Mecz z Asseco Resovią to wisienka na torcie
AZS Politechnika Warszawska pokonała Effectora Kielce 3:0. O spotkaniu wypowiedział się Jakub Kowalczyk, środkowy stołecznej drużyny, który w meczu wykazał się 57-procentową skutecznością w ataku.
PLUSLIGA.PL: Wydawałoby się, że pierwszy set wygrany na przewagi grało Wam się najtrudniej. Co przeważyło o zwycięstwie?
JAKUB KOWALCZYK: Zazwyczaj jest tak, że pierwszy set jest najbardziej nerwowy, jeśli drużyny sąsiadują ze sobą w tabeli. Kto pierwszy opanuje swoje emocje to zazwyczaj tego premierowego seta wygrywa. My dzisiaj byliśmy stroną przeważającą, mieliśmy piłkę setową, której niestety nie wykorzystaliśmy, ale z odrobiną szczęścia wygraliśmy. Później nabraliśmy rozpędu w grze. W zespole z Kielc przydarzyła się kontuzja głównego atakującego, my przegrupowaliśmy szyki, zmieniliśmy bardzo szybko taktykę i zaczęło grać się nam odrobinę łatwiej, co najbardziej widoczne było w trzecim secie.
Pomimo tego, że sąsiadowaliście w tabeli, kielecka drużyna traciła do Was pięć punktów. Czy z myślą, że nawet w przypadku przegranej to miejsce utrzymacie grało się Wam łatwiej?
JAKUB KOWALCZYK: Mamy w drużynie zasadę, że mamy równać do tych drużyn z górnej części tabeli, celować w ósemkę, do której brakuje nam paru punktów. Z tego powodu dzisiaj chcieliśmy wygrać za wszelką cenę, żeby odskoczyć. Mniej patrzymy na to, co się dzieje za nami w tabeli. Ostatnio pogubiliśmy niepotrzebnie parę punktów, zwłaszcza w niedawnym meczu z MKS-em Będzin, gdzie mieliśmy wygrać za trzy punkty, a to nam się nie udało. Dzisiaj musieliśmy wygrać, żeby te punkty nadrobić i pokazać, że jesteśmy lepsi od Effectora, z którym wygraliśmy już drugi raz.
W niedzielę zagracie z Asseco Resovią, w pierwszym meczu udało się Wam wygrać na tym trudnym terenie w Rzeszowie. Taka zaliczka chyba dobrze wpływa na Waszą psychikę, że jesteście w stanie pokonać jedną z najsilniejszych drużyn.
JAKUB KOWALCZYK: Chyba nie, to jest tak, że z tymi topowymi drużynami gra się trochę na fantazji. Nic wtedy nie musimy udowadniać tylko świetnie się bawić na boisku. Wiadomo, że mamy jakieś założenia, bo nasz sztab ciężko pracuje i musimy jest wykonać na meczu, ale takie mecze to taka trochę wisienka na torcie dla nas, że możemy się pokazać, każdy może wyciągnąć z rękawa swoje najlepsze akcje i wtedy cieszymy się siatkówką. Ciężar gatunkowy takich meczy jest zupełnie inny. Nie da się porównać takich meczy na przykład dzisiejszego z Kielcami i niedzielnego z Rzeszowem. W przypadku Resovii każdy zdobyty z nimi punkt jest dla nas jak złoto, bo nikt się nie spodziewa że wygramy albo że coś zdobędziemy. Nie ma tutaj mowy o psychice, wychodzimy na boisko i cieszymy się grą. Każdy na takie mecze czeka z utęsknieniem.
Mimo wszystko czekają Was teraz trudne mecze, najpierw z Rzeszowem, a w niedługim czasie z Bełchatowem, może się więc zdarzyć że te punkty pogubicie…
JAKUB KOWALCZYK: To prawda, dlatego musimy się najbardziej skupić na drużynach, które nas w tabeli otaczają i z nimi punktować, a to co zdobędziemy z najlepszymi będzie świetną zaliczką, dla nas będzie to tylko na plus. W takich meczach przede wszystkim bawimy się grą i nie napinamy się, że koniecznie musimy zdobyć punkty.