Mecz o 3. miejsce: Aluron Virtu Warta Zawiercie - Jastrzębski Węgiel 2:3
W rywalizacji do trzech zwycięstw o brązowy medal mistrzostw Polski Aluron Virtu Warta Zawiercie spotkał się z Jastrzębskim Węglem. Pierwsze starcie wygrali Pomarańczowi 3:2. W drugim zawiercianie ponownie musieli uznać wyższość rywali, przegrywając 2:3 (19:25, 25:21, 25:21, 22:25, 21:23). MVP: Julien Lyneel. Stan rywalizacji play off: 2:0 dla JW.
Pierwszy mecz trwał pięć setów i pokazał jak bardzo obydwu zespołom zależy na wywalczeniu ligowego medalu. Zwyciężyli jawstrzębianie, którzy statystycznie przeważali w każdym elemencie, poza zagrywką (tu był remis). Odkąd Warta Zawiercie zawitała w PlusLidze, nie zdołała jeszcze pokonać górniczego zespołu. Co więcej, Pomarańczowi to jedna z czterech ekip, którym w trwających rozgrywkach udało się skruszyć jurajską twierdzę. A to nie jest prostym zadaniem, o czym przekonali się m.in. siatkarze z Bełchatowa czy Warszawy.
- Na pewno będą nas bombardować zagrywką, bo w każdym meczu u siebie bardzo dobrze serwują - zauważył Paweł Rusek, libero jastrzębian. Nie bez przyczyny w pierwszej dziesiątce rankingu najlepiej zagrywających zawodników PlusLigi znajduje się aż czterech graczy z Zawiercia: Marcin Waliński, Alexandre Ferriera, Grzegorz Bociek i Kamil Semeniuk. Jest tam również Julien Lyneel i to od jego dyspozycji w dużej mierze zależy jakość gry Jastrzębia.
Francuz bardzo dobrze rozpoczął spotkanie, podobnie jak cały Jastrzębski Węgiel. Goście lepiej zagrywali i skuteczniej atakowali, wytrącając zawiercianom z rąk wszystkie argumenty i pozbawiając ich najmocniejszych atutów. Jednego z nich, zagrywki miejscowi pozbawili się sami, bo przez całą pierwszą partię nie robili rywalom krzywdy.
Bombardowanie, o którym w przedmeczowych wypowiedziach wspominał Paweł Rusek rozpoczął w drugiej partii Mateusz Malinowski, pomagając swojej drużynie przejąć inicjatywę. Do zdobywania punktów tym elementem włączyli się także Ferreira i Michał Masny, ale cały zespół wciąż nie grzeszył skutecznością w ataku. Czego jednak nie zdołali skończyć na siatce, to zablokowali. Małą wydajność w tej części rywalizacji mieli liderzy JW, Konarski i Lyneel.
Zaskakująco mało piłek do ataku dostawał Ferreira (5 w dwóch pierwszych partiach), który zazwyczaj był obok Malinowskiego motorem napędowym zawiercian. Tym razem rolę tę pełnił Marcin Waliński i robił to na tyle dobrze, że jego drużyna wygrała także set numer trzy, w którym długo trwała pełna poświecenia i zaangażowania walka na styku punktowym. Dopiero po podwójnym bloku na Frommie miejscowi odskoczyli na 17:15, a po autowym zbiciu Lyneela prowadzili trzema oczkami.
Wyrównany bój zespoły toczyły także w czwartej części gry, w której główną rolę znów odgrywała zagrywka - gdy serwowali jastrzębianie, to oni obejmowali prowadzenie, a gdy za linią 9. metra stawali gospodarze, wynik odwracał się na ich korzyść. Kibice w Zawierciu oglądali tego dnia najróżniejsze twarze obydwu ekip, ale w czwartej partii zobaczyli tę najatrakcyjniejszą, pełną świetnych, przedłużonych akcji na dobrym siatkarskim poziomie. Ostatecznie wygrali przyjezdni, po nieudanym przyjęciu zagrywki Lukasa Kampy. Oni też, po emocjonującej batalii na przewagi rozstrzygnęli na swoją korzyść „set prawdy”.
Relacja punkt po punkcie: http://pls-web.dataproject.com/Livescore_Adv.aspx?ID=28177
Statystyki meczu: http://pls-web.dataproject.com/MatchStatistics.aspx?ID=1054&mID=28177&Page=S
Powrót do listy