Mecz pełen nerwów w Warszawie
J.W. Construction Osram AZS Politechnika Warszawska pokonała KS Jastrzębski Węgiel 3:1 (21:25, 26:24, 26:24, 25:23). MVP spotkania został Yurij Gladyr.
– Nie chcę tracić słów na temat tego meczu, nie mam więc nic do powiedzenia – jedynie na taki komentarz stać było na pomeczowej konferencji trenera jastrzębian, Roberto Santilli’ego. Początek spotkania wcale nie wskazywał jednak na to, że po jego zakończeniu włoski szkoleniowiec będzie w tak kiepskim nastroju. Na pierwszą przerwę techniczną jego podopieczni schodzili bowiem prowadząc 8:1, a ten jeden punkt Politechnika zdobyła dzięki zepsutej zagrywce rywali. Ambicja i niezwykła waleczność sprawiły jednak, że warszawiakom udało się odrobić straty. - Powiem szczerze, że od 9 punktu w pierwszym secie moi zawodnicy trochę mnie zaskoczyli, pokazując dużą mobilizację, koncentrację i waleczność, której nie mógłbym w czasie meczu wyzwolić jakimiś trenerskimi trikami. Jestem więc bardzo zadowolony, a wręcz szczęśliwy, że mam taką drużynę – powiedział Krzysztof Kowalczyk, trener warszawiaków. W pewnym momencie jego podopieczni wyszli nawet w pierwszym secie na prowadzenie (17:16), ale w końcówce więcej zimnej krwi zachowali siatkarze z Jastrzębia (25:21). Niemal przez cały drugi set przewagę na boisku mieli zawodnicy Politechniki. W samej końcówce jastrzębianom udało się doprowadzić do wyrównania (24:24), ale dwa punkty z rzędu zdobyte przez MVP spotkania - Jurija Gladyra sprawiły, że to gospodarze wygrali tę partię (26:24). Najbardziej emocjonujący, zarówno dla kibiców jak i dla samych zawodników, był set trzeci. Przy stanie 13:12 dla warszawiaków Guillaume Samica celowo przeszkodził Bartłomiejowi Nerojowi w odbiciu piłki, co przez sędziów uznane zostało za faul i punkt zdobyła Politechnika (14:12). Chwilę później żółtą kartkę otrzymał trener gości Roberto Santilli (16:15).– Przyznam, że dawno nie grałem w tak nerwowym meczu. Cały czas jeszcze się we mnie gotuje, czekam aż ochłonę i chętnie zobaczę ten mecz jeszcze raz na spokojnie – stwierdził po spotkaniu kapitan Jastrzębia, Robert Prygiel. W końcówce trzeciej partii nerwy udzieliły się także Radosławowi Rybakowi, który przy stanie 24:22 został zablokowany przez rywali, a chwilę później zaatakował w aut (24:24). Na szczęście dla gospodarzy, kapitan zespołu od razu się jednak zrehabilitował i asem serwisowym zakończył seta (26:24), po czym z radości rzucił się na podłogę. Czwarta odsłona meczu zaczęła się pomyślnie dla Jastrzębskiego Węgla (5:2), ale warszawiacy po raz kolejny w dzisiejszym spotkaniu udowodnili, że są ambitni i chwilę później prowadzili już 7:5. Od tego momentu do końca spotkania kontrolowali już grę, ostatecznie wygrywając 25:23.
Powrót do listy