ME: Biało-czerwoni z kompletem zwycięstw
W drugim pojedynku Mistrzostw Europy 2015 Polacy pokonali Słowenię 3:1. Po dwóch meczach biało-czerwoni prowadzą w grupie C, z kompletem zwycięstw. Fazę grupową zakończą w niedzielę, pojedynkiem z Białorusią.
W spotkaniu otwierający rywalizację w bułgarsko-włoskim turnieju Polacy zagrali pewnie i wygrali bez większych problemów. Drugie stracie europejskiego czempionatu było bardziej wymagające, ale skończyło się równie szczęśliwie.
Polski zespół rozpoczął je w identycznym zestawieniu i równie dobrze, jak przeciwko Belgom. Słoweńcy mieli problemy z przyjęciem kąśliwej zagrywki Mateusza Miki, dzięki której Polacy zbudowali wysoką przewagę 10:5. Czołowy bombardier naszych rywali Mitja Gasparini pierwszy atak skończył dopiero przy wyniku 11:7, nie potrafił także wstrzelić się zagrywką. Za to kolejni zawodnicy polskiej ekipy, m.in. Bartosz Kurek niemiłosiernie nękali przeciwników tym elementem - 16:10. Po drugim czasie technicznej Słoweńcy wzmocnili siłę ofensywną, a biało-czerwoni dwukrotnie pomylili się w ataku - najpierw Kubiak posłał piłkę w aut, a potem Bieniek wbił się w podwójny blok - 18:16. Decydująca faza pierwszego seta znów toczyła się pod dyktando Polaków, którzy wyraźnie przeważali na siatce.
Druga odsłona przyniosła wyrównaną walkę, a prowadzenie zmieniało się jak w kalejdoskopie. Niezadowolony z postawy swoich podopiecznych trener Antiga przy wyniku 3:2 dla Słoweńców zdecydował się na zmianę rozgrywającego, ale jeszcze przed drugą przerwą techniczną wycofał się z tej decyzji (10:11). Polacy twardo walczyli o każdą piłkę i w końcowej fazie tej części gry prowadzili jednym oczkiem (21:20). Po asie serwisowym Dejana Vincica to jego drużyna wyszła na prowadzenie, by ostateczne zwyciężyć w grze na przewagi. W secie numer dwa Polacy popełnili aż 14 błędów własnych.
Z każdą kolejną akcją meczu Słoweńcy nabierali chęci do gry, a co gorsze dla naszej drużyny, nabierali też jakości, prezentowali coraz ciekawszą siatkówkę. Nasi siatkarze również w trzeciej odsłonie musieli toczyć z nimi zaciętą batalię punkt za punkt (7:7). Gdy w końcu udało im się zablokować Gaspariniego, wypracowali dwupunktowe prowadzenie (12:10). Radość biało-czerwonych nie trwała jednak długo, bo chwilę później prym znów należał do rywali (15:16). Podobnie jak w poprzedniej partii, losy rywalizacji rozstrzygnęły się dopiero po walce na przewagi, choć Polacy mogli wygrać ją znacznie wcześniej. W końcowej fazie gry prowadzili 24:19 i wtedy ich gra się załamała, a przeciwnicy zdobyli pięć oczek z rzędu.
Czwarta odsłona spotkania to koncertowa gra naszych siatkarzy. Gdy w pierwszych akcjach walki trzykrotnie zablokowali oponentów, złapali wiatr w żagle i wrócili do swojej normalnej, czyli skutecznej i widowiskowej siatkówki (12:3). Bezradni Słoweńcy tylko patrzyli po sobie, a trener Giani nie przebierał w słowach podczas przerw. Jego reprymendy nie przyniosły jednak efektu, bo biało-czerwoni coraz wydatniej dominowali na boisku, zacierając złe wrażenie z końcówki poprzedniego seta. Mecz asem serwisowym zakończył Bartosz Kurek, ale najskuteczniejszym graczem w polskiej ekipie był Mateusz Mika (21 oczek).
Polska - Słowenia 3:1 (25:21, 28:30, 28:26, 25:13)
Polska: Drzyzga 3, Kłos 5, Kubiak 13, Kurek 18, Bieniek 10, Mika 21, Zatorski (L) oraz Konarski, Łomacz, Buszek 2, Szalpuk
Słowenia: Vincić 5, Pajenk 2, Cebulj 18, Gasparini 16, Koncilja 3, Urnaut 9, Kovacić (L) oraz Plot, Kozamernik 3, Sket 1
Powrót do listy