Mazur: cichy bohater Grzegorz Łomacz
- Jastrzębski Węgiel i Asseco Resovia Rzeszów rozegrały dobre zawody w finale Pucharu Polski. Były emocje, sporo dobrej gry, ale oba zespoły nie uniknęły błędów. Końcowego wyniku nie byliśmy jednak pewni do ostatniej akcji. Z tego też względu możemy powiedzieć, że mieliśmy dobry finał, który będziemy dość długo pamiętać - mówi były trener męskiej reprezentacji Polski Ireneusz Mazur.
Przed rozpoczęciem finału Ireneusz Mazur w jednym z wywiadów mówił, że z czwórki finalistów jest bardzo trudno wskazać pewniaka. - Stawka była bardzo równa. Konia z rzędem temu, kto wskazałby faworyta, łatwo wytypowałby zwycięzcę. Teraz z perspektywy czasu wiemy, że mecze półfinałowe były jednostronne. Delecta wygrała z Resovią trzeciego seta, ale był to raczej efekt braku odpowiedniej koncentracji rzeszowian przy prowadzeniu 2:0. Również ZAKSA w spotkaniu z Jastrzębskim Węglem nie była w stanie stoczyć wyrównanej walki. Natomiast na zwycięstwo w finale trzeba było mocno zapracować - powiedział Ireneusz Mazur.
Zdaniem byłego trenera męskiej reprezentacji w finale Jastrzębski Węgiel nie był uważany za faworyta. - Raczej słyszało się opinie, że to rzeszowianie mają więcej szans. Oni wyeliminowali z Pucharu Polski krajowego potentata ostatnich lat PGE Skrę Bełchatów i raczej ten fakt wskazywał, że to Resovia powinna dokończyć dzieła. Stało się inaczej. Jastrzębski Węgiel był zespołem i konsekwentnie realizował zadania taktyczne - podkreślił Ireneusz Mazur.
Dodał, że ważną rolę w konstruowaniu gry Jastrzębskiego Węgla odegrał Grzegorz Łomacz. - Nie dostał on żadnej indywidualnej nagrody, ale to jego strategia przechyliła szalę zwycięstwa. On był kluczem w poczynaniach swego zespołu. Nagrodę dla najlepszego rozgrywającego dostał Rafael Redwitz, ale to właśnie Grzegorz Łomacz był cichym bohaterem.
Najbardziej wartościowym zawodnikiem (MVP) turnieju został Paweł Abramow. Rosyjski przyjmujący otrzymał jeszcze inne nagrody indywidualne. Na pewno był wielką postacią Enea Cup finału Pucharu Polski. Można powiedzieć, że Jastrzębskiemu Węglowi zwróciła się, przynajmniej w części, inwestycja w tego zawodnika. - Jedna rata została spłacona, choć nie ulega wątpliwości, że kredyt jest duży. Abramow wyrasta na czołową postać PlusLigi. Finał był jego wielkim spotkaniem. To również może być początek budowy wielkiego wizerunku tego siatkarza. Jednak z kategorycznymi ocenami poczekajmy. Już w piątek Jastrzębski Węgiel zagra w Bełchatowie. PGE Skra jest wysokim pułapem i trzeba mocno sprężyć się, żeby do niego doskoczyć - powiedział Ireneusz Mazur.
Powrót do listy