja jest odczuwalna, ale nie uciążliwa, choć faktycznie w klubie zrobiło się nieco nerwowo. To z pewnością odbija się na naszej grze i zachowaniu. Jak nic nie osiągniemy w tym sezonie, pewnie będzie ciężko. Na razie mamy przed sobą finał Pucharu CEV i jeśli staniemy na najwyższym stopniu podium, przynajmniej częściowo zaspokoimy apetyty działaczy. Oczywiście to nie to samo co Final Four LM, ale trzeba się cieszyć z każdego sukcesu.
- Niedawno graliście z polską ZAKSĄ. Do Kędzierzyna przyjechali z wami kibice, a z nimi olbrzymi transparent z napisem "nowa mentalność”. Co miały oznaczać te słowa?
- Nie mam pojęcia! Ale mam nadzieję, że to dobry omen. W poprzednim sezonie Piacenza wygrała ligowe złoto i wraz z nim pojawiły się nowe cele i nowe oczekiwania. Tymczasem ten rok nie układa się po naszej myśli, nie gramy tak, jak byśmy tego chcieli i jak chcieliby włodarze klubu. Przegraliśmy w Pucharze Włoch, odpadliśmy z LM, a w Serie A1 jesteśmy na 7. pozycji. To rozczarowujące dla działaczy i dla nas samych. Być może nasi kibice, mówiąc o nowej mentalności chcą wskrzesić tego ducha, którego zespół posiadał w poprzednich rozgrywkach.
- To pana pierwszy rok we Włoszech - jest pan zadowolony z wyboru klubu?
- Włochy mają najsilniejszą ligę na świecie, która gwarantuje możliwość gry na wysokim poziomie przez cały sezon, a treningi ze znakomitościami światowej siatkówki pozwalają na ciągły rozwój. Wiedziałem, że czeka mnie rola rezerwowego, ale miałem też przyrzeczenie od trenera, że dostanę swoją szansę. Uważam, że ją dostałem i mam nadzieję, nie zmarnowałem. Wcześniej grałem we Francji i trzeba powiedzieć wprost, iż między francuską a włoską ligą jest przepaść. Chciałbym zostać w Serie A1 na kolejny sezon.
- Brat Mikko gra w Polsce. Nie namawiał pana na przyjazd do naszego kraju?
- Szczerze mówiąc, nie rozmawiamy z bratem zbyt wiele o siatkówce. Jest sporo innych tematów...wiem tyle, że jest bardzo zadowolony z pobytu w Polsce, bardzo chwali organizację, kibiców i codzienne życie. Przed tym sezonem prowadziłem wstępne pertraktacje z Resovią, ale ostatecznie wybrałem ofertę z Piacenzy.