Michał Bąkiewicz: presja nie maleje
„Eskperymentalny”, „odmłodzony”, „odświeżony” - tak zazwyczaj mówi się o kadrze Daniela Castellaniego na tegoroczną Ligę Światową. Same rozgrywki okrzyknięto „poligonem doświadczalnym”. Trenerzy apelują – nie oczekujcie wielkich wyników. Każą uzbroić się w cierpliwość. Oczekiwania może i spadają. Presja – nie, o czym przekonuje kapitan zespołu – Michał Bąkiewicz. Dzisiaj Polacy odlecieli do Brazylii.
- Każdy mecz to tak naprawdę duże obciążenie psychiczne. I nie ma spotkań ważniejszych czy mniej ważnych. Dla każdego z osobna każdy występ w Lidze Światowej to jest święto - mówi przyjmujący PGE Skry Bełchatów. - Będziemy się starali wypaść jak najlepiej. Presja była, jest i będzie zawsze. Bo siatkówka w Polsce jest bardzo popularna. Zdajemy sobie sprawę z tego, że niezależnie w jakim składzie wystąpimy, będziemy oceniani.
Presja duża, ambicje też. Pod znakiem zapytania jest za to poziom rywali. Canarinios też zagrają w tym roku w nowym zestawieniu. Na pewno zabraknie zawodników włoskiego klubu Cimone Modena: środkowego Andre Hellera i atakującego Andre Nascimento. Na rozegraniu nie zobaczymy zawodnika wicemistrza Grecji – Panathinaikosu Ateny – Marcelinho. Trener Bernardo Rezende pozwolił filarom swojego zespołu chwilę odpocząć. Jednak szanse Polaków na zwycięstwo wcale nie rosną. Ani respekt do rywali nie maleje.
- Spójrzmy na ostatnie mecze kontrolne Brazylijczyków - mówi przyjmujący reprezentacji Polski. - Trzy razy rozprawili się z pełną w składzie reprezentacją Niemiec. To świadczy o tym, że nadal są silni. Niezależnie w jakim składzie. Mają wielu zawodników o wysokim potencjale. Poza tym, jest to zespół ze światowej czołówki. Niezależnie kogo akurat zabraknie w składzie.
Pierwsze spotkanie biało-czerwonych w tegorocznej edycji LŚ w sobotę o 15. O tej samej godz. w niedzielę mecz nr 2. Polacy do Brazylii odlecieli dzisiaj we wczesnych godzinach wieczornych. Dzień po meczu z wicemistrzami olimpijskimi udadzą się na kolejny weekend w LŚ w Wenezueli.
Powrót do listy